Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2013, 17:26   #12
zelator89
 
zelator89's Avatar
 
Reputacja: 1 zelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwuzelator89 jest godny podziwu
- Ok, żołnierzyki idźcie przodem, nie martwcie się niczym, będę tuż za wami z moimi lekami.

Jonathan rzucił tę kwestię wyraźnie rozbawiony, być może ze stresu i niepewności. Dobrze wiedział, że nie nadaje się do tej roboty. Te słowa padły jeszcze wtedy kiedy zagrożenie nie było realne. "Zagrożenie" gdzieś tam wisiało ale jeszcze nie docierało do świadomości. Dlatego też napływ adrenaliny stawał się coraz silniejszy, co było mobilizujące. W końcu Jonathan wiedział, że będzie to jego najlepszy sprzymierzeniec oprócz towarzyszy, którym nie do końca ufał. Przynajmniej jeśli chodzi o umiejętności bojowe.
Żarcik medyka skwitowała kobieta - żołnierz. Jonathan zmierzył ją wzrokiem. Wyglądała na ostrą babkę, która radzi sobie w stanach zagrożenia. Kobieta - żołnierz jednak nie napawała Jonathana optymizmem. Zawsze uważał, że kobiety w wojsku powinny stanowić trzon administracyjno - biurowy, do którego z racji wrodzonej skrupulatności bardziej by się nadawały. Jonathan szedł w środku kurczowo trzymając apteczkę i broń. Spoglądał od czasu do czasu na towarzyszy broni, między którymi wywiązała niezobowiązująca dyskusja.

- Mam nadzieję, że macie za sobą jakieś doświadczenia bojowe? - Zmarszczył brwi mając nadzieję, że ma do czynienia z doświadczonymi w boju żołnierzami.

Szybko został zapewniony przez żołnierza, który wydawał się pewny siebie. Pewnie była to jego kolejna wojenna eskapada. Wśród oddziału znajdował się jeszcze jeden żołnierz. Miał karabin snajperski. Zapewnił z pewnym siebie tonem, że wszystko będzie ok. Nie pozostawało Jonathanowi nic innego jak tylko zawierzyć się nowym towarzyszom. Szli korytarzem do windy, który był pokryty jakąś mazią. Wyglądało na krew obcych. Krew również zagotowała się w jego głowie. Podczas tego marszu miał również okazję przyjrzeć się jeszcze jednej kobiecie w oddziale. Nie wyglądała na doświadczoną w walce ani w posługiwaniu się bronią. Podobnie jak on. Jonathanowi przeszło przez myśl, że również musi pełnić inną funkcję niż bojową.
Doszli w końcu do zamkniętych drzwi z przeźroczystą szybą. Za szybą rozgrywał się totalny chaos. Obcy walczący między sobą i z ochroniarzami.
Jonathan uklęknął za żołnierzami starając się przyjąć bojową pozę. Złapał za broń, którą posiadał, przymierzył do niej oko i celował...

- Jeszcze nikt nie został ranny więc muszę przejść na opcję bojową... - powtarzał jak mantrę, widać wyuczoną ze szkolenia regułkę.

Padły strzały. Snajper otworzył ogień do obcych starając się osłaniać Jonathana. Stało się to czego się bał. Rozegrała się walka, w której musiał wziąć czynny udział. Obcy zaczęli napierać choć kilka celnych strzałów żeby zatrzymać ich na chwilę. No właśnie na chwilę. Po kilku minutach potyczki Jonathan usłyszał przerażający pisk. Wychylił się zza pleców osłaniającego towarzysza. Obcy odsunęli się czekając na naszą reakcję. Środek korytarza był wolny. Oczekiwał w napięciu na rozwój sytuacji...
 
zelator89 jest offline