-Wstrzymaj konie!-Krzyknął zbrojny do powożącego pachołka. Oddał fiolkę z preparatem medykowi i podziękował mu skinieniem głowy. Stawać na trakcie było niebezpiecznie, ale należało przygotować zmarłego do ostatniej podróży. Reinhard zdjął koc z sir Danevana - teraz chłód był jego sprzymierzeńcem w doprowadzeniu doczesnych szczątków rycerza do godziwego miejsca spoczynku. Skinął na pachołka i wraz z nim, z wieloletnią wprawą, po raz ostatni pełnił obowiązki giermka dla swojego pana - odziewał go w zbroję płytową, szepcząc przy tym modlitwy otwierające bramy do Ogrodów Morra, których nauczył go brat. Po kilkunastu minutach zakończył pracę, kładąc na piersiach nieboszczyka jego miecz rodowy i splatając palce zmarłego na głowni broni. Sztyletem rozciął płócienne ladry rumaka sir Danevana, który zginął na ostatnim polu walki. Materiał nosił herb i barwy rycerza, posłużył więc za całun, kryjący postać wojownika wraz z głową.
Reinhard starannie zawarł w sobie uczucia, tak, jak bramy Królestwa Morra zawarły się za jego panem i nauczycielem. Odgonił wszystkie myśli, pozostawiając w umyśle jedynie modlitwę. Dosiadł swego wierzchowca i rozkazał pachołkowi dalej powozić.
Musiał znaleźć miejsce, w którym godnie zdoła pochować rycerza. |