Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-06-2013, 12:45   #1
vanadu
 
Reputacja: 1 vanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znanyvanadu wkrótce będzie znany
WFRP: Twierdza u Fundamentów Ziemi: Rozdział pierwszy: Był sobie bór, las i drzewo...

Twierdza u fundamentów świata.

Karak Varn. Wielka twierdza nadmorska krasnoludów. Pewnego zimowego dnia….



W karczmie „Pod złotym toporem” zebrało się różnorodne towarzystwo. Sala, bogate wnętrze jednej z największych karczm w mieście było szczelnie wypełnione ludźmi, krasnoludami i przedstawicielami wszech ras. Wszyscy siedzieli i wpatrywali się w postawnego krasnoluda stojącego na scenie przeznaczonej dla minstreli. U jego boku stał siwy mężczyzna w zbroi. Wszyscy wpatrywali się w nich w ciszy. Bogato strojne krasnoludy, elfy i ludzie. Zbrojni. Urzędnicy. W pełnej zwykle gwaru karczmie słychać było zaledwie szelest owadów i ciszy syk wypalających się świec. W pewnym momencie człowiek przemówił:

- Moi drodzy. Zebraliśmy się tu by rozpocząć ostatni etap fazy pierwszej. Tu zaczyna się nasza droga. Od tego momentu zaczynamy przywracać świat do jego ładu. Ludzie. Krasnoludy. Elfy. Niziołki i inni. Nie będę mówił długo gdyż każdy z nas zna nasz cel. Przyjaciele! Zbierzcie swych ludzi. Wzniećcie ich odwagę. Zbierzcie zastępy. przemawiał dając ponieść się widocznej w oczach euforii:

- Na Karak Ośmiu Szczytów! Na Karak Drazh. Na Karak Zorn! Wracamy do domu! wykrzyknął na koniec. Za nim powtórzył krasnolud stojący u jego boku. Za nim obecni w karczmie. Słysząc zaś rumor tylu głosów, wykrzykiwać bezwładnie zaczęły setki zebranych przed budynkiem. Wojowników. Rzemieślników. Magów. Setka za setką. –Aaaagh! Naprzód! Na Karak Drazh! Czas przywrócić Stary Świat.

Rok wcześniej. Nuln. 2522 rok Imperium. 4122 rok po zakończeniu Wojny o Brodę.

Wojna dopiero co ustała. Imperium otrzymało straszliwe rany. Podróże nie były bezpieczne. Nawet mniejsze miasta, o wsiach nie mówiąc były wciąż atakowane. Wiedzieli o tym obaj. Wiedzieli też, że muszą zrealizować swój plan. Gerhard Bauer, weteran spod Middeheim i jego przyjaciel, Rodrig Krainghorst, do niedawna ciężki piechur imperatora, a tak w ogóle krasnolud. Wiedzieli, że to nie koniec. Ale wiedzieli też, że chcą coś zmienić. Dlatego zebrawszy posiadane fundusze znaleźli się w tym mieście, czekając na przyszłych współpracowników.

*******
Kilka dni wcześniej rozwiesili na mieście obwieszczenia o dość prostej, acz nie całkiem oczekiwanej treści.

Czy chcesz zarobić fortunę? Czy wiesz co to honor i/lub lojalność?
Jesteś cierpliwy? Jeśli tak przybądź do karczmy „Pod Turem Hrabiego”
Przysięgamy Ci na samych bogów, że odmienisz swój los już na zawsze
A twe imię zostanie zapisane w księgach,
co przysięgamy na wszech naszych przodków.
Gerhard Bauer, regimentarz wojsk krasnoludzkich i
Rodrig Eservaun Krainghorst – przyszły król .

Teraz czekali modląc się do swych bogów. Zaczął padać deszcz.



Skazana na banicję. Czasem samotna czasem w grupie. Błąkała się wszędzie od miasta do miasta. Często ktoś obrywał przez nią, nie rzadziej od niej. Często ktoś też i ginął. Z czasem za nią podążała zła opinia. Że wyklęta że pechowa. Nie raz sama obrywała poturbowana trafiała do zielarek i uzdrowicielek. Klątwa to nie była, bo i jakże. Raczej zła opinia i najemnicy z Praag. Wydany list gończy i nagroda za jej głowę nie dawały miejsca by spocząć na dłużej czy uzbierać sil do dalszej drogi. Z czasem upór się zmniejszył, wszakże Król Zoltan już dość długo spoczywał w krypcie. Lecz co niektórzy bardziej uparci dociekali po nagrodę.W uf dzień podążała do Milbretoni by tam spocząć i ze kilka dni zabawić. Wszakże to przez góry las by naj uparłszy człek z Praag się zawrócił. Jechała z Talabheim najkrótszą trasą by nie tracić go zbytnio. Nuln przecinała ją a ominąć szkoda. W końcu i tam można chwilę spocząć. Wybrała bramę południową gdyż zachodnia zostawiła by nie potrzebne ślady bytu w mieście. Czort wie jak daleko są oprawcy morderczego spisku. Południowa brama szeroka na trzy wozy niegdyś pełniąca funkcję głównej. Była zrujnowana. Dwa filary główne nosiły znamiona walk, które stoczone były tuż pod nią. Starała się przejechać jak najmniej wpadając w oko straży. Chodź to nie możliwością w końcu rychła pora. Świt za pasem a raczej na zadzie co by dopiero pokazał swe lico. Więc by wjechać trzeba się okazać zbrojnym którzy stali ku bram miasta co by jakiego szarlatana nie pościć czy nie dać się podejść bandzie bandytów. Dziarskim i szykownym kłusem podjechała pod bramę. Pytającym strażnikom o cel rzekła iż najemki szuka co by do gęby co było włożyć. Wtedy uf strażnik odparł szybkim wyuczonym tonem iż w karczmie „ Pod Złotym Toporem” jest taki który szuka co by mu pomogli. Jadąc i tak w to miejsce by spocząć ze dwa dni, przemyśliwszy sposobność dorobku stwierdziła iż zajrzy co to ma na celu ta najemka.Przed karczmą oprócz zataczającego się krasnala spotkała Elfa lecz ten nie chcąc wdawać się w sporne rozmowy nawiał udając że nie słyszy pytania jako że poszukiwany jest krasnolud kory był odpowiedzialny za ogłoszenie. Znalazła go właśnie tam gdzie strażnik orzekł. Siedział w karczmie obstawiony już chętnymi
Dogadali się szybko.
 

Ostatnio edytowane przez vanadu : 10-07-2013 o 22:47.
vanadu jest offline