Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2013, 23:50   #5
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Przewodnik nie krył nawet swoich obaw. Człowiek traktu, na którym przebyte mile wyryły głębokimi bruzdami ciężkie doświadczenia nie chciał nawet słyszeć o dotarciu do Trzygłowia. „Nikt tam nie chodzi” powiedział jedynie, kiedy długo i usilnie go namawiano. I tak nie krył również zdumienia, iż ktokolwiek chce tam jechać. Jeszcze pojedynczego szaleńca by zrozumiał, różni bywali ludzie. Jednak trójka podróżnych poszukująca przewodnika do odciętej od bogów i ludzi osady, którą otaczała aura złej sławy i mrocznych opowieści budziła podejrzenia. Zwłaszcza, że trójka zdawała się zupełnie od siebie niezależna, zamożna a do Zgody przybyła w różnym czasie i z różnych stron. Los jednak najwidoczniej miał zamiar połączyć tych troje w jedno, bowiem tylko jeden przewodnik, Szalony Seth, gotów był ich powieść ku celowi.

Jego przydomek mówił sam za siebie...

***

Lady Ysabelle zachodziła w głowę jak się to stało, że to ona została obdarowana i ujęta w testamencie żyjącego gdzieś na pograniczu Rustycji ekscentryka. Jednak nie zwykła narzekać na przychylność losu a poza tym zaproszenie dawało jej okazję na wyprawę. Na powrót do przygody, która rozpraszała nudę codzienności. Pewnie dla tego w ogóle podjęła się przybyć do Trzygłowia. Później zaś pozostało wyłącznie konsekwentnie dążyć do celu. Konsekwencja była jedną z jej cech głównych...


***

Baron Wardur nie przypominał człowieka urodzonego niczym. Był wodzem jednego z klanów górskich barbarzyńców i tak też się zachowywał. Jednak z drugiej strony przecież nadanie mu pozycji przezeń zajmowanej nie wzięło się z niczego. Był nobilitowany, przyjęty w grono szlachetnie urodzonych i choć o tym jak ktoś taki winien się zachowywać nie miał zielonego pojęcia starał się srać z dala od innych, żreć i pić bez parskania i plucia na stół i nie zabijać nikogo bez dania racji. Jakiś kupczyk kiedyś uraczył go nawet komplementem, że zachowuje się jak lord z Ainoru. W dupie miał innych lordów, konwenanse i Ainor, ale komplement docenił i nagrodzić potrafił. Tym bardziej, że kupczyk przysłużył mu się odczytując zaproszenie na otwarcie jakiegoś „testamentu”. Jako, że wedle jego tłumaczeń mieli mu coś tam „dać”, Wardur ruszył na wyprawę. Samotnie. Do podróży w orszaku jeszcze nie przywykł...


***

Osada była spalona. Nie była taką pierwszą, którą na szlaku ze Zgody pokazał im Seth. Jednak była ostatnią. Przylegająca do Rzeki O posiadała przystań i niegdyś mogła być miejscem spokojnego żywota co najmniej czterech dziesiątek chamów. Teraz poczerniałe krokwie zdążyły porosnąć bluszcze, mchy wdarły się na zwalone ściany. Trawy zarosły ścieżki i podwórka. Co najmniej od kilku lat nikt tu nie mieszkał. Seth przyprowadził ich tu po południu. Niecierpliwie zerkał na chylące się powoli słońce i krótko odpowiadał jak mają trafić dalej. Tyle, że z rana. Do Trzygłowia było wszak jeszcze pół dnia drogi. A ta osada była ostatnią w leśnej głuszy. Ostatnią. Jak ostatnia deska ratunku...

Nie było tu miejsca na nocleg. Nic w czym osoby z ich pozycją mogły by zanocować. Ledwie dwa domostwa nadawały się do tego by osłonić ich od wiatru, bo miały zachowane aż trzy całe ściany. Dachu nie miało żadne z nich. Jednego strzegł nagi szkielet, którego wyrzucili precz i okryli darnią na skraju lasu. W drugim mieszkał wąż, ale pogoniony łuczywem odpełzł z sykiem. Mieli więc gdzie zanocować. Opału też było pod dostatkiem. Jednak osada nie zachęcała do noclegu. Tyle, że nie mieli wyjścia. Z dwojga złego lepsza była namiastka schronienia niż żadne.

Seth wyruszył w godzinę po tym jak pokazał im dalszy szlak na Trzygłów. Do zmroku pozostało mu wszak prawie trzy godziny. Wolał powiększyć dystans dzielący go od warowni. Jej zła sława widać robiła na nim wrażenie.

Ognisko, które rozpalili dodało im otuchy. Zwłaszcza wraz z nadchodzącym zmrokiem. Zwłaszcza wówczas, gdy w oddali dało się słyszeć ujadanie psów. Na łowy nie było co tu liczyć. To musiała być jakaś zdziczała sfora. Przestraszone wierzchowce zaczęły rżeć, ale trwogę zwierząt udało się uspokoić. To było łatwe, one nie słuchały opowieści Setha...


***

- To przeklęte miejsce, Trzygłów. Nie zawsze jednak tak było. Lata temu było całkiem inaczej, ale się to zmieniło. - szaleniec przewrócił wzrokiem i zachichotał złośliwie. Jakby to co spotkało mieszkańców warowni cieszyło dziwaka. Jednak ci, którzy znali się na ludziach nie dali się zwieść. Drżał gdy o tym wspominał. A drżenie to sięgało nie tylko nóg ale i głębi jestestwa. - Teraz nikt tam się nie zapuszcza. Nikt. Raz jeden kupiec jechał ze Zgody. Miał trzy wozy załadowane wszelkim towarem i dziesięciu junaków do ochrony. Liczył na wielki zysk. Trzy tygodnie później wrócił jeden z koni, które ciągnęły wozy. Srokacz. W oko wpadał. Tyle, że koń był tak oszalały, jakby dur cięgiem gonili go wilcy. Trzeba było go ubić, bo się za nic zwierzęcia okiełznać nie dało.

- Oszalały koń. Faktycznie macie niezbite dowody na to, że złe siły się tam zalęgły.

- Później tropiciele chcieli sprawdzić co się stało z tą karawaną. Grododzierżca posłał z nimi dwunastu zbrojnych. Nie zapuszczali się głęboko. Wystarczyło im, że znaleźli stos ciał pozbawionych głów w lesie. Nic więcej. Wozy i głowy zniknęły, ale nie było wątpliwości, że to był kupiec i jego ludzie.
- Seth przerwał swą opowieść na chwilę, przełknął z bukłaka, po czym podjął swą opowieść. - Od tego czasu jeszcze czterokrotnie wyruszali różni tacy do Trzygłowia i każdorazowo kończyli na szlaku lub słuch o nich zaginął. No, chyba że po kogo stamtąd posłano. To zdarzyło się wedle tego co wiem z kilka razy. Wtedy ponoć ci, co tam poszli, wrócili. Wrócicie... - cóż, nie był bezgranicznie przekonany o tym, ale dawał nadzieję. Nawet tak marną...

***

Nadpływającą barkę usłyszeli oboje. Gburowaty, zwący się Baronem (!!) Wardur nie nadawał się do dworskich dyskusji. Nie potrafił zabawiać damy. Zresztą z Ysabell była taka dama, jak z koziej dupy trąba. Może na dworze, może na balu, ale na szlaku wychodziła jej prawdziwa natura. Tu nie trzeba było pozorów. Obozowali w milczeniu w akompaniamencie trzaskającego ognia i pohukiwania puszczyka. Dla tego usłyszeli rozkazy rzucane przez szypra i odgłos rzucanych cum. Ognia zagasić nie zdołali, ale też nie rozgorzał on na tyle, by znaczyć się czymś więcej niźli wąską smużką dymu na tle ciemniejącego nieba. Obcy zajęci byli ostrożnym wysiadaniem nieświadomi obserwującej ich dwójki. Wardur dobył cicho oręża. To było zrozumiałe. Obcy byli uzbrojeni. Do uszu nasłuchującej dwójki doszły słowa pożegnań, stukot podków na drewnianym, trzeszczącym pomoście. I chlupot fal na burcie odpływającej barki. Spoglądając zza muru widzieli trójkę jeźdźców, która prowadziła swe wierzchowce za uzdy rozglądając się uważnie po zrujnowanej osadzie...

***

Barka odpływała, ale cała ich trójka, która wysiadła na brzegu zajęta była już czymś zupełnie innym. Spomiędzy chałup w niebo biła wąska strużka dymu. Siedzący już w siodle Sir Davhorn Rosennaill dobył oręża. Jego intencje były jasne. Sir Dareon widział smugę dymu od jakiegoś czasu, ale jego wzrok wyszukiwał zagrożeń. Póki co, nic nie wskazywało na to, żeby cokolwiek im tu groziło. Jednak Dareon postanowił zachować ostrożność. Dym musiał pochodzić z ognia a ten musiał ktoś rozpalić. Sir Reginald, który już był w siodle dostrzegł nie tylko dym, ale i wyglądające zza muru oblicze skrytego w zasadzce zbrojnego. I błysk oręża dobytego, gotowego do uderzenia. Gdzieś z boku rozległo się rżenie, znak że zbrojnych może być więcej...


***

Baron i Lady, skryci za murem, dostrzegli że podróżni wskoczyli na siodło. Rozglądali się czujnie a jeden z nich, podobnie jak Wardur, dobył oręża. Ciszę w którą wsłuchiwali się z napięciem przerwało rżenie wierzchowca Barona. „Durne bydle!” zaklęła w myślach Lady, ale nieszczęście już się stało...



.
========================================
[Proszę o to by każdy z Graczy zamieścił pod postem wyniki 5 rzutów K20]
.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline