Quatrius poprowadził resztę drużyny do wyjścia. Ogarnął wzrokiem niewielką mieścinę. Albrechcie, jeżeli możesz, zgaś się. Zaraz wybudzimy połowę wsi razem z połową demonów za miastem. Do zamku musimy wejść niepostrzeżenie. Bywałem w tych okolicach wiele razy. Jaskinia jest ogromna, sięga prawie dziesięć mil za wejście. Strzegą jej berserkerzy, opętani ludzie. Mają ponad dwa i pół metra wzrostu, i dzierżą olbrzymie halabardy. Chodzą w oddziałach z gargulcami, wielkimi, kamiennymi istotami, które potrafią miotnąć niejedno zabójcze zaklęcie.
Chwile wpatrywał się w wieś, a nie widząc niczego podejrzanego, skierował się ku górze, która skrywała starożytny zamek. Idąc spojrzał jeszcze na swoich towarzyszy. Seiferze, koń ci się nie przyda w jaskini. Nie przejdzie przez skały. Lepiej zostaw go pod opieką mieszkańców. I zabierz rusznice, przydadzą się w razie wykrycia nas przez berserkerów. |