Chyba zwiodła Davhorna pewność siebie i rozluźniona atmosfera skoro pozwolił sobie na drzemkę w tym nieprzyjaznym miejscu. A miał w głowię myśli, by stanąć na warcie...Cóż zmęczenie musiało dać się we znaki. Zerwał się łapczywie z szeroko rozwartymi oczami po usłyszeniu ujadania sfory. Miecz spoczywał przy jego boku jak najlepsza żona. Sięgnął po niego rozglądając się nerwowo dookoła.
- Do broni - wycharczał...- Do broni! - krzyknął tym razem z hukiem.
Wyskoczył na zewnątrz, tuż przed chatę przyjmując bojową pozę. |