Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2013, 09:08   #7
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post Szósty Utwór Konkursowy

Boom-boom-pow - w głośnikach leciała jakaś bezmyślna sieczka, światła sprawiały, że taniec stawał się pokazem slajdów, a barmani polewali piszczącym dwudziestkom i ryczącym czterdziestkom rozwodnioną wódę z baileysem znaną pod, jakże romantyczną nazwą, “śliski sutek”. To był niestety jeden z tych właśnie lokali.

Smith wolał stare, dobre puby. Dało się w nich pogadać, a seks odbywał się tam kulturalnie w kiblu, a nie na parkiecie. Niestety, klient nie podzielał upodobania Smitha do kultury wysokiej. Zakładał tego typu budy wszędzie, gdzie tylko miał okazję. W bardzo podobnym miejscu spotkali się po raz pierwszy. Tamten klub nazywał się chyba “Niebo i Piekło”, a doświadczenie tak zniesmaczyło Smitha, że obiecał sobie do końca swoich dni unikać interesów w poświacie dyskotekowej kuli.

Dziś jednak był dzień święty, ostatni kiedy będzie musiał oglądać gębę tego nadętego bubka. Znalazł go w towarzystwie kobiety. A jakże? Stroboskop podsuwał urywki z ich wzajemnej konsumpcji. Dużo było lizania po szyi i podgryzania uszu. Jak na rasowego biznesmana przystało, Smith postarał się przywołać na twarz uśmiech w miejsce grymasu obrzydzenia. Nie wyszło, poddał się, odwrócił na pięcie i podszedł do baru. Zamówił whiskey, dostał lód, który być może zostałby whiskey, gdyby dawno temu popłynął inną drogą. Z niechęcią odsunął od siebie szklankę i westchnąwszy rozdzierająco zwlókł sie z barowego stołka. Nie było co przeciągać.

Energicznym i zdradzającym wysoki stopień irytacji krokiem pokonał dystans dzielący go od obściskującej się namiętnie pary. Złapał mężczyznę za kołnierz i jednym szarpnięciem wyrwał z objęć dziewczyny. Chuda brunetka coś tam protestowała, ale Smith nie słuchał, ciągnął już jej kochanka do klubowego kibla, który o dziwo okazał się niemal sterylnym, wykafelkowanym pomieszczeniem.

- Świetnie - skomentowałi zatrzasnął drzwi za dwoma ulatniającymi się w pośpiechu mężczyznami, którzy, sądząc po niedopiętych paskach i dużej ilości brokatu na rozmaitych powierzchniach ciała nie przyszli tu wciągać koki.

- Ty - klient pobladł, choć zdawało się, żę jego ziemista cera nie jest w stanie wyglądać na jeszcze bardziej pozbawioną życia - Co ty tutaj robisz?

Smith stęknął z niechęcią. A więc jesteśmy w fazie zaprzeczenia.

- Jesteś mi coś winien, Billy - podpowiedział - Coś ulotnego i bardzo cennego.

- Ale ja ją oddałem! - zaprotestował klient - Nie mogłem żyć jako śmiertelnik. Przecież wiesz. Oddałem ją!

Smith westchnął rozdzierająco.

- Tak wiem. Sprzedałeś duszę by stać się śmiertelnikiem i móc być z jakąś niewinną dziecinką, a zaraz potem stwierdziłeś, że dom z białym płotkiem to nie dla ciebie i znalazłeś wampira, który ponownie cię przemienił. Bla-bla-bla - taki idiotyzm powinien być karalny. Smith uśmiechnął się szerzej. Taki idiotyzm był karalny i właśnie Smith miał zaszczyt tę karę wymierzyć - A co się stało z dziewczyną? To była dobra duszyczka, niewinna owieczka, nic dziwnego że nie uśmiechało jej się życie drapieżnika. Kiedy odmówiła zostania twoją Narzeczoną musiałeś ją oczywiście zabić. Niby nie twoja wina, ale jednak tak. Niby nie muszę egzekwować od ciebie zapłaty, twoja dusza musi być strasznie ciężka od grzechu, pewnie i tak opadłaby jak kamień, na samo dno mojego akwarium Ale są pewne zasady, Billy - Smith rozłożył szeroko ręce w geście bezsilności - I nie ukrywam, że przestrzeganie ich czasami sprawia mi ogromną satysfakcję.

Ciszę przeszywało przez chwilę jedynie przytłumione dudnienie klubowej muzyki. Smith delektował się tymi chwilami. Wiedział doskonale o czym Billy teraz myśli i delektował się tym strachem.

- Ale ja zrezygnowałem - przerażenie w oczach krwiopijcy bawiło Smitha, póki nie zmieniło się w gniew. Z dziąseł Billego wysunęły się kły, a z palców wystrzeliły parszywie zakrzywione pazury - Zrezygnowałem!

Smith skrzywił się z niechęcią.

- Wiesz, że to tak nie działa - jęknął i zaczął podwijać rękawy koszuli.

- Nie dam się tam zaciągnąć - warknął - Czy ty wiesz kim jestem? Pierdolonym księciem!

Smith podniósł wzrok na bladego chudzielca w wymiętym białym garniturze. Przyjrzał się jego wypomadowanej grzywie, wyiskanym brwiom i gładkiej jak porcelana cerze. Pokręcił głową.

- Nie, Billy. Jesteś tylko przerośniętą pijawką, która marzyła o słonecznych wakacjach

- A ty niby co? - wampir prychnął zuchwale - Odpowiadasz za dezynsekcję?

- Billy, Billy, Billy - uśmiechnięty Smith zaprosił gestem do tańca - Ja jestem sprzedawcą marzeń.
 
Aschaar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem