Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2013, 17:38   #3
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Wbrew pozorom Susana potrafiła radzić sobie w stresowych sytuacjach. Stres wyzwalał w niej pokłady energii i pomysłowości o które o wiele trudniej było w normalnej chwili. Szybkie spławienie natarczywego sąsiada, błyskawiczne połączenie z asystentką i największe pożary zostały zagaszone.
Teraz nie pozostawało nic innego, jak jechać do Pat.
Susan miała złe przeczucia i to ją naprawdę martwiło. Ilekroć bowiem miała takie przeczucia sprawdzały się one w możliwie najgorszy sposób. Wizja zatrutej lekami przyjaciółki nie dawała jej spokoju.
Kobieta szybko ubrała się i przygotowała do wyjazdu. Z atelier zgarnęła przygotowaną już wcześniej torbę ze sprzętem i ruszyła do samochodu.

Trzydzieści, czterdzieści minut… a to dobre. Tyle to pewnie podróż do Patricii zajęłaby jej w niedzielne popołudnie, ale nie w czasie porannych godzin szczytu. Ledwo Susan wyjechała z parkingu pod swoim apartamentowcem w momencie wpadła w sięgający po horyzont sznur samochodów. Spiker w radio informował, że główne arterie miasta są zakorkowane w związku z remontami kanalizacji.
Wspaniale, po prostu wspaniale. Jej przyjaciółka kona, a ona utknęła w korku.

Gdy tylko nadarzyła się okazja Susana zjechała w boczne ulice. Mieszkała co prawda w Nowym Jorku od urodzenia, ale nie nadawałby się na przewodnika po mieście. Na szczęście, jakiś czas temu jej przyjaciel Peter Janincks, podarował jej GPS. Urządzenie miało jej pomóc w poruszaniu się po mieście i zapobiec notorycznemu spóźnianiu się na spotkania, zwłaszcza z Peterem.
Susana ustawiła urządzenie i kierowana słodkim do przesady kobiecym głosem ruszyła okrężną drogą na ratunek swoje przyjaciółce.

Na miejscu była pięćdziesiąt minut później. Zatrzymała samochód na chodniku i już w momencie, gdy wyłączała silnik jej uwagę przykuł mężczyzna siedzący na ławce. Nie naganny garnitur, elegancki płaszcz i kapelusz leżący obok. W dłoniach trzymał on gazetę, ale co kilka chwil rozglądał się uważnie wokół. Susana znała tą twarz twarz. Nie potrafiła jednak sobie przypomnieć skąd go zna. Kilka sekund wpatrywała się w niego, ale jej mózg odmawiał posłuszeństwa i za nic w świecie nie potrafił odszukać informacji, która w tej chwili była jej tak potrzebna.
Nie zwlekając dłużej ruszyła szybkim krokiem w kierunku domu Patricii.


NIE OGLĄDAJ SIĘ ZA SIEBIE, KIEDY WSTAJE BRZASK



Susana wbiegła po schodkach i zatrzymała się przed drzwiami do mieszkania Pat. Serce zabiło jej mocniej, a gardło w momencie wyschło niczym pustynia w Nevadzie. Fala gorąca uderzyła jej do głowy, a w skroni pojawił się pulsujący ból. Uchylone drzwi były niczym zwiastun nadchodzących nieszczęść, niczym goniec przysłany przez śmierć.
Sekundy wahania odmierzane przez zatykające bębenki w uszach, uderzenia serca.

NIGDY

Dłoń Susan wysunęła się do przodu i pchnęła ostrożnie drzwi mieszkania. Skrzyp zawiasów i cisza.
Niepokojąca i obwieszczająca najgorsze.
Susana ruszyła niepewnie do środka. Każdy jej krok zdawał się odbijać gromki echem i niósł w głąb mieszkania. Kobieta chciała zawołać swoją przyjaciółkę, ale nie potrafiła dobyć z siebie głosu.

PRZENIGDY

Z korytarza weszła do salonu. Nie było w nim nikogo. Na stole stała jedynie pusta butelka po wódce i popielniczka pełna wypalonych do połowy papierosów. Na każdym z nich widać było ślady szminki.
Susana ruszyła dalej, a jej serce wypełniał coraz większy strach.

Nagle Susana usłyszała tłumiony szloch. Dochodził on z piętra. Nagły impuls zmusił ją do biegu. Przeskakując po trzy stopnie, wbiegła na górę i doskoczyła do drzwi łazienki skąd dochodził płacz.
Na środku wyłożonej białymi kafelkami łazienki siedziała Patricia. Cała zalana łzami, z rozmazanym makijażem i oczywiście pijana w sztok. Mimo grubej warstwy roztartego po twarzy makijażu, Susana zauważyła jeszcze coś. Świeże siniaki, obtarcia i zadrapania na twarzy i rękach przyjaciółki.

- To Kevin - rzuciła Patricia widząc swoją znajomą - Pomóż mi. Dzisiaj popołudniu mam pokaz i muszę coś ze sobą zrobić. On powiedział, że to wszystko przez ciebie. Błagam pomóż mi, ja muszę dzisiaj wystąpić.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline