Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2013, 00:23   #9
Trollka
 
Trollka's Avatar
 
Reputacja: 1 Trollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputacjęTrollka ma wspaniałą reputację


- Ruszże się leniwy darmozjadzie! - wibrujący jazgot starej kobiety doprowadzał do szału wszystko co żywe w promieniu dobrych kilkunastu metrów. Dwa tłuste kocury, zazwyczaj grzejące się przy komiku, teraz przebierając szybko grubymi łapami uciekały przez okno, pozostawiając po sobie tylko smród moczu i kłęby latającej sierści. Nawet wielgachny pająk, tkający sieć w kącie przy suficie, podwinął wszystkie osiem odnóży i w wielkim pośpiechu opuszczał nieprzyjemne poddasze, kołysząc zirytowany napuchniętym odwłokiem. W małym pokoik pozostała jedynie stara, bezzębna prukwa i jej młoda pomocnica, ucierająca w milczeniu kolejne maści, odmierzająca różnorakie proszki i warząca mikstury pod okiem wiekowej wiedźmy.

"Aptekarki" - poprawiła się w myślach. Teraz i ona należała do przedstawicieli tego jakże szlachetnego i ważnego dla społeczeństwa zawodu. Rodzice pękaliby z dumy, gdyby mogli ją teraz ujrzeć.

Aine miała może siedemnaście lat, długie kręcone czarne włosy i wesołe ciemnozielone oczy, otoczone kurtyną długich rzęs. Drobna twarz o wysokich kościach policzkowych, lekko zadartym małym nosie i pełnych wargach wyrażała spokój i opanowanie, jakby harmider czyniony przez drugą kobietę nie robił na niej najmniejszego wrażenia. Poplamione odczynnikami wąskie palce pracowały pewnie i z wprawą mieszały odpowiednie składniki. Czarna koszula i wąskie skórzane spodnie, które dziewczyna miała na sobie, widziały z pewnością lepsze czasy, ale wciąż pozostawały czyste i w dobrym stanie. Sprawnie przełożyła przygotowaną przez siebie breję do kamiennego słoiczka i podsunęła go starej pod nos do oceny. Ta tylko chrząknęła z aprobatą po czym machnęła sękatą dłonią.

- No, nie spieszyła się. Biegnie tera tam gdzie miała biec, na dzisiaj skończyła. Jest wolna - wskazała brodą drzwi, a młodej nie trzeba było dwa razy powtarzać. Dygnęła lekko i już zbiegała po schodach, pokonując po trzy stopnie naraz.

W drzwiach wejściowych zderzyła się jeszcze z synem pracodawczyni, ale jak zwykle nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Pryszczaty gnojek o aparycji kija od szczotki zatchnął się przyciśnięty do framugi, nie śmiał jednak skomentować jej obcesowego zachowania. Minęła go i ruszyła szybko przed siebie.

"Czy ja wiecznie muszę się wszędzie spóźniać?" - przemknęło jej przez głowę, gdy na złamanie karku pędziła wąskimi uliczkami miasteczka wprost do świątyni Shayli. Praca u starej wrony nie należała do specjalnie trudnych, jednak dziewczynę nudziło już siedzenie w jednym miejscu i codzienna monotonia wykonywania tych samych czynności. Nie chciała za kilkadziesiąt lat upodobnić się do aptekarki. Siedzenie w fotelu i zrzędzenie cały dzień nie było dla niej, brakowało jej nowości, ruchu, zmian.

Gdy zdyszana dobiegła a plac świątynny zastała tam czekającą grzecznie siódemkę obcych i na chwilę straciła rezon. Sami mężczyźni i do tego jeszcze nie wszyscy byli ludźmi...no ale czego się spodziewała? Żadna normalna kobieta nie podjęłaby się szwendania po kanałach w poszukiwaniu czegoś co porywa ludzi. Wszystkie jej koleżanki, a miała ich aż dwie, pukały się w czoło gdy opowiadała im o swoich planach pomocy straży i duchowieństwu. Głupie gęsi wyzwały Aine od wariatek po czym powróciły do noszenia piwa klientom karczmy, pozwalając się przy tym perfidne macać po pośladkach.

Uśmiechając się nieco nerwowo odgarnęła kosmyk kręconych, kruczoczarnych włosów, który przykleił się do lekko spoconego czoła." Nie dość że jedyna dama w towarzystwie to do tego na pewno najmłodsza" - pomyślała z przekąsem. Nigdy nie należała do osób wysokich. Z nieznajomych przerastała wzrostem tylko krasnoludy i psa. Nie był to jakiś specjalny wyczyn, ale i tak poczuła się odrobinę pewniej. Podeszła do grupki i zerkając ciekawie to na jednego to na drugiego jegomościa, czekała aż zostaną poproszeni do środka.

Nie trwało to długo. W końcu stanęli wszyscy przed przyjaznym obliczem kapłana i mniej przyjazną mordą kapitana straży. Dziewczyna z zainteresowaniem słuchała słów pozostałej siódemki, zapamiętując kto czym się zajmuje i jak ma a imię. Gdy przyszła jej kolej uniosła pewnie głowę, odrywając wzrok od frykasów piętrzących się na stole. Dopiero patrząc na jedzenie zdała sobie sprawę że nie zdążyła dziś nic zjeść i jest głodna jak wilk. Odchrząknęła, ignorując ssanie w żołądku i zaczęła mówić:

- Aine Röhm, praktykuję u szanownej pani Hoss w jej aptece. Na leczeniu się znam, kości potrafię nastawić i wiem co z czym pozszywać żeby pacjent przeżył. Do tego wtykam wszędzie nos, jak to każda baba, jestem wścibska i potrafię zdobywać informację...a ten...jak któryś podskoczy to wiem za którą stronę trzyma się sztylet - skończyła wesoło, wzruszając ramionami - Pomóc chcę, kilku znajomych straciłam ostatnimi czasy i zrobię wszystko by sprawę zaginięć rozwiązać...może nawet jakiś ocalałych znaleźć, kto wie?

Sięgnęła przez stół, porwała z półmiska kawał sera po czym ponownie usiadła na brzegu krzesła. Wetknęła sobie jedzenie do ust i zaczęła intensywnie przeżuwać na znak, że nic więcej do dodania nie ma.
 

Ostatnio edytowane przez Trollka : 30-05-2013 o 00:44.
Trollka jest offline