Nemet przez otwarte drzwi karczmy obserwowała pochód wojska. Dowódca na karym ogierze prowadził, za nim na nieco mniejszych, ale nadal potężnych koniach równo w szyku jechali jego zastępcy oraz doradcy, a dalej na gniadych, kasztanowatych i siwych rumakach reszta rycerzy. W porównaniu z nimi krnąbrna klaczka, którą wynajęła wcześniej bardziej przypominała kuca niż konia. Dziewczyna siedziała na wprost wejścia, a kaptur nie przysłaniał już jej pięknych, rudych włosów. W pewnym momencie jeden z żołnierzy spojrzał w jej kierunku. Jego oczy oraz oczy Nemet się spotkały. Trwało to raptem ułamek sekundy i dziewczyna nie była pewna, czy mężczyzna ją rozpoznał czy nie. Wojsko ruszyło dalej.
- Tamta dwójka zgodziła się Pani wysłuchać, ale podziękowali za piwo. Nie piją alkoholu. - kelner stanął nieoczekiwanie nad Nemet.
- W takim razie proszę postawić to piwo komuś kogo można tutaj wynająć jako ochroniarza z informacją ode mnie iż szukam ochotników do pewnego zadania i jestem w stanie hojnie ich wynagrodzić.
Rudowłosa podniosłą się ze stołka barowego i podeszłą do stolika przy którym siedziała dwójka elfów.
- Nazywam się Nemet Drageor i szukam osób, które pomogły by mi w bezpiecznym dowiezieniu transportu skór z Przystani do Vivek. Zadanie polegałoby na ochronie skór przed kradzieżą przez okolicznych bandytów, którzy zrobili się dość bezczelni, a straż miasta nie ma zamiaru z tym nic zrobić. Proponuję po 2 sztuki złota na każde z was teraz i po kolejne 7 sztuk złota po wykonaniu zadania. Razem to będzie 10 sztuk złota na osobę.
usiadła przy stoliku i czekała na ich odpowiedź.