Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2013, 11:49   #1
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
[Nowy Świt] Ruiny na Iglicznej Górze

Pokaźnych rozmiarów pomieszczenie zastawione było regałami, sięgającymi od podłogi do obwieszonego pajęczynami sufitu. Na półkach spoczywały relikty z czasów przed Apokalipsą. Każdy z nich był pieczołowicie wyczyszczony, oznaczony i opisany. Znajdowały się tu części różnych tworzonych przez magów przed Nocą Ognia urządzeń, połamane i zdekompletowane, z rozbitymi soczewkami i porozrywanymi rurkami. Obok nich stały słoje wypełnione różnymi substancjami, których teraz, bez doskonale wyposażonego laboratorium, nie sposób było wyprodukować. Większość z tych słojów była niemal pusta, w niektórych pozostało zaledwie kilka uncji odczynników. W kącie stał oparty o ścianę strażniczy golem, nieruchomy i pozbawiony życia. W jego stalowym korpusie ziała głęboka, osmalona dziura, a w rzeźbionej twarzy brakowało jednego oka i kawałka żuchwy.

Na środku pomieszczenia stał duży, dębowy stół. Ustawiono na nim połataną i poreperowaną aparaturę alchemiczną. Już na pierwszy rzut oka widać było, że daleko jej do doskonałości, jaką powinna się odznaczać. Z połatanych rurek uciekała para, palniki wytwarzały nierówny płomień, a alembiki i retorty nie były zbyt szczelne. Końcowy efekt produkcji, w postaci jaskrawożółtego płynu niemrawo skapywał do podstawionej pod kranik żelaznej miski. Wokoło aparatury leżały nadpalone i przegniłe księgi o zardzewiałych okuciach, potargane zwoje pergaminu i potłuczone gliniane tabliczki. Ktoś przesunął tą kolekcję zabytków piśmiennictwa na bok, żeby można było na stole położyć urządzenie znalezione przez Balbinusa w chacie szamana Dzikich.

Przy blacie stało dwóch magów. Oprócz znanego już Balbinusowi prodziekana Humilisa, stał tam też równie wiekowy mężczyzna, o skórze poznaczonej starczymi plamami, pochylony do ziemi, ze stawami wykręconymi artretyzmem. Tylko jego oczy płonęły młodzieńczym zapałem, zupełnie nie pasując do pomarszczonej, zmęczonej twarzy.
- Witajcie przyjaciele – odezwał się prodziekan Quintus Cornelius Humilis, uśmiechając się szeroko i odsłaniając w tym geście pozbawione zębów dziąsła. – Cieszę się, że Balbinus namówił was do pomocy. To wielka sprawa, na Bliźniaków. Musicie sobie zdawać sprawę, że w waszych rękach leży los ludzkości...
- Nie przesadzaj – wszedł mu w słowo drugi mag. Głos miał głęboki i tubalny, podobnie jak oczy nie pasujący do starczej aparycji. – Zagalopowałeś się. Ale trzeba przyznać, że odnalezienie pozostałej części transfluizatora może znacznie ułatwić życie, jeśli nie ludziom to z pewnością nam, magom.
- Przedstawiam wam Vespasiana Becusa – Humilis odezwał się w momencie, kiedy drugi mag zaczerpnął powietrza aby kontynuować. – Naszego nadwornego pesymistę i człowieka, który stara się wszystkich sprowadzić na ziemię. Prawda jest taka, że sam Gubernator Trejanus wyraził głębokie zainteresowanie całą sprawą. Wiem też, że już raz zasłużyliście na jego wdzięczność, więc czemu nie wykorzystać i tej szansy?

Vespasian Becus popatrzył na staruszka z dezaprobatą i mruknął coś niezrozumiale pod nosem, po czym ciężko usiadł na krześle i zaczął coś poprawiać przy jednej z cieknących rurek.
- Co za złom... – warknął rozgoryczony, gdy jego próby naprawy spowodowały jeszcze większy wyciek. – Teraz wszystko tak wygląda. Spójrzcie wokół...

- Wyprawa do Numantii, gdzie jak podejrzewam, znajduje się reszta urządzenia, to nie bułka z masłem – Po chwili milczenia Humilis w końcu przeszedł do rzeczy. – Mam nadzieję, że wiecie na co się decydujecie. Nie podam wam żadnej bezpiecznej trasy, bo teraz takie nie istnieją. Zresztą nie mamy pojęcia co tak naprawdę dzieje się kilka mil za murami Burrovicum. Jedyne co mogę wam powiedzieć, to gdzie znajdowały się budynki uniwersytetu. Akademia zlokalizowana była nie w samym mieście. Na północny wschód od Numantii wznosiły się dwa wzgórza. Dalsze i wyższe to właśnie Igliczna Góra, tam szukajcie.

- Misja z pewnością będzie niebezpieczna – dodał Becus, z fałdy togi wydobywając skórzany woreczek. – Myśleliśmy, żeby znaleźć kogoś, kto was wspomoże, ale nic z tego nie wyszło. Żadnego magicznego wsparcia nie możemy wam zapewnić, ale niech chociaż te parę monet zwiększy wasze bezpieczeństwo. Tylko wydajcie je w Burrovicum, bo w dziczy z pewnością na nic się nie przydadzą.
 
xeper jest offline