Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2007, 00:48   #2
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Siedział w swoim gabinecie. Kilka świec, mimo wczesnej pory przesłonięte okna- w takich warunkach Gallzatzo lubił pracować. Jego peruka, wybitnie już niemodna, kleiła się do jego czoła. Pot. W Astonii było dla niego stanowczo za gorąco.

Poprawił swoje "włosy", znów zamoczył końcówkę pióra w inkauście- pisał tylko tak, tylko sztuka pisania piórem była dla niego szlachetnym sposobem przelewania swoich myśli na pismo. Zapisał szybko parę słów- pięknym, szlachetnym, pełnym najdziwniejszych zawijasów pismem, nagle przerwał. Cisnął pióro gdzieś na ziemię, był zdenerwowany. Znowu zapomniał.

Wstał, drżącymi dłońmi chwytając laskę. Nie był przesadnie wysoki, był chudy i stanowczo zbyt stary, by nazwać go "atrakcyjnym". Najładniejszą częścią jego ciała była, o ironio, ta, której prawdziwie nienawidził- jego proteza. Zrobiona przez najlepszych cieśli, obita w metale szlachetne przez doskonałych jubilerów, ale wadziła mu ciągle. A, co gorsza, przypominała o wieku...

Raczej tylko stukając niż wspierając się, doszedł Gallzazto do regału, który zapełnił już w pierwszym dniu pobytu na tym przeklętym świecie. Blisko sto grubych ksiąg pełnych nazwisk. Nazwisk, adresów i paru słów o każdej z postaci. Każdy inny używałby tych ksiąg jako podpałki czy do utrzymywania odpowiedniej higieny w pewnej wstydliwej części ciała- ale nie on. To był jego skarb.

Przerzucił parę stron w jednej z nich, z odrobiną irytacji przesuwał palcem po kolejnych nazwiskach, aż w końcu uśmiechnął się. No tak, jak mógł zapomnieć, gdzie mieszka owa przepiękna baronowa...

Po chwili skończył, przeczytał swoje dzieło jeszcze dwukrotnie i włożył je do koperty. Reprezentując Dziewięć Miast starał się założyć placówkę Kompanii Istrii, której spadkobierczynią była jego szanowna małżonka, co graniczyło z cudem. Dlaczego? Otóż tamtejsza baronowa, poza wyjątkową urodą, była także wyjątkowo nieinteligentna, czy- mówiąc wprost- głupia. W ich korespondencji połowę listów zajmowało dyplomacie wyjaśnianie trudnych, używanych przez niego pojęć...

Dwukrotnie stuknął swoją laską o podłogę. Jak spod ziemi, nagle za jego plecami wyrósł krępy, acz doskonale umięśniony księżycowy krasnolud. Odziany w poszarpane, skórzane łachy i najpewniej nie widzący na jedno oko "nikczemnik" był najlepszym sługą Gallzatzo.

- Peverto, mój chłopcze, to kolejne pismo do baronowej.- powiedział spokojnym, łagodnym, ćwiczonym od lat tonem, przekazując kopertę krasnoludowi- Dostarcz go któremuś z kurierów. Następnie zaproś tu służbę i każ spakować moje rzeczy, wszystkie. Poproś tych z Zakonu Ziemi o pomoc w transporcie do powozów, w końcu niech się na coś przydadzą.- wydawał polecenia z wprawą wskazującą na wieloletnią praktykę.

- Ah, i nie zapomnij podziękować ibn Satrilowi za wypożyczenie nam swojego statku. Trochę niezłego wina powinno...- przerwał, jakby nagle wpadł na jakiś pomysł- Zatruj to wino. Delikatnie, bardzo. Spore nudności, problemy żołądkowe- to chcę osiągnąć. Niemoc jednej z ważniejszych figur zapewnia przewagę na szachownicy...

Uśmiechnął się sam do siebie i pokuśtykał do swoich prywatnych komnat. Był pewien, że trucizna będzie jedną z tych nowych, "niewykrywalnych" przez znane metody- w końcu czy Peverto zawiódł go kiedykolwiek?

Słysząc zza ścian odgłosy pakowania i przenoszenia jego rzeczy, ambasador szybko ubrał się w swój strój wyjściowy. Długie, czerwone spodnie i podobna peleryna, wszystko z pozłacanymi wzorami, a do tego szalenie droga, jasnoniebieska koszula z herbem rodu na piersi. Założył też białą perukę, tą wyjściową, najdroższą. Był gotowy.

Po chwili jechał już w wystawnym i drogim wozie, spoglądając przez okno na ulicę miasta. Był ciekawy statku, swojej eskorty i tego, czego może chcieć od niego pospolita elfka. I tego, kiedy do jasnej cholery będzie mógł odpocząć od politycznych gier...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline