Omernon De`Mortis - bo tak nazywał się paladyn Torma stojący w pomieszczeniu z lamentującą kobietą - odziany był w kolczugę pod którą kryła się przeszywanica. Na jego plecach powieszona była sporych rozmiarów żelazna tarcza, zaś u swego boku miał zawieszony młot bojowy o wyjątkowo długim drzewcu. W prawej ręce trzymał hełm z przyłbicą, który to ściągnął tuż przed wejściem do budynku.
Potężny mężczyzna z nutą empatii słuchał przemowy kobiety. Pragnął ją jakoś pocieszyć, lecz jedyne co mógł powiedzieć to; Niech się Pani nie martwi, sprowadzimy ich... - urwał w połowie zdania i przeniósł spojrzenie na bogato odzianego mężczyznę - "...żywych lub martwych" dodał z niesmakiem w myślach.
Wraz z Ryszardem i resztą drużyny wkroczył w ciszy do drugiego pomieszczenia. Po wysłuchaniu monologu mężczyzny Omernon schylił głowę z szacunkiem, a następnie sięgnął po swoją sakiewkę z widoczną niechęcią. -Zrobiłbym to nawet i za darmo, dobry człowieku, ale trudnię się wyjątkowo niewdzięcznym zawodem i nawet ja muszę z czegoś żyć. Powiedziawszy to odwrócił się na pięcie i wyszedł z budynku. ··· W takim razie idźcie do sklepu, ja zajmę nam stolik w gospodzie. - Przeniósł spojrzenie na młodzieńca po czym dodał. - Drogę sam znajdę, nie mniej dziękuję za pomoc chłopcze. Idąc ulicą zahaczył o pobliski stragan, kupił cztery świeże jabłka na drogę, po czym skierował się w stronę gospody pod ,,Starym Dzikiem".
Ostatnio edytowane przez Warlock : 17-06-2013 o 22:55.
|