Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2013, 00:34   #9
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
2/05/2222
Mieszkanie akademickie chłopców.
7:10

Henry siedział schowany pod kołdrą, przyglądając się monitorowi swojego CMU.
Tej nocy nie spał aż tak długo. Idea szpiegowania za pomocą drona była dużo bardziej intrygująca. I jakimże to zaskakującym stworzeniem wydawała się być Geenie.
Wedle jego obserwacji nie opuściła kompleksu badawczego ani razu.
W pomieszczeniu znajdowało się obecnie mnóstwo roślin zamkniętych w akwariach. Dziewczyna badała je i zmieniała zapiski na swoim komputerze, przeglądała jakieś papiery. Najzwyczajniej w świecie prowadziła nad czymś badania. Była najpewniej biolożką.
- Eh, sorry! - Słysząc to Manson uniósł głowę.
Spostrzegł przed sobą elegancko ubranego mężczyznę o nieco dłuższych, rozczochranych brązowych włosach. Miał on osobliwą bródkę, twarde rysy twarzy i papieros w ustach.
Zapalił go klasyczną metalową zapalniczką i uśmiechnął się lekko puszczając po pokoju dymek.
- Z tego co się orientuję, nie tylko jesteśmy w jednym pokoju co i jednej klasie. Przeproś wychowawcę ale dzisiaj nie będzie mnie na lekcji. - poprosił aby migiem skierować się do drzwi.
Gdyby teraz się zastanowić, tym osobnikiem był Matt Forte. Ten sam z którym Soeki spędził wieczór.
Matt omieszkał wejść do mieszkania dopiero wieczorem, nie budząc nikogo i nie wdając się w dyskusje. Wydawał się być prostym choć i ciekawym osobnikiem.
Miał jakiś styl i dojrzałą postawę. Z drugiej jednak strony powtarzał pierwszą klasę.
Soeki przewrócił się na bok i otworzył lekko oczy.
Spostrzegł zegarek. Na dziesiątą mieli być w szkole. Było jeszcze sporo czasu.
Migiem zapadł w sen.

Henry zerknął na wyświetlacz gdy tylko sylwetka Matta zniknęła w drzwiach.
Ku jego zdziwieniu obraz był wyłączony.

Mieszkanie akademickie dziewczyn.
9:20

Czas ciągnął się nieubłaganie. Nikita leniwie podniosła głowę i oparła ją na dłoni, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu.
Gdy tylko rozchyliła oczy zobaczyła wystrojoną Claudette uderzającą rytmicznymi kopnięciami w łóżko.
Gdyby się teraz zastanowić to właśnie ten hałas ją obudził.
- Byłam pewna, że ktoś tu spał. A już myślałam, że same tu mieszkamy. - mruknęła pod nosem Francuzka czyszcząc sobie podeszwę czyjąś pościelą w procesie kopnięć.
Gdy znudziło jej się dochodzenie na temat pochodzenia śladów użytku, odwróciła się w stornę wyjścia i dojrzała Nikitę.
- Nie śpisz? - zdziwiła się. - Tyle dobrego. Chociaż zdziwię się, jeżeli dasz radę zdążyć do klasy przed dzwonkiem. - zaśmiała się, zostawiając zaspaną koleżankę w piżamie za sobą.

Korytarz w holu szkolnym.
9:42

Fi przyglądał się spokojnie bogatemu korytarzowi. Architekci nie szczędzili na zdobieniach. Było tutaj wiele okien, oraz sama kolorystyka wydawała się nieco bogatsza niż ktoś by się spodziewał. W porównaniu do poprzedniego centrum nauki w którym uczęszczał to było dużo bardziej kolorowe. Brakowało mu jego przyjaciela, gdy zdawał sobie sprawę, jak wielką ten miałby ubaw biegając po tych korytarzach.
- Tu cię zostawiam. - mruknął Meer do dobrze zbudowanego osobnika z Rosji, Borysa. - Pamiętaj aby odwiedzić dyrektora przed końcem dnia. - przypomniał mu na odchodnym.
No tak, to Meer obudził ich dużo wcześniej niż było trzeba, aby przypilnować by jego lokatorzy nie zaspali.
Nie było w tym jednak większych problemów.
Zarówno Borys jak i Fi byli przyzwyczajeni do wczesnego wstawania.
Dwójka została sama czekając na rozpoczęcie lekcji. Nie mogli jednak nie omieszkać usłyszenia o nowej plotce w szkole.
Ponoć jeden z nowych kadetów nie może się pogodzić z rolą wojskowego i próbował zabić się skacząc z wieży obserwacyjnej.

Klasa numer siedem.
10:00

Wszyscy rozsiedli się w wybranych przez siebie miejscach. Większość z obecnych była zadziwiona rozmachem pomieszczenia w jakim będą miały ich lekcje.
Klasa była przeogromna. Mogłaby równie dobrze służyć jako jadalnia dla szkoły, wystarczyłoby nieco zmienić umeblowanie. Z ogromnych okien widać było cały kompleks, a osoby siedzące w ostatnich ławkach bez wspomagania w oczach nie mogły nawet myśleć o czytaniu z tablicy.
Największą zagadkę stanowiła jednak sama idea umieszczenia 1B w tak ogromnym pomieszczeniu.
Bowiem wewnątrz tej pięknie zdobionej klasy znajdowało się teraz dziesięć osób. Wliczając nauczyciela.
- Proszę o uwagę. - padło polecenie a postać pod tablicą zaklaskała dwukrotnie.
- Nazywam się Yoki Bōrei. Będę waszym wychowawcą przez najbliższe trzy lata.
Przedstawił się nieco wysoki, wychudzony osobnik.
Jego wąsy przypominały klasy "złoczyńcy" w starych animacjach o dzikim zachodzie. Miały w sobie ten charakter stereotypu.
Wraz z kozią bródką i makaroniarskim akcentem ciężko było nie obstawić, że w końcu okaże się bosem jakiejś mafii czy zdrajcą-spiskowcem.
Poprawił swoją białą koszulę i okulary przeciwsłoneczne, po czym przemówił.
- Dzisiaj nie będzie żadnych lekcji. Mamy wyłącznie tą jedną godzinę wychowawczą, po czym macie czas aby zapoznać się z kompleksem, klubami oraz miastem. Jutro zaczną się prawdziwe lekcje, głównie dwie godziny PSI, godzina technologii wojskowej oraz wieczorna wycieczka. Obejrzycie sobie miasto które niedawno zaatakowali terroryści, póki nikt tam jeszcze nie zaczął sprzątać gruzów na odbudowę. Powinno wam to dać wgląd na to co czeka was w przyszłości.
Po tych słowach otworzył szafkę w biurku nauczycielskim i wyjął małego laptopa. Zainicjował go dość szybko. - Będę czytał listę obecności. Proszę po wstaniu przedstawić się klasie i nieco o sobie powiedzieć. Preferowana rola, przeciwwskazania jeżeli jakieś u was występują. Dlaczego wojsko. - poinstruował po czym zaczął odczyt. - Geh...nawet nie chcę wiedzieć komu kazali uporządkować tą listę. Jacek Kowalski.
- Ah! To Ja!
Z jednej z ławek powstał chłopak średniego wzrostu o blondyn i cwanym uśmiechu. Miał na osbie zielony ubiór wojskowy, nieco starszego kroju. Być może nawet po ojcu czy dziadku. Miał w sobie dość zwykłą aurę i wszystko na niebie i ziemi podpowiadało, że nie będzie w nim nic nadzwyczajnego.
- Pochodzę z Polski, spichlerza europy! Nie mam żadnych przeciwwskazań, jestem dobrym strzelcem, preferuję front. - wyjaśnił spokojnie - Postanowiłem dołączyć do wojska jak mój pra pra dziadek, pra dziadek, dziadek i ojciec. Oraz wszyscy nasi poprzednicy, sięgający aż do potężnej, ujeżdżającej majestatyczne wierzchowce husarii. Swoją drogą jazda konno to moje hobby. Konie i kuce to naprawdę interesujące stworzenia. Nie dziwię się dlaczego były wyborem skrzydlatej armii, oraz...
- Starczy. - ostudził jego zapał Yoki. - Jestem pewien, że husaria jeździła konno, ponieważ...a zresztą. - nie miał nawet ochoty na dyskusję.
Kowalski okazał się być o inteligencji definiowanej kolorem włosów. Choć przynajmniej jego zapał był szczery. - Następna...Claudette de Noirceur.
Czarnowłosa, elegancka francuska wstała z miejsca. Uśmiechnięta choć poważna.
- Pochodzę z Francji. Jestem cyborgiem. Do wojska dołączyłam aby przynieść chlubę mojej rodzinie. Miło mi was poznać. - odezwała się a Yoki przytaknął jej po czym usiadła. - Namakemono...O dziwo nie mam twojego nazwiska. Proszę powstać.
Z tłumu uniosła się białowłosa postać o kocich oczach jak i uszach, wystającym kiełku i nieco zmęczonej twarzy.
- Wystarczy Namakemono. - stwierdziła rozglądając się powoli po sali. Jej ubiór był nieco bardziej tradycyjny, przypominał stroje azjatyckie. Najpewniej okolice Korei bądź tajwanu, mimo jej japońskiego imienia. - Pochodzę z...Azji. Lubię się bić. Front, zdecydowanie. Jestem w wojsku ponieważ...nyaah, nie wiem. To dobry zawód. Nic się nie robi. - spostrzegła po czym zakończyła swoje zwierzenia ziewnięciem.
Niepewny poprawności jej postawy Yoki podrapał się po głowie. - Cóż, można i tak. Następna osoba...Tanu Amerika.
Kolejną postacią inną od znanych nam bohaterów była osoba w czymś na wzór brązowego kimono przerobionego na bluzę. Nie najgorszy krój.
Owa jednostka ma dość długie włosy, choć przycięte z tyłu. Ma ręcznie szytą czapkę na głowie, lekko zwierzęce rysy oraz szczery uśmiech.
Swoimi pustymi, białymi oczami rozejrzała się po klasie aby zawrzeć głos.
- Jestem Tanu. Cóż...preferuję zwiad. Znam się na naukach, chcę zostać technikiem wojskowym. Moi rodzice byli mutantami przez co nie jestem w pełni człowiekiem. Liczę na owocną współpracę...Ah! Mój wybór to wojsko, ponieważ jest to dużo bardziej intrygujące zajęcie od zwykłej pracy. - uśmiechnęła się wesoło.

- No, połowa za nami. Następna osoba...Matt Forte...Nieobecny. W takim razie... - kontynuował Yoki.
 

Ostatnio edytowane przez Fiath : 09-06-2013 o 00:37.
Fiath jest offline