Razem z karawaną podróżowała jeszcze jedna kobieta, choć "razem" nie było odpowiednim słowem. Członkom grupy udało się wyciągnąć od niej jedynie że nazywa się Irina Korneva i pochodzi z Kislevu. Tą informacje potwierdzał również wschodni akcent, wyraźnie obecny w jej krótkich wypowiedziach. Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia pięć lat, choć wyraźnie malujące się na twarzy napięcie dodawało jej powagi. Nigdy się nie uśmiechała, zachowując czujność nawet w sytuacjach względnego bezpieczeństwa. Z łukiem w dłoni okrążała obozowisko, podczas gdy inni jedli, pili i śmiali się z opowiadanych anegdotek.
Ubierała się po męsku, co w tych niespokojnych czasach nikogo nie dziwiło. Hasanie w kiecce po trakcie do najrozsądniejszych pomysłów nie należało. Walka w sytuacji gdy pół beli zbędnego materiału majta się między nogami mogło skończyć się źle - rzecz jasna jak słońce. Lekka skórzana zbroja natomiast w żaden sposób nie krępowała ruchów, pozwalając zachować sprawność w sytuacjach zagrożenia. Ciemnozielony płaszcz, skórzane wysokie do kolan buty i rękawice bez palców - wszystko miała w ciemnych kolorach, bez zbędnych ozdób i świecidełek.
Na tle tego ubioru skóra kobiety wydawała się jeszcze bledsza niż w rzeczywistości, białą plamą odcinając się od otoczenia. Było to irytujące szczególnie podczas nocnych wart, gdy drobna twarz w kształcie serca wyłaniała się nagle z ciemności, pełne usta wykrzywiał grymas znudzenia, a smoliście czarne oczy przypatrywały się wszystkim po kolei. Trwało to jedynie krótki moment, po czym łuczniczka znikała równie cicho jak się pojawiła. W blasku dnia, gdy ściągnęła kaptur okazało się, że ukrywa pod nim miedzianorude, długie do połowy pleców loki.
Korneva stanowiła całkowite przeciwieństwo drugiej niewiasty. O ile Alethe z chęcią snuła opowieści o swoim życiu, zanudzając momentami towarzystwo to Irina podróżowała w ciszy, nie narzucając się nikomu i skrupulatnie unikając głębszych interakcji. Nigdy nie przyłączała się do wieczornej paplaniny, zawsze siadając w pewnym oddaleniu od reszty. Jechała do Penzfin zarobić, a nie zawierać przyjaźnie i na tym skupiała swoją uwagę.
Zamiast gadać wolała obserwować, wodząc dyskretnie wzrokiem za każdym z osobna, wsłuchiwać się uważnie w wypowiadane słowa. Szukała punktów zaczepienia i skrupulatnie zapamiętywała zasłyszane informacje. Wiedziała, że jeśli kiedykolwiek któryś z obcych zwróci się przeciwko niej, będzie zmuszona wykorzystać bezlitośnie jego wszelkie słabości. Nie śpieszno jej było do bitki, ale z dwojga złego wolała pozostawić na sobą trupa niż sama zdechnąć na pustkowiu.
Lubiła też znikać co jakiś czas, a pytana o powód mrużyła czarne jak noc oczy i odburkiwała krótko coś o zwiadzie i polowaniu, czyniąc to dość łamanym staroświatowym. Musiało być w tym ziarno prawdy, jako że czasem przynosiła ze sobą królika, bądź inną złowioną padlinę.
Widok miasteczka skwitowała spluwając w przydrożne krzaki. Dziura jak dziura - naoglądała się ostatnimi czasy zniszczonych ludzkich osad. Ta również nie wnosiła swoim istnieniem niczego nowego do powojennego krajobrazu. Kolejna ostoja głupców marzących o tym, by na ruinach dawnego życia zbudować noś nowego, szczęśliwego. Skoro chcieli gonić za mrzonką to Irina nie zamierzała im w tym przeszkadzać.
Każdy winien swego nosa pilnować.
W karczmie oparła się plecami o ścianę, tak by w zasięgu wzroku mieć kilka ewentualnych dróg przez które mógłby do środka wedrzeć się przeciwnik. Wolała nie siadać, na podniesienie się z miejsca traciło się tylko zbędny czas. Żeby o suchym pysku nie sterczeć, jak kołek w płocie, zamówiła wodę i porcję czegoś ciepłego z zamiarem jedzenia, oczywiście, na stojąco.
Z niechęcią przytaknęła szlachetce. Gadał z sensem, widocznie alkohol nie strawił do końca jego świadomości.
- Malczik mądrze gada - mruknęła ochryple, ruchem głowy wskazując Zebedeusza - Niemnogo nas, a wrag silny. My nie mamy co leźć po nocy do dworu. Poczekajmy, odpocznijmy. Rabota nie zajac.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Ostatnio edytowane przez Zombianna : 28-07-2013 o 23:30.
|