Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2013, 16:55   #7
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Faktycznie widziałem, że w paru miejscach wspomniałeś o planetach, czy frakcjach, które niby są wrogie, ale nie prowadzą z Federacją otwartej wojny.

Myślę, że to konsekwencja tak bardzo zaawansowanego kulturowo i technologicznie uniwersum. Wszystko wydaje się takim klubem dżentelmenów. Federacja i Polarianie - dwie zaawansowane kultury prowadzące ze sobą wojnę, walczą tak naprawdę dla zasady, bez możliwości zwycięstwa, bez dramatyzmu związanego z wiszącym nad tym wszystkim widmem ostatecznej porażki.

A wrogie planety? Są wrogie, ale nie walczą. Cóż, zapewne mają rację, byłoby to raczej nierozsądne. Poza tym, nie za bardzo mają powód, wszak ten, kto nie chce się dołączyć, po prostu nie dołącza, nikt nikogo nie zmusza.

Tak, myślę, że klub dżentelmenów jest najlepszym określeniem tego, co odczuwam. Oczywiście nie jest to wada, wspomniany wcześniej Star Trek też jest mocno utopijny, ponieważ większość ras przeszła już przez młodociane zapędy do wojen i niepokojów i zbudowała bogate, stabilne kultury.

Z drugiej strony to tak subiektywne wrażenia z lektury, że ciężko traktować je jako głos w dyskusji o systemie
 
Tadeus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem