Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2013, 09:15   #9
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post Ósma Praca Konkursowa

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=4rWe3hp1px0[/MEDIA]


Znalazł się w pokoju bez okien z gołą żarówką. Zimna stal lufy nieprzyjemnie gniotła mu język. Łysa dziewczyna w białym podkoszulku na ramiączkach, stała przed nim z wyciągniętym gnatem wpakowanym głęboko w jego usta. Prasowanka odręcznie rysowanego globu podpartego matematycznymi wzorami na koszulce głosiła: "It's scientifically proven that the world revolves around me!". Zdziwienie krzyczało z jej oczu tak samo jak mu.
Z oddali dobiegała stłumiona muzyka. Na ścianie pod sufitem wisiał ekran. Zielony cyfrowy zegar na czarnym tle monitora odmierzał do tyłu. Jakby miał pięć minut nim skończy się czas.
- Who the fuck are you? – wycedziła przekrzywiając głowę.
Strach zatykał go bardziej niż pobudzający do wymiotów knebel z broni. Wiedział kim był i tyle. Gdzie był, jak się tu znalazł i co robił jeszcze tych kilka sekund wcześniej nie miał najmniejszego pojęcia. Była przecież letnia sobota a on był na nocnym spacerze z psem w parku... Właśnie. Gdzie jest Lou?
- The past was their time. The future is our time. – rozległ się donośny męski głos z głośnika.
Dziewczyna zdawała się słyszeć go po raz pierwszy, tak samo jak on, czego nie kryła i wzrokiem żądała wyjaśnień od niego.
W beznadziejnej bezradności wzruszył powoli ramionami.
- Yoo... – wydusił zniekształconym głosem.
Młoda kobieta, nie zdejmując palca ze spustu, wysunęła broń z ust mężczyzny i zatrzymała jej wylot kilka centymetrów od jego twarzy.
- Joe. – powtórzył mieląc w ustach metaliczny smak zostawiony po lufie. - What's going on?
Równie wystraszona jak on, z drgającą, uniesioną ręką, cofała się zerkając po pomieszczeniu. Za nią były drzwi. Przestała mierzyć w Joe dopiero gdy wyszła tyłem a metalowe drzwi przymknęły z powrotem, uchylony na chwilę, stojący za nimi mrok.
- What the fuck? – facet wykrztusił do siebie z niedowierzaniem.
To było dobre pytanie. Pomieszczenie miało kremowy kolor ścian i cementową podłogę. Prócz żarówki u białego sufitu nie było w nim nic więcej. Tylko on. W ubraniu, które należało do niego. Nic go nie bolało. Wręcz przeciwnie. Fizycznie, mimo czterdziestki na karku, czuł sie jak młody bóg.
Wybiegł za nią. Rytmiczne dźwięki dobiegały z góry. W ciemności łatwo odnalazł drzwi, których trzask zarejestrował wcześniej. Blask prześwitał spod nich kładąc sie po kilku pierwszych schodach.
Widział jak biegła przeciskając się przez tłum tańczących ciał. Elektroniczna muzyka wypełniała klub drgających, kolorowych świateł w półmroku. Na kilku ekranach nad barem i na ścianach zsynchronizowane ekrany pokazywały to samo cyfrowe odmierzanie. Zostało nieco ponad dwie minuty.
Nad barem górowały w tle złote organy. Z nich, półnagie lub całkiem gołe barmanki udekorowane małymi rogami na czołach, nalewały trunki. Nad każdym wysokim barowym krzesłem wisiała biała aureola umocowana u szczytu oparcia, którym był pusty, żelazny krzyż. Dym wymieszanych aromatów kadzideł, tytoniu i narkotyków unosił się leniwie niczym mgła. Naga tancerki otwierała uda masując srom o rurę na której wisiała obejmując ją ramionami, wsparta o nią podbródkiem.
Na środku sali, w siwych oparach, stało drzewo bez liści oplecione wężem. U jego stóp kilku mężczyzn w wojskowych mundurach przez otwarty brzuch dziewczynki wyciągnęło jelita pokazując wciąż przytomnemu dziecku małego, żywego kotka. Śmiejąc się zabierali sie do zaszywania kocięcia z brzuchu tracącej przytomność dziewczynki.
Joe poślizgnął się z trudem utrzymując równowagę. Podłoga była mokra i lepka. Stał w rozmazanej kałuży krwi. Dostrzegł, że wielu tańczących miało otwarte żyły lub właśnie podcinało sobie przeguby rąk. Przy stolikach i w lożach pod ścianami wiły się ciała w orgii splecionych damskich i męskich ciał w wieku różnym. Ktoś płakał. Ktoś się śmiał. Ktoś krzyczał z rozkoszy a ktoś inny z bólu. W wielu takich zawodzeniach cierpienia dało się słyszeć nuty podniecenie i satysfakcji.
W klubie było gorąco. Pot spływał po czole i plecach Joe. Stracił z oczu nieznajomą łysą dziewczynę z pistoletem. Kelnerka z rozłożystymi, białymi jak śnieg pierzastymi skrzydłami, kołysząc biodrami i dojrzałymi obnażonymi piersiami, szła w jego stronę ze złotą tacą. Niosła na niej jedno czerwone jabłko.
Zegar zbliżał się miarowo do cyfrowego zera z każdą mijającą sekundą kurcząc uciekający czas.
- Where the hell am I? – wyszeptał przestraszony spierzchłymi wargami do pięknej hostessy z nogami do nieba. – Is this a fucking dream?
 
Aschaar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem