Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2013, 20:13   #105
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Angestag, 31 Nachhexen
Popołudnie


Weiss nie miał im już więcej do przekazania, więc pożegnali się szybko. Większość udała się w swoich sprawach. Irmina powiadomiła kupca, Hanna przekazała wiadomość swojej pani. Ekhart dał znać straży miejskiej, której kapitan najwyraźniej postanowił zaufać, że mężczyzna wróci. Almos udał się po swojego wierzchowca, reszta miała do wyboru wałachy ze stajni. Zwykle stare konie, ale jeszcze na tyle przydatne, by ich nie zarżnąć. Chociażby w takich sytuacjach jak ta.
Klaus przed wyruszeniem odnalazł Klebba, jak zwykle siedzącego przy jednym z magazynów w dokach. Wytłumaczył mu z czym przychodzi, przekazał wieści. Twarz niemłodego już Nabrzeżnego Szczura straciła na dłuższą chwilę wyraz. Werner był w stanie tylko pokiwać głową.
- Spodziewałem się tego. Nie do końca dokładnie tego, odkąd żyję w Averheim to nie słyszałem o.. o.. wyrywaniu serc. To jakiś obłęd!
Westchnął, pocierając twardą dłonią swoją twarz. Wreszcie zacisnął pięści i warknął.
- Mam nadzieję, że znajdziecie tego, kto to zrobił. Muszę powiadomić żonę Rolfa. - poklepał Klausa po ramieniu. - Dziękuję za to co zrobiliście. Ale to o co prosisz... nie mogę tego zrobić. Chłopaki mają pracę. Rodziny. Nie wiem za kogo nas uważasz, ale my nie znamy się na prawdziwej walce i mordowaniu ludzi. Żaden z tutejszych gangów nigdy nie robił czegoś takiego, co teraz się wyprawia. Mogę sam wam towarzyszyć, jeśli taka wasza cena za odnalezienie ciała. Ale tylko ja, a nie jestem już młody.
Była to raczej marna propozycja, ale Klaus widział wyraźnie, że odnośnie ludzi nie dostanie lepszej. Klebb mógł być przywódcą, co jednak nie znaczyło, ze może w pełni dysponować czasem swoich ludzi. Zwłaszcza, że oferowany szyling był śmieszną zapłatą.


Droga za miastem była zatłoczona. Malowniczo wiła się pomiędzy farmami i sadami, obecnie dopiero zaczynającymi kwitnąć, zatłoczona i pozbawiająca możliwości przyspieszenia podróży. Do Averheim ciągnęli farmerzy i pasterze, prowadzący swoje stada. Z drugiej strony, ze stolicy wyjeżdżały wozy pełne zakupionego towaru. Pogoda była piękna, słońce już dawało dużo ciepła, niestety trakt był rozmoknięty i niemiłosiernie wydeptany przez niezliczonych ludzi i zwierzęta. Przez pierwszą godzinę ciągnęli się wręcz ślamazarnym tempem, zastanawiając się, czy te dziesięć mil zdążą pokonać jeszcze za dnia. Mimo tego, powoli się rozluźniało. Minęli jeszcze wóz Strigan, zachęcających do zakupu jakiś towarów, a potem już wjechali w dzicz. Pola zamieniały się we wzgórza, nieliczne, niewielkie jeszcze lasy. Farmy stały się ranczami, równina zamiast zaoranej ziemi pokryte były licznymi kamieniami i skałami. Ciągle mijali podróżnych, ale o wiele, wiele rzadziej.

Almos czuł tu się jak w domu. Ekhart pewnie siedział w siodle, czując jakby wracały stare czasy. Reszta radziła sobie różnie.
Irmina oczywiście wiedziała jak się jeździ konno, choć jej wiedza była zbyt mała, by robić coś więcej oprócz spokojnego kłusa. Hans ledwo utrzymywał się na siodle, nie pałając miłością do zwierzęcia. Hanna i Thomas także mieli wyraźne problemy, nie przyzwyczajeni do takiego sposobu przemieszczania się. Za to Klaus, mimo, że miastowy, radził sobie bardzo dobrze, z Rexem biegającym niedaleko. Być może wchodziły w grę tu jego naturalne zdolności radzenia sobie ze zwierzętami.

Gdy wydawało im się, że powoli zbliżają się do "Pożądanego Odpoczynku", pokonując właśnie pokryte zaroślami i niewielkimi drzewami wzgórze, Rigel dostrzegł dziwne ślady. Mimo, iż już nieco zatarte, mogły być tym czego szukali. Głębokie koleiny wskazywały bowiem, że jakiś wóz zjechał z traktu, wjeżdżając w zarośla z niewiadomego powodu. Krótkie badanie potwierdziło, że chwilę później przemieszczał się prostopadle do drogi, po bardzo nierównym, niebezpiecznym terenie. Co ciekawe, odnaleźli także małą beczułkę z rozbitym dnem. Czarny proch, który się z niej wysypał, był teraz zamoknięty i nie nadawał się do użycia, za to wyglądało na to, że musiał spaść z trzęsącego się wozu.
 
Sekal jest offline