Uzdrowiciel podrapał się po głowie i zrobił zbolałą minę ~Mam nadzieje, że nie wszyscy krajanie matki są tacy dziwni ~ - Wsiadaj lepiej do środka, jak będziesz jechał na dachu to niepotrzebnie zwróciwszy na nas uwagę. I tak się będzie musiał zatrzymać żeby wypuścić psa, więc nie zaoszczędzisz czasu - tłumaczył cierpliwe
Podszedł do Bredy i spytał wprost - Co z tą kasą, co ją Prezydent obiecał? Nie spodziewam się fortuny, ale cokolwiek będzie pomocne, czasami trzeba coś posmarować a u mnie biednie jest
Zwitek banknotów zniknął w jego kieszeni, nie zamierzał tłumaczyć, że nic z tej kasy już nie ujrzał. Nawet jak coś zostanie to policzy to, jako koszty własne ~Dług honorowy, długiem honorowym, ale za coś żyć trzeba ~ - pomyślał
Siadł za kierownice i pojechał w kierunku miasta, tempo było dość szybkie, choć nie szarżował, bo to mogłoby niepotrzebnie zwrócić czyjąś uwagę. Wysadził samuraja i psa w miejscu gdzie nastąpiło porwanie - Będę z powrotem za jakieś pół godziny, godzina góra. Powodzenia - Pożegnał się i ruszył do miasta |