Bez pierdolenia...
***
Tydzień temu...
- Skurwiele wchodzą na nasz teren. Rynek należy do nas i nic tym chujom Złego do niego. Musicie zrobić z nimi porządek! Raz a dobrze! Jutro! - chuderlawy Zdzicho mógłby rozśmieszyć nie jedną osobę, gdyby nie to, że był niegdyś jednym z najlepszych nożowników w mieście. Jego ludzie wiedzieli, że z nim nie ma żartów. Polecenia wykonywali co do joty...
***
- Czas pokazać tym cipom gdzie ich miejsce. Jutro... - Zły uśmiechnął się krzywo. Ten uśmiech sprawił, że nazywali go w mieście „Zły”. Albo coś innego, dużo gorszego. Dość powiedzieć, że w drogę wchodził mu mało kto. Jego ludzie to wiedzieli. Podobnie jak to, że to co powie trzeba zrobić. By Zły nie miał o nich złego zdania. Tego większość ludzi w mieście wolała uniknąć. -
… pójdziecie na rynek. Będzie wiracha, bo palić mają tę cipę co dupą kanoników omamiła i dzieci zakopywała w ogródku. Te chujki od Zdzicha też tam pewnie będą. Chcę, byście dali im nauczkę. Tak by popamiętali! ***
Teraz
Nuln o tej porze roku unurzane było w deszczu. Jednak tu, głęboko w kazamatach Straży Miejskiej, woda była by błogosławieństwem. Do skutych łańcuchami więźniów docierały wyłącznie kloaczne popłuczyny, które zmieszane z ich własną kloaką tworzyły straszliwą breję. Breję, w której stali po kostki, przykuci do ściany, nasłuchując odgłosów kręcących się oprawców. Modląc się, by w końcu ktoś zainteresował się ich losem. By zdecydował, iż przyszedł czas odpytać właśnie ich. Tydzień pobytu w lochu wystarczył. Podobno w innych celach byli i tacy, którzy na badanie prowadzone przez Mistrza czekali ponad rok. Ci już nawet mówić nie potrafili i stawali się wyłącznie legendą. Legendą powtarzaną z ust do ust pomiędzy rozdzielonymi kratami celami.
Zamknięci we wspólnej celi, przykuci do ścian na krótkich łańcuchach ocaleli członkowie dwóch schwytanych band nie myśleli już o tym by swoim przeciwnikom wyrwać trzewia, choć przecież jeszcze tydzień temu nie myśleli o niczym innym. Teraz liczyło się tylko przetrwanie...
***
Mistrz jadł cebulę jak jabłko. Jej sok spływał mu po brodzie. Skuci więźniowie nie mogli oderwać oczu od miażdżonych w zdrowych zębach kęsów. Nie jedli od tygodnia i dali by wiele, by cisnął im choć ogryzka. Ba, zabili by za niego. Stał jednak zbyt daleko by go sięgnąć. Znał się na tym. To pewnie była jedna z wielu metod zmiękczania ofiar. Skuteczna, kurwa...
- Nie będę się powtarzał a jak mnie wkurwicie to wrócę do was za miesiąc. Nie chcecie tego. - kilka skutych ciał pobrzękiwało łańcuchem zgodnym chórem przeczących skinięć głowy. Nie odezwał się nikt. Nie chcieli mu przerywać, by nie daj bóg nie zgubił wątku. Milczeli błagając o szansę zmycia win w myślach. -
Chcę wiedzieć wszystko o tym co wydarzyło się na jarmarku. Wszystko...
Wszystkie głowy pokiwały zgodnie. Gotowi byli mu powiedzieć wszystko co wiedzą i jeszcze trochę więcej. byle był z nich zadowolony. A ich myśli pomknęły do wydarzeń sprzed tygodnia. Do chwili, kiedy bladym świtem wkraczali na rynek jako dwie wrogie grupy zbójców...
***
Tydzień temu
Świtało. Rynek i tak już był gwarny, bo przecie każdy dostawca płodów rolnych, ryb i mięsa wiedział, że służba na długo przed świtem kupuje dla swych państwa co lepsze kąski. Później nadchodził czas sprzedawców wszelkiego rodzaju rękodzieła, zbrojmistrzów i kowali wszelkiej maści, krawców, szwaczy, kaletników i cyrkowców. Do tego czasu na rynku zwykle było już bardzo tłoczno. Tylko o świcie można było wywalczyć na rynku odrobinę przestrzeni dla siebie. Później wszystkim rządziły gangi i układy. Tego zaś dnia miało tu być szczególnie tłoczno. Nie co dzień przecież zdarzało się palić schwytaną na gorącym uczynku czarownicę. Gawiedź od wieczora zajmowała dogodne dla się miejsca. W południe, kiedy miała zacząć się kaźń, na rynku pewnie nie dało by się wcisnąć igły.
Dla tego właśnie na rynku pojawili się o świcie. Chcieli znaleźć dla się najlepsze miejsce. W porze kaźni, w tumulcie jaki miał powstać, noże mogły spokojnie czynić swą powinność.
A trudno było o lepszy przekaz, niźli publiczna egzekucja...
.
------------------------------------
Powodzenia. W komentarzach pojawią się ważne informacje dotyczące sesji.