Otworzył lekko jedno oko ale musiał zmrużyć zaraz oba, gdy promienie słoneczne uderzały go w twarz. Odwrócił głowę w drugą stronę i przykrył się kocem.
- Co wieziecie? - zapytał strażnik woźnice
- Towary na sprzedaż. Ziemniaki, kapustę i nieco marchwi. Tydzień planuje się zatrzymać i przy okazji rodzinę odwiedzić. - odrzekł chłop z wozu
- To opłatę uiścić i możecie ruszać dalej.
Dalej już nie mógł spać. Brukowana miejska droga całkowicie to uniemożliwiała, a do tego odgłosy miasta; kupców drących się na całe gardło zachwalając swoje towary na straganach, dzieci biegające między domami, płacz niemowlęcia, którego matka była zajęta rozmową z sąsiadką i tym podobne odgłosy. Miasto w samo południe.
- Wstawajcie, panie. Dojechaliśmy do miasta. Tutaj jest gospoda, o której wam mówiłem, tanie pokoje i dobre żarcie. - powiedział chłop szturchając lekko leżącego na wozie krasnoluda.
Krasnolud wstał i przeciągnął się wydając przy tym dziwny gardłowy dźwięk. - Świetnie. - powiedział zeskakując z wozu. - Wezmę tylko swoje rzeczy. Ile to ja wam miałem dać?
- Daj pokój, panie. Wystarczy żeś mnie historyjką górską uraczył. Downom nie słyszał żem takiej ciekawej opowieści. A przecież i długo was nie wiozłem i na dodatek w tę samą stronę. Gdy będzieta jeszcze kiedy w Tauer to wpadnijcie. Może znajdę dla was jeszcze co do roboty, a może znowu opowiecie jaką opowieść.
- W takim razie jeszcze raz dzięki Hugo. Jak będę w pobliżu to na pewno odwiedzę. - powiedział ściskając dłoń chłopa
Do świątyni wszedł powoli. Spodobał mu się panujący w środku półmrok. Pasował do krasnoludzkich oczu, przynajmniej tutaj Hargin mógł czuć się prawie jak w domu. Przyjemnym było jeszcze czucie na skórze chłód jaki bił z kamiennej posadzki i ścian.
W końcu do grupki, którą Hargin ocenił jako... różną ale nie nieprzyjemną, dołączyła kobieta, najpewniej kapłanka i zaprowadził ich w dół do sali, w której wszystko miało się zacząć.
Hargin Gildorhn ubrany był w ciemnobrązowy płaszcz z kapturem, który teraz jednak nie znajdował się na głowie krasnoluda. Na plecach miał zarzuconą okrągłą tarczę na której widniał krasnoludzki znak. Jego jasnobrązowa broda była bardzo zadbana a przez jej środek przechodził jeden długi warkocz.
Do kapitana straży nic nie miał, mimo że wydawał się nieprzyjemnym gościem. Hargin wiedział że w takiej robocie trzeba mieć silny charakter, a tutejszy kapitan chyba go posiadał.
- Nazywam się Hargin Gildorhn i jestem tarczownikiem z Gór Szarych. Jako członek elitarnej grupy górskich wojsk znam się dobrze na tunelach i tym podobnych. Pod ziemią, w tunelach czy kanałach walczę tak dobrze jak na powierzchni - dumny był z bycia tarczownikiem, co podkreślił w wymowie.
__________________ "Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
Ostatnio edytowane przez wysłannik : 11-06-2013 o 21:15.
|