Wysoki kapłan, z wiszącym na łańcuszku symbolem Selune, podszedł do stołu i zgarnął sakiewkę. Kwota zaliczki nie była olśniewająca, ale też nie była najgorsza. A proponowana ostateczna zapłata była bardzo ciekawa. Chociaż może za mała w stosunku do podejmowanego ryzyka.
Ale to się jeszcze zobaczy...
- Zrobimy, co się da - powiedział.
Gdy opuścili rezydencję i Ryszard Hucrele przedstawił im Nata, Morn nie miał nawet cienia wątpliwości, gdzie chciałby się udać na samym początku.
- Najpierw sklep - zaproponował. - Mój ekwipunek zdecydowanie wymaga uzupełnienia. I mam pewien drobiazg do sprzedania.
Miał na zbyciu pięknie wykonaną lutnię, która jemu do niczego nie była potrzebna, a samych ruinach - tym bardziej. Za to potrzebował paru drobiazgów - na przykład dobrą lampę i zapas oliwy. |