Scenariusz, który ułożył malahaj (w tym zakresie, który poznaliśmy) wyszedł całkiem zgrabnie. Pomijam przy tym jednak tempo sesji, które z powodów rodzinnych i zawodowych naszego Mg było jakie było.
Co mi się podobało: zawiązanie, wątki poboczne. Było warhammerowo, lecz szczęśliwie bez deszczu.
Sam początek w zamku Czarcia Mogiła okazał się klimatyczny. Mogliśmy się poznać i dać innym ocenić. Oprócz Bohaterów z Ostermak dołączyło paru obwiesi. Na plusik
Sceny walki jak zwykle trzymały poziom. Nawet majaki Róży, które musieliśmy zabijać.
Za mało było obiecanych wstawek, które podkręcałyby wrażenie pośpiechu. Ja o nim po prostu nie pamiętałem, decydując się na wątki poboczne. I dobrze zrobiłem, bo mini questy okazał się bardzie filmowe niż wątek główny.
W porównaniu z pierwszą przygodą (Bestia z Ostermak) było więcej BN-ów do ogrania, oszukania, zabicia, wstaw odpowiednio. Takie miałem wrażenie, co odnotowuję na plus. W pierwszej kampanii BNi byli za potężni i samym sprytem gracze niewiele mogli im przeszkodzić.
Sama drużyna:
MG umieścił fajne kwestie konfliktogenne, ale nie do końca przez nas wykorzystane.
Czarownica:
BG mieli okazję pokazać swe charaktery przy utrzymywaniu Róży przy życiu, co w mej ocenie powinno rodzić więcej sporów. Wbrew pozorom wszyscy mieli dobre serduszka, mimo iż zasługiwała by ją ubić, bądź chociaż okaleczyć. Nawet Cohen jej oka nie wyłupał. Wstyd
Zaraza: w mej ocenie Cohen i Agape dostali fajną zahaczkę do odgrywania (zazdroszczę), ale nie została ona do końca wykorzystana. Ot, robal w środku, supermoce i nic więcej.
Wioska:
Tutaj się rodzieliliśmy i wyszło troszkę miniquestu. Ale chodzi mi tutaj o dobicie kumpla z drużyny. Vogel dobił jednego z kamratów, a reszta to olała. Trochę mnie to zdziwiło, że "wróżki" sprawę olały i nie zareagowały. Jednak później sceny narady, co by ubić postaci Cohena i Agape wyszły nam całkiem udatnie i wiarygodnie.