Barczysty wasal rycerza z pozorną obojętnością obnosił wystającą spod hełmu ciemnorudą czuprynę i wodził po okolicy fioletowymi oczami. Kolor ten ponoć oznaczał wrodzone magiczne moce, czy jednak był to przesąd, czy prawda, w przypadku wojaka - trudno było orzec. Jeździec nosił co prawda własny herb na tarczy - białą wieżę w której zamknięty był wspięty czarny koń, całość na czerwonym tle - lecz malunek był wyblakły i poznaczony licznymi szczerbami. Reszta ekwipunku również, choć zacna, była wysłużona. Opinał go pas żołnierski, nie rycerski, brakło też odpowiednich ostróg. Wszystko wskazywało na giermka - i to giermka ubogiego, bo tylko tacy z trzydziestką na karku nadal służyli, nie mając gotowizny na pasowanie. Na lancy znajdował się czerwony proporczyk, tegoż koloru były także szarfy, którymi przyozdobieni byli zarówno rycerz, jak i giermek.
Giermek lustrował bacznie okolicę, często jednak omiatał również wzrokiem pachołka powożącego wozem, jak i rycerza. Temu pierwszemu raz pogroził sękatą pięścią, gdy wóz podskoczył na wyboju a ranny syknął z bólu; szlachcica co jakiś czas poił z glinianej flaszy i poprawiał okrycie, gdy spadało wskutek odbijania się wozu na nierównościach. |