Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2013, 10:06   #1
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
[Warhammer IIed.] Przez ostępy Drakwaldu

Przez ostępy Drakwaldu



Wielka wojna z Chaosem, Burza Chaosu, Czas Końca, Ostatnie dni tak właśnie nazywany jest czas nikt nie mówi o szesnastym dniu Brauzeit Czasu Warzenia, nie jest to Dzień Królewski czy Dzień Pracy po prostu wojna, a na wojnie nikt nie liczy już dni.


Szlak ciągnął się niemiłosiernie długi i monotonnie, błoto i rzęsisty deszcz. Czubki butów i brązowa maź pod nogami tak wyglądał wasz cały świat tego pięknego poranka, aż do samotnej chaty które widać świeżo postawione na zgliszczach spalonej chałupy której światła zamigotały ze szczytu niezliczonego już mijanego przez was pagórka.

- Utengard powiadacie Panie - rzucił przez zęby cuchnący nie mytym od dawna ciałem i mokrą wełną chłop.
- A takie tym miaścicho na trakcie do Middenheim, mój stryj był no tym nawyt ryz. Ci co tam od tego yyyyy Mości Pana Sternhauera ziemi uciekli. Za mygo ojca jeszcza ty bylo. - seplenił dalej chłop.
- Tera to inno tam mieścicho urosło tera to i po obu stronych rzeki siedzo most zbudowali targi otwierajo. Ale tera tam nie leżcie Panie złe wieści traktym płyno, ino bestyje z lasu na mieścicho napadły dziesięć dni sie bili. Tera to ja nie wim czy tam kamień na kamieniu sie ostał, ale jak do Midenheim idzieta to chyba wyboru nie ma tera to dużo deszczy i brody wszystkie pozalewane tylka ichniejszym mostem przejdzieta.....



Francesco Samuele "Cesco" Mertens

Wojna gnała Francesco po imperium jak uschły liść. Ile to razy linia frontu odciągała go od wyznaczonego celu nie potrafił już zliczyć ale temu nie mógł się dziwić w czasie wojny i tak ciężko podróżować a co dopiero jak trzeba cały czas zerkać przez plecy. Życie ucznia czarodzieja nie jest łatwe zwłaszcza po tym jak jego mistrz ginie niespodziewanie. Brak papierów wydanych przez Kolegium i pozwalających na podróż czyni z Francesco niemal ,że renegata. Musi on czym prędzej znaleźć jakiegokolwiek Magistra i spróbować jakoś załatwić sprawę. Od jednego stosu już się wywinął, kto wie czy uda się kolejnym razem. Middenheim już nie tak daleko, tam powinno się udać poza tym Sir Danewan zgodził się eskortować go razem z grupką uciekinierów do celu.

Olaf

Olaf odłączył się od oddziału któremu towarzyszył,obwody kierowały się w inną stronę niż nasz poczciwy złodziej grobów, miały przez najbliższy miesiąc ciągnąc nieustannie na południe przez nic nie znaczące malutkie wiochy w kierunku Sigmar raczy wiedzieć czego. Cel Olafa był inny, Middenheim wielkie miasto z równie wielkimi kryptami . Miasto które podobno jeszcze stoi. Olaf nie wędrował sam nawet przez jedno popołudnie na trakcie spotkał grupę uciekinierów kierującą się w stronę Middenhaim. Dwa wozy zaprzęgnięte w ledwo żywe szkapy jakiś jegomość na koniu i mała grupka ludzi w koło. Nie mieli nic przeciwko by kolejny przyłączył się do konwoju . Mówią, że wczoraj z wieczora zaatakowała ich grupka goblinów dlatego Mości rycerz leży teraz w bólu na wozie.


Earleh

Kolejny ślepy zaułek, los chyba nie sprzyjał Łowcy nagród. Grupa uciekinierów którą ścigał przez ostatnie dwa tygodnie wyglądała identycznie jak opisywał mu informator był tylko jeden szkopuł, wysoki barczysty brunet za cholerę nie był jego celem, na prawym ramieniu żołdaka powinien znajdować się tatuaż wilka ,a wisząca teraz na temblaku ręka była umazana błotem które od ciągłego przecierana rozmyło się w długie pasy ale nic więcej, ani tatuażu ani nawet blizny po jego usunięciu z mordy też nie był specjalnie podobny.
- Kurwa - warknął pod nosem Earleh.
Nic z tego nie będzie zleceniodawca dobrze znał cel, nawet nie da się główki tego pachołka podrzucić. Wracać też już nie ma co, ale ta chałastra chyba gna do Middenhaim a wszyscy wiedzą że duże miasto do dużo zleceń i duże pieniądze.

Reinhard von Hagen

Sir Danewan nie wyglądał dobrze spoczywając na jednym z dwóch wozów grupki uciekinierów miotał się w gorączce, paskudna rana uda zadana mu w goblińskiej pułapce ponad tydzień temu jątrzyła się i cuchnęła. Reinhard wiedział ,że jego protektor nie pożyje długo w chwilach świadomości powiedział mu już nawet co ma z nim uczynić po jego odejściu. Ciało miało spocząć w grobie w pełnej zbroi i z mieczem na piersi Sir Danewan rozkazał też przekazać jego rodzinie miejsce jego pochówku by rodzina mogła przenieść go do rodzinnych krypt. I tak oto giermek znowu stracił swego Pana. Ale do Middenheim już nie tak daleko może tam w końcu doczeka się upragnionej rozety...

Rubus Sheinder

Kolejny obóz uchodźców okazał się tylko plotką , ludzie gnani strachem chwytają się każdego skrawka nadziei. Przechodząc miedzy resztkami spalonych namiotów i mijając sterty płonących trupów trudno pokazać się jakiejkolwiek strony po prostu pracujesz, pracujesz jak każdy, kolejna para chłodnych stóp w twoich dłoniach i pusty wzrok pachołka który trzyma ręce trupa gdy wleczecie go na stos. Po uprzątnięciu bałaganu nie pozostało nic innego jak przeć naprzód trafił przez spalony obóz i tak przejeżdżała teraz mała grupka uchodźców mówią ,że w Middenheim podobno przyjmują uchodźców. Rycerz na jednym z wozów jest ranny Rubus chciał mu pomóc… ale nie było już w czym, rana nogi cuchnęła gangreną ,a czarne węże tężca wiły się już nawet na brzuchu Sir Danewana ,porozmawiał z jego giermkiem mógł mu ofiarować tylko spokojną śmierć. Miał ostatnią falszkę mleka makowego którą za zgodą jego wasala podał konającemu, odszedł spokojnie we śnie.

Wszyscy

Na horyzoncie zaczyna majaczyć kolejna mieścina z tego co wypytalicie ludzi na trakcie nazywa się Untergard i to w niej jest most który pozwoli wam przedotać się przez rzekę. Zanim dotrzecie do celu macie jeszcze z dwie/trzy godziny. Zapowiada się na paskudny, pochmurny poranek, chmury wiszą nisko nad głową, mgła snuje się po polach i zapowiada się na deszcz.

 

Ostatnio edytowane przez czajos : 10-10-2013 o 11:31.
czajos jest offline