Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2013, 20:56   #5
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Nowy ciuch na grzbiecie, od razu poprawił nastrój Morgana. Teraz czuł się lepiej i wyglądał lepiej. Co potwierdziło parę zalotnych spojrzeń kobiet które go mijały i parę uśmiechów. Co prawda dwie z tych dziewcząt były muskularnymi półorczycami. Niemniej na tyle zgrabnymi, że nawet to było miłe.
Im dłużej szedł przez uliczki New Haeven, tym bardziej humor Morlocka się poprawiał.
Miasto pulsowało życiem. Wszędzie coś się działo. Jeździły automobile, ludzie i nieludzie, chodzili, rozmawiali... pracowali. Coś wnoszono w jednym miejscu...


.. wynoszono w innym. Handel się rozwijał, miasto się rozwijało. A tam gdzie się miasto rozwija, zawsze znajdzie się zajęcie dla przedsiębiorczych ludzi i nieludzi.
A Morgan nadal miał ponad czterysta dolców New Heaven. To niezła sumka jak na początek.
Idąc pod wskazany przez Fendricka adres Morgan powoli wychodził z Doków. Mijający go przechodnie byli coraz lepiej ubrani i coraz bardziej zamożni.
I pewnie dzięki temu zauważył że był śledzony.



Półork, sądzą po burym stroju i chuście... Pracownik doków. Czasami szedł blisko Morgana, czasami się chował... ale cały czas starał się pilnować go, choć z różnym skutkiem. Czasami bowiem gubił Morgana z oczu, a może to Morlock gubił jego? Ów prześladowca był co prawda nieuzbrojony, ale był też rosły i postawny.
A choć Morgan swego czasu obijał gęby przeciwników w różnych bójkach, to jednak półorków i krasnoludów unikał podczas takich pijatyk i bijatyk. Jak coś ma gębę twardszą od twej pięści, to lepiej nie marnować sił na walenie w nią pięścią.
Na razie był tylko śledzony, a nie atakowany. Należało więc dotrzeć jak najszybciej do rusznikarza i zdobyć broń. Jeszcze tylko przecznica i dotarł do pancernych drzwi. Zapukał w nie nerwowo i obejrzał się za siebie. Półorka nigdzie nie widział, ale był pewien że znów na niego natrafi. A jeśli to będzie jakaś pusta uliczka, dla Morlocka to spotkanie może być ostatnim.
Lockerby zapukał ponownie i ponownie... Dopiero za trzecim pukanie, słychać było szuranie i odsunęła się żelazna zapadka w drzwiach odsłaniająca jedynie oczy rozmówcy na wysokości wzroku Morgana.
-Czego tu szukasz?- padło pytanie zadane nieprzyjemnym tonem głosu. Morlock poczuł się niemile widzianym gościem.
-Przyniosłem list od panny Jones.- rzucił hasłem Morgan.
-Acha... to zaraz wpuszczę. Czekaj.- padły słowa równie nieprzyjemnym tonem. Obsługa klienta tutaj był gburowata.
Kilka minut czekania przed drzwiami i szurania za drzwiami. W końcu te się otworzyły i Morgan zobaczył niziołka przyglądającego mu się bacznie, po czym rzucającego przez zęby.- Na co czekasz, wchodź. Zimne powietrze wpuszczasz, a ja jestem chorowity.-

Ciężkie metalowe drzwi zostały zawarte za Morganem i ruszył on za niziołkiem wąskim korytarzem i schodami prowadzącymi w dół, po drodze mijając składaną drabinkę.
-Liczę że masz pieniądze, ostatniego którego podesłał Fendrick odesłałem z kwitkiem. Chciał kupić ode mnie na kredyt. Kredyt! Co ja jakiś bankier jestem?! A może lichwiarz, co?!- pieklił się niziołek, gdy schodzili do jego pracowni. Morganowi kojarzyła się ona z krzyżówką kuźni z zakładami: rusznikarskim i alchemicznym.
I chyba tym właśnie była. Narzekający niziołek nie wyrabiał tylko rewolwerów. Były tu wyważone sztylety do rzucania, noże, krótkie miecze, proce czy też ręczne kusze powtarzalne. Prawdziwa zmora... Co prawda taka mała kusza nie miała dość impetu by poważnie ranić, ale była cicha. i w mrokach nocy zabójcza, ponieważ bełty do niej zawsze nasączano jakimiś wrednymi jadami.
Kontakt od Fendricka produkował broń dla swojej rasy, wszelaką broń. Toteż wszystko co mógł udźwignąć i użyć niziołek, łącznie z różnymi fiolkami zawierającymi różne “ciekawe” substancje tu się znajdowało.
-No to panie od Fendricka, pokaż że masz czym zapłacić za mój czas i moje towary. A potem robimy interes, tak?- spytał rusznikarz zerkając na Morlocka.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 31-07-2013 o 21:02.
abishai jest offline