Dhagar - Phyy, niech ucieka tchórz. Ja tutaj mam sprawę do załatwienia więc nie mitrężmy - burknął ponuro. Dopiero jeden przeciwnik a już ktoś z drużyny zwiał. Co go to zresztą obchodziło. Krasnolud dalej kroczył niedaleko uczonego rozglądając się wokół i spoglądając na ścianę. Czekał aż ten odkryje w końcu to cholerne zamaskowane magią ponoć wejście. Czekanie nie było jego najmocniejszą stroną. Słysząc wrzaski uśmiechnął się szeroko - Nareszcie. Przynajmniej przydał się na coś nasz uciekinier - warknął i ruszył truchtem w kierunku odgłosów wrzasku z bronią gotową do walki, czujny na każdą niespodziankę. Wrzaski oznaczały że coś dopadło Seifera a jeśli dopadło musiało być wielkie. |