Halfling spokojnie przysłuchiwał się opowiadaniu przeora, co jakiś czas przygryzając zdobyczne jabłko. W przeciwieństwie do zwyczajowego podejścia zjadał je całe, włącznie z ogryzkiem, na łapkę wypluwał tylko pestki i pozostawiał niezjedzony ogonek.
Nigdy nie lubił marnotrawienia jedzenia, a wszak nie od dziś wiadomo było, że ogryzki są w jabłku najzdrowsze.
Od czasu do czasu kiwał głową ze zrozumieniem, okazując przeorowi, że go słucha. Perspektywa niańczenia dziewczynki niespecjalnie przypadła mu do gustu „Gdybym chciał zakładać rodzinę i zajmować się dzieciakami to bym dupska ze Zgromadzenia nie ruszył” jednak wiedział co to konieczność, obowiązek czy choćby pomoc przyjacielowi.
Przypominało mu to zresztą dawniejsze wojaże kiedy wraz z człowiekiem ochraniał przez czas jakiś młodziutką kapłankę Shayli , podobnież obdarzoną jakimiś mocami. Najwyraźniej szczwana bogini musiała docenić rolę halflinga w tamtej eskorcie i uwidziała sobie, że przy każdej dogodnej okazji, będzie go zaciągać w podobne misje. Dopóki miał jednak pełen brzuch i perspektywę przygody nie narzekał. Z Shaylą rozliczy się kiedy indziej...
Zaproszenia do odpoczynku przeor nie musiał dwa razy powtarzać i co prawda w główce halflinga aż kłębiło się od pytań ( zwłaszcza o zasoby alkoholowe i gastronomiczne świątyni ) to jednak na obietnicę udzielenia odpowiedzi o poranku ochoczo przystał.
Wziął też pieniądze i list, słusznie przez krasnoluda jemu powierzone. Wszak wiadomo było nie od dziś, że kto jak kto ale halfling finansami gospodarzyć potrafił, a mały majątek zbity w pobliżu Marienburga wybitnie o tym świadczył. 50 hektarów ziemi, to jest bagien, ale na dokumencie własności ziemskiej schowanym przezornie w krasnoludzkim banku, nikt w szczegóły się nie bawił. Halfling podróżował jedynie z kopią, licząc na to, że znajdzie naiwniaka, który mu ów „Atrakcyjnie położony czarnoziem, rzut beretem od Marienburga, z dopływem wodnym, jeziorkiem i rzeką" wymieni na inne hektary. Albo kupi w dobrej cenie...
Tymczasem jednak skorzystał z kąpieli a wieczorkiem ochoczo przystał na krasnoludzko-halflińskie przygotowania do podróży...
Nie mógł się wszak oprzeć pokusie i nim spił się na dobre, postanowił na własną rękę poszukać napitku w zacnych klasztornych murach. Tupik poruszał się bardzo cicho, nie nosił butów tak, że jego stopy z hałasem nie większym od kociego chodu, przemierzały klasztorne korytarze kierując się ku kuchni i piwniczce. Wiedział, że niczym nie ryzykuje, ot zgłodniały halfling wracający po dokładkę ( która nomen omen zamierzał przytargać do pokoju ) . Poza tym wbrew pozorom jakie stwarzał słów przeora słuchał bardzo dokładnie i dobrze zapamiętał fakt, iż mała dziewczynka wymknęła im się kilkukrotnie co świadczyło o generalnie bardzo słabym czuwaniu mieszkańców przybytku.
W kuchni pokręcił się chwilę, wrzucając do torby chleb , mięsiwo, ser i warzywka i co tam mu jeszcze w łapki wpadło choć nie w takiej ilości która by rankiem jako ubytek zauważona była. Zagrycha wszak musiała być, z drugiej strony tłumaczył swe postępowanie faktem, że w świątyni zwyczajnie chciano zagłodzić gości. Niepomny na sutą kolację po której oblizywał paluszki, pomstował, iż nikt w świątyni nie pomyślał o przygotowaniu pokolacji, późnej przekąski, nocnej zagrychy czy czegoś na przedsenne wpierdalanie. Nie mówiąc już o możliwej nocnej pobudce na którą trzeba było mieć przyszykowane coś do przekąszenia, aby zasnąć znów spokojnie.
Co prawda miał jedzenie podróżne w ilości duch juków którymi obładowany był jego kuc – jednakże jeden juk był żarciem dla kuca, a drugi stanowił „święte, nienaruszalne zapasy żywieniowe” - które oczywiście były na bieżąco uszczuplane i uzupełniane podczas podróży. Postój i gościna jednak od tego były, aby owe zapasy uzupełniać i pomnażać a nie je uszczuplać.
Miał nadzieje że podczas myszkowania znajdzie alkoholowe specjały świątyni – ot nalewki, winiacze, miód , wódeczkę... Ostatecznie czysty spiryt wszak klasztor bogini leczenia musiał mieć w swych zasobach ten odkażający i dezynfekujący ( głównie jamę ustną i gardziel ) środek.
Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-06-2013 o 09:58.
|