Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2013, 21:45   #10
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Ryan dopił resztkę whisky i udał się z towarzyszami w kierunku wyjścia. Rzucił ciche: „do jutra” barmanowi i założył melonik. Na zewnątrz było już dość chłodno, więc mocniej naciągnął rękawiczki. Zgasił pospiesznie cygaro, wiedząc, że palenie w aucie nie należało do genialnych pomysłów. Jedna przecznica i korek.

~No tak, New York~ pomyślał.

Wyszli z samochodu i podążyli do Central Parku na piechotę. Wtedy ogarnęło Ryana dziwne uczucie. Czuł, że ktoś go obserwuje. Zaczął subtelnie i nieco nawet leniwie, ale uważnie rozglądać się. On już wiedział, jakie to świry chodzą ulicami amerykańskich miast. Odruchowo sprawdził, czy ma przy sobie pistolet. Wtem spostrzegł, że nie tylko on doświadcza dziwnego uczucia. Nerwowo spoglądał na Lucasa i Marka, ale tylko przez chwilę. To jest miejska dzicz, to, że jakiś psychopata mógł im się skrycie przyglądać przestało już nawet dziwić Ryana. Nie zwróciwszy na to uwagi ruszył dalej.

Kiedy się rozdzielili Ryan nie przejmując się dziwnym uczuciem, które jeszcze przed chwilą mu towarzyszyło, szedł spokojnie chodnikiem. Postanowił sobie skrócić drogę i wybadać teren zanim reszta przybędzie. Wtem przed jego oczyma nagle pojawiły się metalowe drzwi. Ryan cofnął się odruchowo. Wtem jakiś kloszard odezwał się do niego słowami „Morituri te salutant”. Ryan ściągnął brwi i spojrzał się na człowieka o niezbyt wyjściowej aparycji. Co jak co, ale ulicznego pijaka nie podejrzewałby o znanie chociażby podstawowych wyrażeń z łaciny. Detektyw poczuł zakłopotanie, nie był pewien co powinien uczynić. Oczy bezdomnego świeciły w ciemności, niczym oczy kota. Wpatrywał się w nie, jednocześnie czując strużkę potu na skroni. Dopiero kolejne zdanie dziwnego człowieka wyrwało Ryana z tego nietypowego stanu. Ocknął się i szybko nabrał powietrza. Oderwał oczy od rozmówcy i czym prędzej poszedł do wylotu ulic. Po chwili już biegł, sam nie wiedział dlaczego, ręce mu drżały i wydawało mu się jakby pijak miał ruszyć za nim w pogoń.

Zanim wyszedł jeszcze klika razy doznał uczucia, jakby go obserwowano. Za każdym razem nerwowo się odwracał. Jego oddech stał się ciężki i nieregularny. Wyciągnął cygaro i zapalił. Musiał się uspokoić. Gdy wreszcie spotkali się przed wejściem do Central Parku starał się być niewzruszony, ale nie mógł ukryć irracjonalnego lęku. Dłoń w której trzymał cygaro drżała w szaleńczym tempie. Na komendę Marka wskoczył na zwyczajowe miejsce obok kierowcy nie odzywając się do towarzyszy. Wciąż widział te oczy, z każdego zakamarku mu się przyglądały.
 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 17-10-2013 o 21:55.
MrKroffin jest offline