Czy rpg może być sztuką? Po wczorajszym spotkaniu ze znajomym i wspominaniu starych czasów, naszła nas taka refleksja odnośnie naszego hobby. Co prawda, mój znajomy już tylko kolekcjonuje podręczniki, a ja ograniczam się do pbf-u, to jednak nadal jesteśmy mocno przywiązani i do rpg i fantastyki i tęsknimy za poważnymi dyskusjami w tych tematach.
Nasze podejście do gry ukształtowało się na początku lat 90-tych, gdy rpg w Polsce dopiero zaczynało raczkować. Artykuły i wskazówki ukazujące się w czasopiśmie “Magia i miecz” nauczyły nas, że rpg to coś więcej niż banalne przygody o rycerzach, smokach i księżniczkach. W naszych sesjach, praktycznie od samego początku, staraliśmy się wykrzesać z rpg jak najwięcej to było możliwe. Stąd na sesjach rekwizyty, żywa gestykulacja, próby aktorskie i tego typu rzeczy, a przede wszystkim dbałość o ciekawą i wciągającą fabułę.
I tutaj pojawia się pytanie, czy rpg może w pewnych okolicznościach stać się działaniem paraartystycznym? Czy może niezależnie od tego jak się będziemy starać i jakich środków wyrazu byśmy nie używali, to nadal będzie tylko gra słowna grupy osób udających rycerzy i inne dziwostwory?
Czy może braliście udział w sesjach, które były czymś więcej niż zwykłą grą słowną i zapadły wam głęboko w pamięć?
Zapraszam do dyskusji
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |