Moon, jest genialny, potwierdzam.
John`ea Cartera, wlasnie ogladnolem po raz enty.
Bardzo przypomina D&D Athas i Khri Kreen`ow, w ktorych to klimatach napisalem ostatnio opowiadanie.
A co do tematu to:
Polece troche z innej beczki, tak bardziej ogolnikowo i sceptycznie.
1 Problem:
Wiekszosc planet z s-f, czy to seriali, czy to ksiarzek, jest pusta.
Moon np.
Jak to mozna wykorzystac w RPG?
Nie powtarzac tego samego bledu
ot, co i wykreowac planete pelna zycia.
2 Problem:
Jak juz sa tam zwierzeta i inteligetna forma zycia, to jest to pustynia i co te zwierzeta tam jedza, piasek?
Jak to wykorzystac?
Wykreowac zwierzeta i jakies jedzenie dla nich.
3 Problem.
Inteligetne formy zycia np. w Avatar sa inne, ALE pozornie, bo tak naprawde jest to tylko analogia na Indian.
Podobnie rzecz sie ma ze zwierzetami.
W Avater, to byly tylko wizualnie zmodyfikowane konie, pumy, nosorozce.
Jak to wykorzystac?
Chyba juz sie domyslacie?
4 Problem:
Wykreowana przez nas ewentualna planeta, ktora jest pelna zycia, posiada rosliny, zwierzeta i inteligetna forme zycia, kora nie jest analogia na indian, arabow z bliskiego wschodu (Diuna) czy inne rejony z planety Ziemia itd. itp. jest trudna do wymyslenia.
5 PRoblem:
MG, po wykreowaniu takowej nie bedzie jej chcial zniszczyc w pierwszej lepszej wojnie pomiedzy inteligetnymi rasami.
Byc moze wtedy w naszym wszechswiecie zapanuje pokoj hehehehe.
Mysle ze to jest spory problem.
Pokoj wydaje sie byc nudny, a wojna wymaga ofiar.
Chyba zgodzicie sie ze mna ze jest to uturdnienie
Dziekuje za uwage i pozdrawiam
secutor.
Milosc jest prawem, ktore chroni.
Nie zniszczysz tego co kochasz.