Wyszedł z mroku i spojrzał po zebranych. Jego długie, jasne włosy odznaczały się na fioletowo czarnym płaszczu, na który nałożona była jasno szara zbroja z czerwonym kamieniem (zapewne szlachetnym). Naramienniki tworzyły czaszki nieszczęsnych śmiertelników. Olbrzymie buty sięgające do kolan były posrebrzane w miejscach zagięć. Za każdym razem kiedy stawiał nogę ( chociaż bardziej szurał niż chodził) z pod butów wydobywał się pisk (jakby się postarał, to może nie byłoby tego słychać). U pasa wisiał duży miecz. Ogólnie strój był zadbany, ale nie można było tego powiedzieć o samym ciele.
-Na wstępie, JA NIKOMU NIE PODLEGAM! Nikogo nie muszę się również słuchać! Mam nadzieję, że się rozumiemy....- powiedział głosem tak oschłym, że już bardziej się nie dało.
Ale czemóż się dziwić. BYŁ NIEUMARŁYM.
__________________ "Tha mind killer is back..." |