Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2013, 14:47   #10
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny

Zaraz po nazwisku Amerika, padło kolejne nazwisko. Gdy tylko wydostało się z ust ich nowego nauczyciela i wychowawcy, młody Rosjanin powstał z ławki. Wyprostował się niczym struna, prężąc pierś, zaś ręce ułożył wzdłuż ciała. Widać było, iż wojskowa dyscyplina nie jest mu obca, a wręcz znana, aż za dobrze.

- Jestem Borys Jankovic, miło mi was poznać. -przedstawił się krótko, a jego czułki delikatnie drgnęły. - Pochodzę z Rosji i jak widać jestem mutantem, dokładniej mówiąc krewetką. Preferowałbym front, lub jednostkę do zadań specjalnych, jestem dość elastyczny jeżeli chodzi o umiejętności. -stwierdził mgliście, po czym nabrawszy oddechu dodał jeszcze na zakończenie. - Do wojska wstąpiłem... - tu na chwilkę zawiesił wzrok na wychowawcy, jak gdyby przepraszał go za to iż musi wypowiedzieć publicznie kłamstwo, mimo iż osobnik z wąsikiem zapewne znał prawdę. -... ponieważ to ciekawa i dobra praca, zresztą nie lubię nudy. -zakończył opadając na swe miejsce w jednej z pierwszych ławek.

- Bardzo dobrze. - przytaknął Yoki po czym poprawił się w krześle. - Następny, Fi Katsumoto.

Wyczytany powstał nieśpiesznie, wszak czas ich nie gonił. Wykonał lekki ukłon w stronę nauczyciela i w stronę klasy. Mówiąc przeskakiwał wzrokiem pomiędzy uczniami i nauczycielem chcąc zachować kontakt wzrokowy z wszystkimi co jednak nie było wykonalne.

-Fi z Shou, Klasztoru i przytułku dla sierot w Himalajach. Jak widać nie jestem w pełni człowiekiem

Mówiąc to Fi odsłonił grzywkę skrywającą lewą stronę jego twarzy tak by wszyscy mogli zobaczyć jego żółte tygrysie oko wraz z sierścią porastającą część twarzy. Trzymany do tej pory w ukryciu ogon wyłonił się na chwile po czym znikł pod pomarańczowym płaszczem i fałdami luźnych spodni.

-Nie lubię jednak określenia mutant, więc będę wdzięczny jeśli moglibyśmy go unikać

Fi uśmiechną się szczerze, lecz jego ton nie był ani zabawny ani wesoły. Zdawało się że faktycznie może być to dla niego drażliwy temat.

- Ćwiczę kung-fu, to starożytna sztuka walki -pośpieszył zaraz z wyjaśnieniem dla niezorientowanych- Szkoła tygrysa oczywiście

dodał dla uzupełnienia nie kryjąc rozbawienia tą zbieżnością swojego wyglądu i nazwy szkoły.

-Mam naturalny talent do Ki... znaczy Psi. Preferuje front gdzie mógłbym doskonalić siebie i swoje techniki. Do wojska wstąpiłem ze względu na obietnicę złożoną przyjacielowi. Mimo iż do armii mnie nie ciągnęło i miałem inne plany na życie, dotrzymałem słowa.

Uznawszy że powiedział wszystko czego od niego wymagano usiadł. Pozostało mu już tylko słuchać innych i przyglądać się im. Poza wczoraj poznanymi osobami zaciekawiła go postać Namakemono. Pamiętał dobrze jak sam był niezmiernie leniwy i najchętniej przesypiał by całe dnie. Twarde życie w klasztorze i codzienne treningi jednak go zmieniły, choć pewne nawyki pozostały. To co powiedziała wywoła na jego twarzy mimowolny uśmiech “lubię się bić”? Ciekaw był czy jest to równoznaczne z szukaniem awantur i prowokowaniem bójek, ale o tym z pewnością będzie miał okazję się przekonać.

A było to lenistwo nie byle jakiego kalibru. Gdy tylko Fi zerknął w jej stronę, spostrzegł, że dziewczyna zdążyła już zasnąć na ławce.

- Wygląda na to, że w tej klasie będziemy mieli niezwykle skuteczny front. Henry Manson. - poprosił Yoki spoglądając w ekran laptopa. - Przepraszam, Mason.

Następnym który powstał był Henry. Włosy tak samo sterczące i ułożone w nieładzie jak poprzedniego dnia, jednak tym razem ubrany był prostą szarą koszulę, brązowe sztruksowe spodnie z paskiem i to co definiowało go najlepiej, czyli nienagannie ułożony, śnieżnobiały kitel lekarski.

- Nazywam się Henry Mason - oświadczył, pewnym siebie tonem, patrząc prosto na Yokiego. - Jestem naukowcem, więc preferowałbym pozycję z dala od frontu. Dzięki znajomości robotyki mogę zapewnić dobry zwiad oraz wsparcie techniczne i logistyczne. Dołączyłem do wojska, by na własne oczy zobaczyć najnowsze osiągnięcia w dziedzinie techniki i usprawnić je dzięki mojemu geniuszowi.

O dziwo jego wystąpienie było krótkie i zwięzłe. Widać naukowiec wiedział, kiedy należy zachować umiar w doborze słów. A może po prostu nie lubił oficjalnych wystąpień na których musiał mówić to co każą mu inni? Tak czy owak Henry usiadł z powrotem na krześle, z niezwykłą zawziętością gmerając przy swoim osobistym komputerze. Wyglądał na zirytowanego i z niecierpliwością wyczekiwał dzwonka, wyraźnie chcąc zająć się ważniejszymi sprawami niż jakaś głupia lekcja wprowadzająca. Nie interesowały go nawet motywy mutantów, które znalazły się w jego klasie. Z taką ich ilością bez problemu znajdzie kilka królików doświadczalnych, więc przestały być jego priorytetem. Chciał za to czym prędzej sprawdzić co stało się z jego botem. Oglądał więc raz po raz ostatnie sekundy nagrania, starając się znaleźć wyjaśnienie tej nagłej usterki.

Podczas przyglądania się nagraniu spostrzegł, że w pewnym momencie naprzeciwko kuli pojawia się mały czarny ogon. Chwilę później wszystko gaśnie.

- Teraz, Soeki Yami.

-Yo! - blondyn rozpoczął wyjątkowo wręcz radośnie. Nie zdawał się przywiązywać wagi to nieobecnego osobnika, nie zrobił mu przecież nic złego. To chyba całkowicie naturalne, iż człowiek zechce uwolnić się ze swoich ograniczeń, zniszczyć je. Z perspektywy Soekiego pomógł on tylko słabemu uczniowi, ot, rozpoczął karierę w szkole nieco głośnym, lecz ciągle dobrym, uczynkiem.

- Soeki Yami - prawdopodobnie obecnie najsławniejszy z pierwszoroczniaków na campusie przedstawił się. - Soeki pisane jak “plaga”, Yami zaś niczym “Ciemność” - uzupełnił po chwili. - Jak widzicie, moi rodzice byli nieco szaleni - dodał po chwili, zaś ręka, jakby w geście zakłopotania, uniosła się w kierunku jego potylicy. Delikatne masowanie zdawało się pomagać mu przełamać nieśmiałość.

- Kocham wolność i ryzyko, myślę że to wystarczy, gdy chodzi o to, gdzie chciałbym znaleźć się w armii - kontynuował nieco nudny protokół przedstawiania się. Poza nim, została tylko całkiem słodka sowietka.

- Czemu tu jestem? - zapytał zgromadzonych retorycznie. Jego oczy, jakby dla podkreślenia wagi przemknęły po wszystkich. - Nie miałem wyboru - odparł nieco rozbawiony tym faktem. Wziął głęboki wdech, by zakończyć mozolne przedstawianie się -Mam nadzieję, że się dogadamy.

- Jest dla ciebie wezwanie do gabinetu pedagoga. - przypomniał Soekiemu wychowawca. - Na sam koniec poproszę Nikitę Kra..v..chen...ko. Właśnie.

W końcu przyszedł czas na Nikitę, która wezwana podniosła się. Z kamiennym wyrazem twarzy zaczęła mówić.
- Nikita Kravchenko, cyborg, pochodzę z Rosji. Preferuje szturm, frontowe linie. Jestem tutaj z poczucia obowiązku. - Jak tylko skończyła recytować, zasiadła na krześle. Jej przedstawienie się nie było tak barwne jak poprzedników, ale krótkie i konkretne, lub po prostu nudne. Od niechcenia rozejrzała się po wszystkich, podpierając podbródek piąstką. Klasa jest całkiem ciekawą zbieraniną osobistości, choć paru mord jednak wolałaby tutaj nie widzieć...

- Dobrze. - Yoki wstał z miejsca zamykając swój laptop. - Wyglądacie na dość interesującą klasę. Przy odrobinie pracy powinniście być w stanie dojść dość daleko. - skomentował uśmiechając się pod nosem. To nic dziwnego, że pokłada wiarę w własną klasę. - Muszę was jednak poinformować o zmianie w wojsku które ma wejść w życie na przestrzeni najbliższych trzech lat. Nazywa się ona "Project Next Generation". - jakkolwiek sztampowo by to nie brzmiało, Yoki wyglądał dosyć poważnie. Przynajmniej do stopnia w jakim facet z okularami przeciwsłonecznymi w środku klasy lekcyjnej może wyglądać poważnie. - Jesteście ostatnim rocznikiem przyjętym do akademii. W związku z spadkiem...istotności wojska w dzisiejszym świecie, Unia zarządziła nową operację. Celem akademii nie jest już wytrenowanie kolejnej, zbędnej armii. Przez te trzy lata przejdziecie trening który ma zwiększyć wasze możliwości do poziomu super-żołnierza. Nikt nie potrzebuje armii, tym czego potrzebują ludzie jest kilku bohaterów na wypadek ataku terrorystycznego. W każdej z wysp zostaną wyszkolone tylko cztery super-jednostki. Pozostali z was zostaną odesłani do szkółki policyjnej po ukończeniu akademii. - poprawił okulary, już nieco mniej wesoły. - Co miesiąc będzie miała miejsce ewaluacja zdolności. Będzie to wasz sprawdzian. Tak samo w tym roku będzie miało miejsce wiele eksperymentów. Nic przymusowego oczywiście. - Wychowawca przeniósł swój wzrok na Borysa - Niektórzy z was mogli się już tego spodziewać. Zarazem jest to powód, dla którego przyjęto tak niewielu uczniów w ostatnich latach. Pracujcie ciężko, tylko cztery osoby mogą zdać PNG. Jakieś pytania?

Kravchenko uniosła dłoń. - Dlaczego tylko cztery? - Zapytała.

- Im mniej tym taniej. Zadaniem projektu jest wyszkolenie żołnierzy wartych dużo więcej od zwykłej armii. Czytałaś może komiksy o kapitanie Ameryka? - podał porównanie.

- Ten jankes z tarczą? Kojarzę... - Przewróciła oczami.

Borys uniósł rękę, a gdy udzielono mu głosu, wstał z miejsca, ponownie naprężony jak struna i zapytał. - Jeżeli jedna z tych czterech osób, polegnie, to czy z akademii policyjnej zostanie sprawdzony ten kto miał wyniki piąty, i tak dalej i tak dalej? - gdy zaś wszystkie słowa już zawitały w klasie, ponownie usiadł na swym miejscu.

- W sumie będzie 16 bohaterów, czterech na wyspę. Jeżeli ta liczba spadnie poniżej dziesięciu przed upłynięciem roku, rozpocznie się nowy projekt a stary zamknie. Domyślnie, każdy bohater po roku pracy będzie miał obowiązek przyjąć kadeta i osobiście wyszkolić następce.

System był prosty. Miał sam się prowadzić, kosztować mniej pieniędzy i być dużo skuteczniejszy.

Unia była cwana.

- Jakie są obowiązki i przywileje “Bohatera”? - Nikita zadała kolejne pytanie, odpowiedź wydawała się oczywista co do obowiązków, ale zapytać na pewno nie zaszkodzi.

- Szczerze mówiąc nie posiadam szczegółów na ten temat. - przyznał się Yoki poprawiając okulary. - Zdecydowanie będą wykraczać poza służbę wojskową. "Bohater" będzie równie żołnierzem co i ważną ikoną medialną.

Zostanie "bohaterem" różniło się co prawda od wizji Henrego, jednak sława była jej integralną częścią. Spodziewał sie że w akademii będzie zmuszony robić wiele bezużytecznych dla niego rzeczy, ale perspektywy jakie oferowała z pewnością przeważały wady. Aczkolwiek brak fizycznych uzdolnień mógł okazać się jego porażką. Niezależnie jednak co los dla niego szykuje, Henry wiedział że nie podda się tak łatwo.

- Mam tylko jedno pytanie - rzekł nagle podnosząc do góry rękę. - Do czego nagle rząd potrzebuje super-żołnierzy? Czy zwykli terroryści są naprawdę aż tak wielkim zagrożeniem? A może Ziemia przygotowywuje się na atak kosmitów, czy coś w tym rodzaju?

- Może utrzymanie jednego oddziału jest tańsze, niż trzymanie całej armii pełnej osobników, którzy nie są nic warci? - Soeki odpowiedział pytaniem.

- Zgadza się. Wojsko jest tak zbędne, że utrzymanie kilkunastu super-żołnierzy będzie tańsze i skuteczniejsze od ciągłej inwestycji w armię. - wyjaśnił Yoki. - W wypadku sukcesu projektu, wojsko zostanie zlikwidowane.

- Szasnastu ludzi broniących cały świat przed złem? Brzmi jak historia rodem z jakiegoś XXI-wiecznego komiksu - skomentował Henry z lekkim uśmiechem niedowierzania. - Naprawdę jestem ciekawy, czy coś takiego odniesie sukces.
- Żyjemy w czasach w których uzbrojenie policji a uzbrojenie wojska i tak się dużo nie różnią. Obawiam się, że to może być wyścig o posadę jednej z szesnastu figur medialnych bardziej niż faktycznych "bohaterów". - przyznał z ciężkim westchnięciem. - Cóż więcej lekcji dzisiaj nie macie. Sugerowałbym abyście wykorzystali dzisiejszy dzień aby zadomowić się na wyspie. W szkole jest wiele klubów, a jeżeli ktoś potrzebuje pieniędzy praca dorywcza w mieście podwyższy wasze oceny z zachowania.- uśmiechnął się lekko Yoki. - Macie jakieś pytania na temat samej szkoły? Jeżeli nie, to jesteście wolni.
 
__________________
"My common sense is tingling..."
Deadpool jest offline