Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2013, 02:41   #7
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Wytyczne Netriarchy były jasne, drogi faktycznie wymagały poprawy, mimo tego że starał się nimi już wcześniej zająć, zwyczajnie nie miał na to jeszcze czasu. Było tyle innych rzeczy zajmujących jego uwagę, czas i środki, że było to fizycznie niewykonalne. Rozjaśnił się również powód, dla którego rada postanowiła zainwestować aż takie środki w ochronę przełęczy, mimo istnienia twierdzy Trident. Rozmyślał nad tym wszystkim w czasie drogi powrotnej do Kamiennej Łzy.

Zastanawiał się nad miejscem, gdzie miał powstać most. W ostateczności uznał że zbuduje go nieco na północ od miasta, żeby w razie przejęcia go, przeciwnik nie miał zbyt łatwej przeprawy z machinami oblężniczymi. Tuż obok niego, miała powstać druga zewnętrzna strażnica, jednak dopiero po zwiększeniu sieci dróg, kiedy mag byłby pewien jakimi środkami dysponuje.. Przeprawa powinna była więc być bezpieczna w teorii. Jednym z serwitutów od dawna było tworzenie dróg na ziemiach podległych Tiranowi, jednak nikogo do niego nie kierował, było to w jego mniemaniu zbyt powolne, jednak stwierdził wreszcie że jeśli chce dokończyć pajęczyny oplatające mury twierdzy, musi zacząć mocno dzielić swój czas jeszcze bardziej. Tak też się stało, drogi w kierunku kopalń zaczęły tworzyć ekipy z miasta, zaś w stronę mostu i dalej na północ, Rovan, kiedy nie był zajęty wykańczaniem zabezpieczeń zamku. Pentor zajmował się swoimi eksperymentami w laboratorium alchemiczny, okazyjnie tylko wygłaszając kazania, zaś Tabitha stała się dość rozpoznawalną twarzą w sali audiencyjnyej i każdy w okolicy był świadom, że jeżeli sprawa faktycznie nie jest poważna, to najprawdopodobniej ona zajmie się tą petycją.


Most zwodzony prezentował się doskonale, Rowan musiał nieco posiedzieć nad jego koncepcją, mimo że konstrukcja była dość popularna w niektórych miejscach. Kamienny masyw był podnoszony za pomocą wołów, jednostronnie, tak że wojska stacjonujące po drugiej stronie nie miały żadnej kontroli nad żadną częścią mostu, a łodzie i barkasy mogły spokojnie przepływać pod mostem. Asvid z kolei, jeśli chciał wybrać się na dłuższą wycieczkę wodą, mógł się zmieścić pod mostem, bez potrzeby podnoszenia go, na szczęście jednak bardzo rzadko zdarzały mu się takie podróże. Mimo że żył w przyjaznych stosunkach ze Złotą Kiścią, to jednak widok giganta mógł budził obawy. Póki co, rodził jedynie plotki, miejscowe legendy i był doskonałym straszakiem na niegrzeczne dzieci.

Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem, aktywność bandytów w okolicy spadła drastycznie, z kolei w mieście nikt też za specjalnie nie chciał wszczynać burd, nawet żołnierze. Gustowne miejsca w loszku dla zbrojnych tuż koło placu manewrowego, stanowiły doskonałe miejsce do przemyślenia wielu rzeczy, z kolei przestępcy, lądowali w zamkowym lochu, najczęściej w celi, która ogłupiała delikwenta. Mało kto chciał powtórzyć to przeżycie. Co prawda po wypuszczeniu z lochu, byli przywracani do normalnego stanu, to jednak kilka wspomnienie kilku nocy, kiedy nie mogło się sklecić razem dwóch rozsądnych myśli, miało odpowiedni efekt. Sieć dróg również rozwijała się cały czas, miejscami była to magicznie tworzona droga, gdzie indziej tłuczeń utwardzany przez robotników z miasta.

Wieczorem, przed czasem kolejnego raportu, Rowan zasiadł w swoim laboratorium, na wygodnym fotelu, w którym niemalże się zapadał. Spojrzał w magiczną sadzawkę i rzucił czar wieszczenia, próbując się dowiedzieć czegokolwiek na temat zagrożeń czyhających z północy i wschodu. Przyglądał się mglistym obrazom przewijającym się w wodnym zwierciadle, próbując oddzielić wszelkie mogłoby być, od będzie, wypatrując czegokolwiek znajomego. Nie miał zamiaru tracić przez wizje snu, ale czasami bywały pomocne, jeśli odpowiednio się je przesiało.

Nadeszła pora zdania kolejnego raportu, zastanawiał się jak idzie okolicznym szeryfom, nie miał czasu się z nimi bliżej zapoznać, czego nieco żałował, bo współpraca mogła być kluczem do rozkwitu regionu jak i jego bezpieczeństwa. Obiecał sobie że tym razem spróbuje naprawić swoje faux pas i nieco bliżej się z nimi zapoznać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline