Wątek: Z mroku...
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2007, 17:22   #1
Dakkon
 
Reputacja: 1 Dakkon ma wyłączoną reputację
Z mroku...

start
Zaczne od zasad, śa bardzo proste:
- nie bójcie się lekko przeklinac, to swiat planescape, oczywiście bez przesady, ale wyzwiska typu "ty trepie", czy przemyslenia "cholera" "aaa widział go kto, ledwie go matka na świat wypchła a już sie rządzi" sa jak najbardzie3j na miejscu
- piszemy jak najczęściej, nie rzadziej jednak niż 1 na 2 dni ;]
- łatnie i szczegółowy opisujemy czynności np rozbrajanie pułapki, walk, czy cokolwiek innego
- dobrze sie bawimy
- nie boimy się napisac do MG, że niema racji i to zy tamto powinno byc inaczej, lubie krytyke :P byle nie wulgarna

no to zaczynamy
w prologu i akcie pierwszym bedzie liniowe bo chce zobaczyc jak piszecie, jak sie zachowujecie i jak gracie

PROLOG

gdzieś na pustyni, kilka miesięcy temu
grupa najemników siedzi w okół ogniska, wieczór, zmierzch już zapadł. W śród nich są:
Kapłanka Sathi, Czarodziejka Iywlii, dwóch bardów Ilaweyron i Arumuss Delaro Val Soocorie zwany Aru, dziwny barbarzyńca Dir Odro oraz zupełnie już dziwna postac Swetlana Delacroix

Spac jeszcze się niechce, a siedziec przy ognisku nudno, więc, znany ze swej gadatliwości i kiczowatych przedstawień, Aru umyślił sobie umilic wam czas opowieścia
- Pamiętam ją dobrze, lecz miejsca, w którym ją usłyszałem juz nie pamiętam, pewnie mi trunek do głowy już nieźle zaczął uderzac - dodał troche ciszej - nic to jednak, posłuchajcie, wszak historia ciekawa będzie - i zaczął opowiadac, troche nudno, troche bez zastanowienia a już napewno bez wprawy, opowiadał wam o o żyjącym setki lat temu czarodzieju, imie jego Chyv Imrin było, chodź nie na pewno bo sam bard ją sie zastanawiac nad tym, w każdym bądź razie czarodziej ów odkrył portal wiodący wprost z jego małego lokum w sigil do świata zwanego Neirston. Wiedział on iż przyniesie to nielada korzyści, świat ów wypełniony był magicznymi esencjami, wartymi sporo, nietrwało długo gdy odkrył mały szczegół, który urusł do rozmiarów dośc dużego problemu, kluczem do portalu była uroda, wewnętrzne piękno. Każdy mógł przejśc przez portal, lecz jego piękno w procesie tym zostało mu odbierane i to sprawiało że osoba lub przedmiot przekraczające portal zostawały bez piękna. Piękne kamienie szlachetne traciły swój urok i połysk, nie cieszyły juz oka, prace artystów, stawały się zwykłymi malunkami, niezwracającymi niczyjej uwagi, a ludzie stawali się pospolici. Nietracili jednak niczego z wygładu, poprostu tracili jakąś wartośc i przestawali byc w jakikolwiek sposób atrakcyjni. Chyv niechciał podzielic ich losu więc wymyślił magiczny przedmiot, "złodzieja uroku" tak począł go nazywac, przedmiot był prosty zwykła magiczna różdżka z przyczepionym na końcu słojem lub flakonem (te ostatnie były wymienialne) każda istota na której właściciel użył złodzieja uroku traciła piękno, które wędrowało do przyczepionego naczynia. Tak oto Chyv zaczął kraśc i przechowywac piękno, przedmiotów i istot by móc przechodzic przez portal. Jednak miał dalej z tym kłopoty, piękno złapane w naczynie znikało po kilku dniach, więc polowac musiał dośc często by zapenic sobie ten nieoceniony materiał. Zaczął również prowadzic badania nad pięknem, okazało się, że skradzione piekno można dac komuś lub czemuś innemu, dzieki temu stawało się bardziej atrakcyjne. Chyv był jednak zwykłym śmiertelnikiem, wraz z upływem czasu umarł a o portalu zapomniano, jednak przedmiot jego twórczego umysłu zaginął gdzieś, niewiadomo gdzie. Bard zakończył opowieśc, nie była ona najwyższych lotów ale wystarczyła by znużyc was i poprowadzic na spoczynek...

Akt I

Tu i teraz
Kolejne zadanie waszej drużyny zakończone, karawana z ważnymi medykaliami dla Sigil została cało dostarczona do miasta i chwała wam za to, wynagrodzono was sowicie, każdy otrzymał po 200 sztuk złota, jako że droga była długa i męcząca udaliście się do jednaj z lepszych tawern w mieście, gdzie macie zamiar odpocząc, zjeśc i rozluźnic sie przed kolejnym zadaniem. Karczma niczym szczególnym sie nie wyróżniała, pełno śmiałków takich jak wy, jedzenie dobre, ceny wysokie trunku pod dostatkiem, siedzicie przy stole gdy nagle z zewnątrz słychac krzyk, w Ulu takie sceny zdarzają się na codzień i niema się co przejmowac, że ktoś krzyczy, lecz krzyk nie ustawał, był drażniący a wy jako śmiałkowie chyba nie zostawicie tak tego ?!

(tak oto zaczyna się wasza przygoda)
PS wiekszosc chciała sie przedstawic sama więc w pierwszym poście proponuje sie opisac
 
__________________
"Z zawodu jestem rzeźnikiem, ale bycie poszukiwaczem przygód niewiele się od tego różni. Poprostu mięso, które teraz siekam tasakiem, trochę mocniej wierzga"
Dakkon jest offline