Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2007, 18:41   #2
homeosapiens
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
Seifer stał cicho opierając się o ścianę. Nie miał nic do powiedzenia, więc milczał. Uważał, że to lepsze od gadania po próżnicy. To kim był było widać na pierwszy rzut oka aż zanadto dobrze. Patrzył na runy na swoim dwuręcznym mieczu i machał nim zdala od pozostałych jedną ręką. Walczyc w ten sposób było niepodobna, ale może kiedyś nauczy się tej sztuki.

Wybrano go do walki z wielkim demonem. Był to wielki zaszczyt. Każdy inny wojownik gdyby jemu taki zaszczyt przypadł w udziale poczoł by prawdopodobnie trzęść się ze strachu i zmawiać modły o swoją duszę. Temu przypadkowi było jednak wszystko jedno. Walczył on już w swoim życiu z niejednym znacznie większym od człowieka przeciwnikiem. Nie miał złudzeń. Miecz imał się każdego. Nawet kogoś kto mógł wydawać się zwykłym wieśniakom nieśmiertelnym i niezniszczalnym- Demonem Chaosu.

Patrzył uważnie po twarzach zebranych, których nazwano wielkimi wojownikami. Jego wzrok utkwił na tym, od którego biło światło. Jasnym było, że nie był on wojowniekiem. Znał tysiące ludzi, którzy w sprawie na miecze topory i czekany pewnie roznieśli by go na miazgę. Wielkim czyniło go jego magia. Magia światłoa, która była najlepszym lekarstwem na demony. Dodawało mu otuchy, że mają specjalistę od demonów w swojej kompaniji.

Słyszałem, żę wy magowie światła, paracie się odsyłaniem lub unieszkodliwianiem demonów. Jeżeli to prawda to powinna nam twoja magia pomóc straszne to monstrum zwyciężyć.

Tu czekał na reakcję maga. Miał nadzieję ujrzeć na jego obliczu pewność siebie. Nie chciał mieć ze sobą parszywego tchórza.