Wiesz Anonim, ta Jesienna Gawęda to był termin endemiczny dla Warhammera.
Nigdy nie lubiłem, kiedy sztafaż wchodził na scenę. Świat niech będzie z mokrej tektury i śmierdzi rybą, ale Gracze powinni być tej arcybiedy zaprzeczeniem. Niech tłuką się w tataraku o stare kożuchy, jak u Bielona, ale niech to nie będzie pokaz sado-maso, gdzie każda postać jest zdradzona siedem razy, zgwałcona, pobita, opluta, a w finale powieszona na drągu, bo pyskowała diakonowi z kościoła w Hrubielowie.
Innymi słowy, nie kupowałem nigdy tego. |