Jasne, że rpg polega na tworzeniu, odgrywaniu i przeżywaniu emocji. I w myśl tej definicji jest sztuką. Jednak grono jej odbiorców jest bardzo wąskie i ogranicza się tylko do osób, które biorą udział w sesji.
Czy dla osoby, która patrzy na to z boku mogła to by być sztuka, która ją wzrusza, wywołuje emocje, interesuje?
Po sesjach przeważnie nie zostaje żadne ślad, a nawet jeżeli zostaje to (czy to w formie raportu, czy innego opisu sesji, jak scenariusz) nie ma to wiele wspólnego z tym, co się działo na sesji.
Wyjątkiem jest tutaj pbf, gdzie zapis sesji jest ciągły i praktycznie w 100% pokrywa się z tym, co było udziałem graczy/twórców.
Czy w takim razie jest to tylko sztuka polegająca na tworzeniu emocji i przeżyć tu i teraz, w danej chwili?
Czy jednak istnieją metody, aby podnieść ją na wyższy poziom? Sprawić, aby stała się trwalsza? Czy może improwizowany w dużej mierze charakter rozgrywki wyklucza to zupełnie?
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |