Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2013, 22:58   #9
Dziadek Zielarz
 
Dziadek Zielarz's Avatar
 
Reputacja: 1 Dziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemuDziadek Zielarz to imię znane każdemu
W kącie pod ścianą zadymionego poddasza rozparty przy stole siedział Narwal. Wąska smuga światła widoczna dzięki unoszącym się w powietrzu drobinkom kurzu padała na niedogolony łeb. Byczy kark lśnił od potu. Człowiek w łapie wielkości chlebowego bochna ściskał pęto pieczonej kiełbasy, które co rusz wędrowało do jego ust. Kolos przeżuwał leniwie każdy kęs nie zwracając uwagi na strużki tłuszczu ściekające po brodzie na skórzany kaftan. Od czasu do czasu przerywał swoją czynność by sięgnąć po stojącą opodal butelkę ze złocistym browarem i przepłukać gardło. Mlaskanie i ciamkanie nie milkło nawet wtedy, gdy jego nowi ziomkowie zaczęli snuć plany. Nie zamierzał im w tym póki co przeszkadzać - przecież są tu dlatego bo zatrudnił ich Ździchu.

Sprawa wydawała się prosta - my kontrolujemy rynek, oni przyszli pobeczeć, że mi się nie podoba i też chcą kawałek tortu. Szef bez zbędnego owijania w bawełnę powiedział, kto jest kto na tym kwadracie i dlaczego warto trzymać z nim, a nie ze szmaciarzami Złego. Straganiarze, przekupy, złodziejaszki, ulicznice, nawet lokalna straż miejska siedziała u niego w kieszeni. Tak więc jak kmiotki Złego spróbują położyć na tym łapska to mają dostać w ryja i pójść szukać zębów między brukowcami. Narwal uśmiechnął się w myślach do siebie. Czysta, klarowna sytuacja, żadnych sentymentów i innych gówien przeszkadzających w robocie. Ostatecznie nie muszą ich nawet zabijać, nikomu przecież nie zależy na kolejnym sztywniaku spływającym rynsztokami. Trupy źle wpływają na biznes, a Ździchu, tak jak Narwal, to prawdziwy człowiek interesu.


Przez głowę osiłka przewinęło się wspomnienie podobnej sytuacji sprzed lat. Próbował sobie przypomnieć co wtedy zrobili, jednak tak jak większość tego typu myśli, i ta szybko wyparowała zanim mężczyzna zdążył ją uchwycić. Skrzywił się i wytarł gębę wytatuowaną dłonią. Może później sobie przypomni. Narwal nie był stworzony do myślicielstwa. Od góry mięśni zwykle nie oczekuje się nadmiernej błyskotliwości, toteż swoje sporadyczne przebłyski geniuszu obiryj zachowywał na kiedy indziej.

Chociaż w powietrzu wisiało napięcie mięśniak spokojnie zawinął resztę kiełbasy w zatłuszczony papier i wcisnął w kieszeń. Dopił piwo, spojrzał fachowym wzrokiem na butelkę po czym ją także schował. Kto jak kto, ale on umiał docenić wartość wprawnie utrąconej szyjki w ulicznej bójce.

W końcu Narwal ziewnął przeciągle, zawiesił spojrzenie w przestrzeni i przemówił zachrypniętym barytonem:

- Weźcie sprawdźcie ilu ich tam, co za jedni i jakie żelastwo przytachali na dzielnicę. Jeśli Zły przysłał tu jakiś złamasów, to nawet nie ma co wychodzić. A jeśli nie... - byk podrapał się po podbródku i już nie dokończył. Wykrzywił tylko wargi w paskudnym uśmieszku.
 

Ostatnio edytowane przez Dziadek Zielarz : 26-09-2013 o 23:03.
Dziadek Zielarz jest offline