Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2013, 14:32   #8
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
* Wieczór wcześniej*

Karczma “Koci rzyg” była speluną. Kilka świec ją oświetlało, klientela taka że lepiej omijać ją z daleka ale jedno miała niezłe. Wino. W przystępnej cenie i w dobrym smaku wino lało tu się strumieniami. Gdzie nie gdzie ktoś obijał komuś mordę, szantażował, czy obmacywał kelnerkę bądź chciał ją wziąć "tu i teraz na stole" bo miał taką ochotę. Szczury chodziły swobodnie ale to były tylko lekkie niedogodności zważywszy na dobrą zabawę jak tu miała miejsce.
Jeden z młodzieńców uczestniczący w dziwnej grze, dopijał właśnie drugi dzban, i zabierał się za trzeci. Jakaś całkiem niezłej urody dziewucha siadała mu na kolanach, szepcząc mu coś do ucha. Ten tylko śmiał się, a ręce zaczęły obmacywać co większe wypukłości dziewoi, która z wielką chęcią je przyjmowała.



Nadszedł i trzeci dzban i wtedy już było mu coraz to bardziej obojętne co się dzieje i z kim. Na szczęście młodzieniec rankiem obudził się sam, a w głowie miał luki dotyczące wieczoru. Tylko jedno pytanie go nurtowało, czemu ta słoma w dupie musi go tak kłuć.

*Ranek*

Grupa podróżników zasiadła więc przy stole. Wśród nich znajdował się także Amadeus Fabius Arlon, młodzieniec wyglądający na jakieś dwadzieścia lat. Już pierwszy rzut oka na niego mówił, że młodzieniec miał za sobą ciężką noc a nawet kilka. Podkrążone oczy, kilkudniowy zarost, który dodawał mu, niepotrzebnie lat i powagi, a także to że co jakiś czas sięgał do bukłaka i pił z niego łapczywie. Kac. Najpewniejsze wytłumaczenie jego stanu. Co o nim można więcej powiedzieć? Brunet, średniej budowy ciała nie wyglądał na siłacza, lecz nie można było powiedzieć o nim że był chudy jak patyk. Ciemne, niebieskie oczy rozglądały się po komnacie obserwując otoczenie z nieukrywanym zaciekawieniem. Amadeus był ubrany całkiem nieźle jak na swój stan, co mogło mówić że był lub jest synem jakiegoś szlachcica lub kogoś komu się nieźle powodzi. Przy pasie miał miecz, lecz nie była to broń szczególnie zdobiona a wręcz taka, która już niejedno widziała. Jednak tym co się mogło rzucać w oczy był zestaw do pisania i papier, w którym coś młodzieniec od czasu do czasu notował.

Amadeus słuchał uważnie tego co mówił kapłan, początkowo nie odzywając się, lecz ważąc każde słowo mówcy. Potem do głosu doszedł kapitan, ale ten wyglądał na zbyt dumnego, by przyznać się do porażki. Znał takich i widział jak buta i ego sprowadzała ich na ściężkę ku ich własnej zagładzie i porażce. Na szczęście kapłan wydawał się być rozsądniejszym człowiekiem i wiedział jak zjednać sobie ludzi. Rzeczowym i łagodnym tonem wyjaśnił na czym problem polega. Młodzieniec tylko co jakiś przytakiwał głową, lecz milczał. Najwyraźniej nie należał do zbyt rozmownych, lub po prostu było za wcześnie na wchodzenie w dysputy.

Gdy poszczególni przybysze się przedstawiali, Amadeus spoglądał na nich oceniając ich sobie. Szczególnie Clemens zwrócił jego uwagę. Od razu gołym okiem było widać, że to mężczyzna który swoją postawą a także umiejętnościami, może być cennym elementem drużyny. Drugą postacią, która wyróżniała się był Khazad, który w krótkich słowach potrafił się całkiem dobrze zaprezentować.

No i w końcu przyszła kolej na niego. Zaschło mu w gardle toteż pierw pociągnął łyk z bukłaczka i rzekł;

- Wybaczcie..ale upał dziś straszny. Mówcie mi Amadeus. Mieczem tatko mi kiedyś pokazywał jak to się macha, toteż sobie ani kompanom palców nie utnę. Łuk mi obcy bo to dla wąskodupców prędzej przeznaczone...A poza tym to ciekaw co to za ropucha w kanałach strachu napędziła niejednemu... bo wiecie, jakiś czas wiedzę jakąś tam pobierałem no a że teoria a praktyka to dwie różne sprawy to ...ciekawość mnie tu sprowadziła. - jakoś to było mało składne zapewne, ale cóż...efekty wieczornych zabawa nie znikają tak od razu.

Po tych słowach usiadł marząc by dzień się skończył, ptaki przestały głośno śpiewać i jakaś miła dziewczyna zrobiła mu okład z młodych piersi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 29-05-2013 o 19:02.
valtharys jest offline