Zmierzchało już gdy do karczmy dotarł młody mężczyzna. Zrzucając kaptur mokrej peleryny pobieżnie rozejrzał się po niezbyt zatłoczonej sali i skierował w stronę karczmarza, mając nadzieję, na dodatkowe informacje o potencjalnym zleceniu. Krótka rozmowa nie ujawniła wprawdzie nowych szczegółów, ale potwierdziła, że krasnolud, na którego zwrócił uwagę Ricardo to Kardel Hurd. Wolnym krokiem podszedł do zajmowanego przez krasnoluda stolika. Zaskoczyło go, że zleceniodawca przywitał go w ojczystym języku. Nie dał jednak tego po sobie poznać. Z lekkim uśmiechem odwzajemnił powitanie. Tak dawno już nie słyszał tileańskiej mowy.
Ricardo uważnie słuchał szczegółów umowy popijając chłodne piwo, choć podjął już decyzję o wyruszeniu w Wyjące Wzgórza. Nie chodziło tylko o pieniądze, choć te też mocno go interesowały. Zwyczajnie podobała mu się propozycja i nużyło go samotne przemierzanie kraju. Gdy skończyli omawiać wyprawę, najemnik ledwie rzucił okiem na podpisywaną umowę, zbierając zaliczkę i ruszył w stronę jednego z wolnych stolików. Nie miał planów na ten wieczór, postanowił więc przyjrzeć się przyszłym towarzyszą podróży przy kolejnym kufle piwa. Moi drodzy! Dziękuję wam wszystkim za przybycie! Jutro o świcie ruszamy w miejsce wykopalisk. Jest tam już kilku moich braci krasnoludów, którzy zabezpieczają teren jaskini i wokół niej. No! Także spakować wszystko co niezbędne, gdy słońce będzie już oświetlało naszą krainę chcę być już w drodze no! Każdemu zostało przekazane jaka będzie każdego no... funkcja!
Donośny głos krasnoluda wyrwał Ricarda z zamyślenia. Tego! No! Jakieś pytania?
Nie miał pytań, a ponieważ zauważył, że zebrane w sali osoby rozchodzą się, sam także postanowił udać się na górę, by choć trochę wypocząć przed nadchodzącym dniem. Zmierzając już w stronę schodów usłyszał jeszcze zadane przez jednego z mężczyzn pytanie. Nie zwrócił jednak na nie większej uwagi. |