Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2013, 00:38   #12
zabawowy sigmund
 
zabawowy sigmund's Avatar
 
Reputacja: 1 zabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłośćzabawowy sigmund ma wspaniałą przyszłość
Normalnym jest, że oglądając film, będziemy rzucać popcornem i naśmiewać się ze ślepo idącej na śmierć postaci. Śmieszą nas ich naciągane próby zracjonalizowania zagrożenia na siłę. Wrzeszczymy do ekranu: "Przecież jasne, że to duch/wampir/obcy...cokolwiek!" Jak bohater może być tak głupi?
Gdybyśmy jednak postawili się w sytuacji takiej postaci, nie widzącej mrocznego trailera, ani złowrogich plakatów filmowych, jasno dających do zrozumienia, że to w czym przyjdzie jej brać udział, okaże się horrorem, czy zachowalibyśmy się inaczej?
Jak trudnym byłoby nam nagle postawić na głowie wszystko w co wierzymy, czego się spodziewamy i czego boimy się na co dzień? Nasz umysł bardziej gotów jest kurczowo trzymać się nawet najbardziej pokrętnego wyparcia, byleby oddalić świadomość, że świat nie jest tym, czym nam się wydawał i że może w nim grozić nam śmierć, albo nawet coś gorszego. Tak jak my sami, omijając śmierdzących, chorych bezdomnych i wszelkie ciemne uliczki, podświadomie staramy się odsunąć od siebie widmo biedy, przemocy, czy choroby, tak samo nasz umysł nadłoży drogi, by szerokim łukiem ominąć te mroczniejsze, często prawdziwe wyjaśnienia. Wszystko motywowane prostą nadzieją : "Jeżeli tego nie widzimy, może nas to nie dotyczy? "

Nie można więc winić Lucasa, za to, że zareagował w sposób typowo ludzki. Szokiem.


Co to było!? To pytanie przeszyło umysł Lucasa, jeszcze zanim odezwały się pierwotne instynkty nakazujące zejść z drogi migającej światłami, trąbiącej kolumnie pojazdów. Spiesząc do ustalonego miejsca, jego głowa zasypywała go tysiącem pytań. Był nieobecny.
Myślał o dziewczynce. Niepokojąca. Ta pewność siebie i stalowe spojrzenie, tak bardzo kontrastowała z tym, czego się powinno po niej spodziewać. Małe ziewczynki był płoche i niewinne. Miały być płoche i niewinne!
Z początku, odpowiedział uśmiechem. Potem, kiedy pożałował tego, myśląc, że to właśnie nim, skupił na sobie jej uwagę, zaczął po prostu odwracać wzrok, tylko po to, by kącikiem oczu wciąż wyłapywać fakt, że jej wzrok był niezmiennie wbity w Lucasa. Gdzie byli jej rodzice?
A sama dziewczynka nie była przecież najbardziej niepokojącym, co tej nocy zobaczył.

Gdy doszedł na miejsce, jasnym było że się spóźnił. Neutralna, urokliwa miejscówka, gdzie widok samotnego mężczyzny z aparatem nie wydawał się dziwny oferowała dobry widok na miejsce spotkania. Puste.
Fotograf jeszcze przez chwilę w złudnej nadziei rozglądał się za jakimś śladem Marka i kontaktu. Bezskutecznie.
Miał nadzieję, że Markowi nic się nie stało.

***

Znalazł się na miejscu zbiórki dość wcześnie. Wciąż myślał. Co oznaczały te obrazy? Jasnym było, że była to jakaś halucynacja, tylko co ją spowodowało? Co więcej, dlaczego z milionów rzeczy, które mógł zobaczyć, musiały być to akurat niepokojące sceny z człowiekiem, którego widział zaledwie parę razy na zdjęciach, wielkim robalem i dziwnymi, szpitalnymi pomieszczeniami.
Zdecydowanie musiał na chwilę od tego odbić. To było zbyt wiele informacji, jak na chwilę obecną. Obejrzał się za dwoma przechodzącymi joggerami. Obie były wyjątkowo atrakcyjne.
To, rzucone mu przez spojrzenia, czy nawet spojrzenie na ich oddalające się kształty, podkreślone obcisłymi legginsami, były jednak zatrute. Wszystko było zatrute obsesyjnymi próbami wyciągnięcia jakiegokolwiek sensu z zaistniałej sytuacji.


Gdy Lucas ponownie spróbował się wynurzyć ze świata przemyśleń, zobaczył nadchodzących Marka i Ryana. Wbrew sobie uśmiechnął się i przywitał ich, po czym przybrał znacznie bardziej poważny wyraz twarzy.
Udał się bez słowa za Markiem, po czym na tylnim siedzeniu odezwał się.
-Miałem bardzo dziwną sytuację. Czy jest narkotyk który działa przez d...?
Nagle zesztywniał i skarcił się w myślach za swoją głupotę. Przecież było to jasne od samego początku! Odetchnął.
-Myślę, że ktoś mógł dosypać czegoś do naszych drinków!
 
zabawowy sigmund jest offline