Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2013, 09:03   #28
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Sierotka Marysia i banda krasnoludów - docowe wynaturzenia...

- Zabezpieczcie dół, zaraz tam zejdziemy. - Glandir syknął podchodząc do dziury, w którą wpadł Roran. Niedługo potem cała reszta znajdowała się na dole, a na samym końcu on.
- Coś mi się przypomniało... Poza oficjalnymi rozkazami odnalezienia tej grupy wojowników, dostałem rozkaz zbadania tuneli i zalania ich wschodnią część na najniższych poziomach. Mieliśmy odnaleźć zawór, który kontroluje przepływ wody pod ziemią, o ile dobrze pamiętam... Wcześniej w ten sposób nie myślałem, ale teraz kiedy groźba oszustwa jest tak wielka, że prawie czuję smród zdrajców... Być może ten rozkaz miał doprowadzić do tego, żeby zalać nie tyle korytarze, w których może czaić się wróg... a korytarze, gdzie mogą przebywać te krasnoludy. Zejdziemy tam i zbadamy te rewiry, które mieliśmy zatopić - rzekł stanowczo. - Odpocznijcie chwilę i ruszamy. Czeka nas długa droga. - Dodał na koniec.

- Pytanie czy ma zalać też nas - zasugerował Roran. - Znaleźli jelenie, jelenie umrą, sprawa załatwiona na wieki - dodał smutno. - Ale racja, odpocznijmy. I panie sierżancie, proponowałbym utrzymać w marszu ten szyk co proponowałem, jeśli pan sierżant nie ma nic przeciwko. - Zasugerował na koniec grzecznie.

- Czyżby ten upadek uszkodził ci łepetynę - Glandir spytał unosząc brew. - Na pana trza mieć wygląd i złoto... Ja nie mam ani jednego ani drugiego - zażartował. - Poza tym nie wiem, czy pamiętasz, ale jestem prawie trzykroć młodszy, więc żaden pan. Z resztą to się tyczy was wszystkich. Jestem takim samym najemnikiem, jak wy. Tytuł jest dla tych, co wydali rozkazy, dla formalności. Sierżant ze mnie marny. - Wzruszył ramionami odwołując się do swojej bierności z przed kilku chwil. - Ale racja. Szyk to dobry wymyśliłeś. Tak zostanie. - Rzekł.

- No wiesz - zaśmiał się zbójnik. - Pomyślałem, że na twoim miejscu chciałbym usłyszeć to choć raz - mam to z głowy i za sobą - po czym poklepawszy sierżanta po ramieniu rzekł - Głupot nie gadaj, jaki tam marny, jeno my porwaliśmy się do przodu i ogarnąć się nie daliśmy, nie przejmuj się tym - ot do przodu i co ma być, to akurat będzie. O ile się nie zjebie.

Glandir zaśmiał się pod nosem - Taaa... Dobra, daj no spróbować tej twojej gorzały. - Rzekł sprawdzając, czy kusza gotowa do strzału w razie czego. Roran podał mu swój napoczęty bukłaczek.

- To niedobrze, że marny - odezwał się Hargin patrząc na Glandira. - Wziąłeś na siebie to brzemię, to teraz musisz je dźwigać. Jak przyjdzie co do czego będziesz musiał okazać się sierżantem, bo w razie złej, tragicznej sytuacji na czyje rozkazy będą czekać krasnoludy, na kim będą polegać, od kogo będą chcieli usłyszeć słowo pociechy, jak nie od ciebie? Więc jak chcemy stąd wyjść lepiej się postaraj i bądź dobrym, a nie marnym sierżantem - powiedział najstarszy krasnolud, całkiem poważnie i oschle. Glandir z poważną miną tylko skinął głową w odpowiedzi. Hargin miał rację. Trzeba się było wziąć za siebie...

- Jak chcecie się pocieszać i przytulać, to nie ma sprawy - ale ode mnie wara, bo łapy poprzetrącam... - Detlef mruknął pod nosem, słysząc rozmowy. - Idziemy wreszcie, czy robimy sobie piknik? - zapytał.

- Dowcipniś... - rzucił z przekąsem Glandir uśmiechając się pod nosem. - Ruszamy. - Dodał po chwili uznając, że czas odpoczynku się skończył.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline