Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2013, 19:49   #5
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Do grupy chętnych, dotarcia do skarbca rodziny Von Staufferów, przyłączył się także młody mężczyzna. Na oko mógł liczyć sobie ponad dwadzieścia lat, i już po krótkiej jego lustracji, można było rzec że było to dziecko jakiegoś szlachcica. Ubranie sprawił mu nietani krawiec dobry szewc nowe buty, a golibroda - fryzurę.

Swoje, obecnie średniej długości, lekko wycieniowane włosy układał w dość prostą, ale jak twarzową fryzurę - część z przodu wiązał w delikatne, cienkie warkoczyki, średnio po dwa z każdej strony, resztę zaś nosił rozpuszczoną.

Szata młodzieńca była elegancka i dobrze skrojona. Na ubiór składały się; buty jeździeckie bez żadnych zdobień, skórzane rękawiczki przypięte do pasa, skórzane czarne spodnie oraz okrywający szmaragdowy płaszcz z pod którego wystaje czarna jedwabna koszula. To wszystko idealnie pasowało na młode ciało, maskując jego ułomność.

Wszystkim przedstawił się jako Zebedeusz Lienz, żak i syn Hrabiego Lienza. Przez większość drogi chłopak jechał nie odzywając się słowem do towarzyszy, wyjątkiem były krótkie i zdawkowe wypowiedzi, w których nie było cienia głębszych emocji. Wieczory zaś spędzał przy gorzałce, którą wlewał w siebie dużymi porcjami tak że, rankiem męczył go potworny kac. Podkrążone oczy, i z czasem coraz to bardziej zmęczona szara twarz i zarost, który dodawał mu lat i powagi, sprawiały że Zebedeusz stronił od ludzi. Oczywiście przy większych ilościach alkoholu robił się dość rozmowny, opowiadając o życiu żaka na uczelni oraz o rodzinnym domu, będącym na skraju bankructwa. Co jakiś czas wspominał, że liczył że odnajdzie fortunę, która pomoże jego rodzinie stanąć na nogi choć i sama przygoda wydawała mu się ciekawa. Życie za murami uniwersytetu sprawiło, tak można było wnioskować z jego słów, że nie wiedział za bardzo czym jest prawdziwe życie na trakcie.

Baczniejsi obserwatorzy mogli spostrzec, że lewa ręka była lekko niewładna i Zebedeusz wykonywał większość czynności posługując się prawą. Nawet posługiwanie się sztyletem sprawiało mu poniekąd problem, lecz sam z siebie nigdy nie dał znać że coś jest nie tak.

Czasem przez sen wymawiał imię jakieś, lecz było ono na tyle nie wyraźne, że ciężko było je zrozumieć. Wiadomo było że zaczynało się na M a kończyło na A. Gdy dotarli do Penzfin, Zeb, jak do niego czasem wołano, przyglądał się w spokojnym milczeniu biedzie i temu jak miasteczko znów wraca “do życia” po przejściu sił Chaosu. Trochę zrobiło mu się żal tych ludzi, ale tylko trochę.
Oczywiście udał się za resztą do karczmy, gdzie zamierzał sobie lekko pofolgować, bowiem czuł, że przez te 3 dni alkoholu jego usta nie poczują.

- Gospodarzu dla mnie dzban wina i kufel piwska co byś nie musiał ciągle latać, byle niezbyt rozcieńczonego - złożył zamówienie

Usiadł obok Khazada i reszty towarzyszy:
- Najlepiej byśmy dotarli do Roezfels najlepiej o świcie. Po zmroku przeszukiwać twierdzę może być co najmniej niebezpieczne.. - zasugerował, lecz nie zamierzał się spierać z nikim.

Przed wyruszeniem zamierzał również zrobić małe zakupy. W końcu nie wiadomo co ich tam spotka.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline