Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2007, 00:22   #1
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Warhammer 2 ed. "Imperium Chaosu"

Miesiąc temu Imperium zaatakowała wielka armia Achraona, pana końca czasów.
Demony, wojownicy chaosu, armie orków,jak i insze plugastwa maszerowały po terytorium Imperium grabiąć co się dało i nie oszczędzając nikogo, kto nie zdążył zbiec w porę. Większość z tych istot, z którymi przyszło walczyć imperialnym armiom według uczonych nie miała prawa istnieć. Jednak zaprzeczając słowom uczonych widywaliście Skaveny, oviMantikory, Zębacze... prawie codziennie. Wręcz przywykliście do ich widoku. W terytorium objętym inwazją łatwiej było spotkać demona, niż człowieka. Tak przynajmniej myśleliście. Nikt nie przypuszczał, że w armii chaosu są ludzie.

Za razem kiedy spotykaliście sie ze stadem istot z chaosu chyba wylęgłych na ziemii zostawały stada trupów. Nie wiedzieliście czy w glebę Imperium Sigmara wsiąkało więcej krwi, czy wody, mimo że codziennie padało...

Seifer Windblade siedział w kwaterze dowódców Gwardii Reiku zmęczony po bitwie ze szczuroludźmi. Wtedy dostał rozkaz przybycia na miejsce waszej zbiórki. Słyszeliście o nim. Przyjaciel Ludwika Schwartzhelma, osobistego szampierza imperatora- jeden z największych wojowników w imperium. Tam też dostał zaskakujący dla niego rozkaz. Opuścić pole bitwy? Wyruszyć nazad? Zaiste nie rozumiał tego zbyt dobrze, ale to nie on był imperatorem, jemu było słuchać rozkazów a nie sarkać na zły los. Karl był człowiekiem inteligentnym. Seiifer wiedział to i wyruszył bez zwłoki.

Jovin Skulldark po walce z demonicznymi zamachowcami zostałeś zaprowadzony do wojskowego obozu. Tam inkwizytor Rightbane opowiedział zajście na trakcie. Oficer który słuchał jego przemówienia dał wyraz zdziwieniu. Wstał z rzeźbionego fotela i obszedł ciebie dookoła. Zauważyłeś, że rozstępowano się przed nim nie tylko z szacunkiem, wręcz z ukłonami. Gdy podszedł do niego urzędnik i powiedział:
-Wielki Imperatorze!
Nie zdziwiłeś się. Trudno było ciebie zdziwić ostatnimi czasy. Urzędnik szepnął kilka słów
Karlowi Franzowi do ucha, po czym ten zwrócił się do ciebie.
-Wiem, że pragniesz umrzeć chwalebnie. Czy umrzeć w misji mającej na celu ocalenie znanego nam świata mieści się w twojej definicji śmierci chwalebnej? Jeżeli tak to mam dla ciebie propozycję...
Zauważyłeś, że władca świata mówił do ciebie z szacunkiem. To wpłynęło w dużym stopniu na twoją decyzję...

Rudiger Hartmann waleczny rycerz Zakonu Czarnej Pantery walczył w obronie ludności wsi Middenlandzkich, by umożliwić wieśniakom ucieczkę przed armiami chaosu. Borys Todbringer wyznaczył jego zakonowi takie zadanie, ponieważ sam będąc w mieście czuł się bezpiecznie, a kochał swój kraj, swoje dziedzicto i nie chciał dopuścić by się on wyludnił. Czarne pantery dzielnie znosiły kolejne zagony jazdy i mniejsze oddziały wroga. Elektor wezwał jednak Rudigera do siebie i jako znak wieczystej przyjaźni, by położyć kres nieufności między nim, a Karlem Franzem wysłał go do Imperatora.
-Będziesz walczył u jego boku i zrobisz co ci powie, tym samym przysporzysz większą chęc ocalenia Middenheimu u niego. Nie chcę by czekał z uderzeniem, aż nasza armia się wykrwawi tłumacząc to taktyką...
W Imperium zawsze istniał podział na Sigmaryckie południe i Ulrykańską północ. Nieufność była na porządku dziennym. Zakon będzie musiał obejść się jakiś czas bez mistrza. Oczywiście mianowałeś zastępcę- Ulrycha von Wallada.

Konrad Thingrim był na posiedzeniu rady najwyższego duchowieństwa Kościoła Sigmara. Kapłani wiedzieli, że Karl Franz potrzebuje najśmielszego i najbardziej wytrwałego w wierze jakiego mogli mu zapewnić do pewnej ważnej dla istnienia Imperium misji. Od dwóch godzin radzili kogo wysłać. Młody arcykapłan nienawidził takich zebrań. Zwyczajnie nudziło go naradzanie się w cichości obozu, gdy można było porwać armię biczowników i wyruszyć w pole. W pewnym momencie jednak padło jego imię. Valten ,sam wywyższony przez Sigmara, zwrócił się do ciebie.
-Jesteś wielkim wojownikiem, masz w sobie wielką wiarę i na dodatek młodą krew. Wysyłam cię do Karla Franza jako naszego wysłannika, byś koordynował działania tej drużyny, którą on formuje. Niech Sigmar zawsze będzie z Tobą!
Zdziwiło cię odrobinę, że wysyłają kogoś tak ważnego po kryzysie wiary jaki nastąpił, lecz nie opierałeś się. Valten był przedstawicielem Sigmara, wręcz jego ucieleśnieniem. Widziałeś jego blizny i ufałeś mu bezgranicznie.

Tym sposobem cztery całkowicie różne postacie siedziały teraz dookoła stołu. Stół mógł pomieścić około dwunastu osób. Był nakryty do obiadu. Trufle, sterlety, jarząbki, karczochy i inne smakowitości piętrzyły się na nim. Stół się lekko pod tym wszystkim uginał. Zaskoczyło was takie przyjęcie. Oficer Ferdynand przekazał wam, że Imperator dotrze tutaj za około godzinę...