Coś poszło nie tak.
No po prostu… to nie tak… nie tak miało być!
<muzyczka> 29.10.2013, godzina 21.32
Detroit, Kostnica miejska
Detroit od dawna było miastem, w którym nietrudno zakończyć żywot. Aby pomieścić ciągłe dostawy truposzy kostnica miejska, podzielona została na 3 filie.
Główna placówka zajmowała cały poziom -2 Centralnego Szpitala Miejskiego. Podzielona na kilka albo i kilkanaście pomieszczeń, w których ciała zmarłych obywateli czekały na identyfikację, sekcję lub decyzję krewnych, co do ostatecznego losu.
Było to miejsce ciche wieczorami, kiedy na całym piętrze żywymi istotami pozostawali 2 strażnicy. Ich jedynym obowiązkiem był cogodzinny obchód oraz monitoring 5 kamer - rozlokowanych po korytarzach kostnicy. Z niewielkiej stróżówki rozlegały się więc śmiechy serialowych bohaterów, rozlegające się z niewielkiego telewizorka. Strażnicy nie musieli przecież obawiać się, że któryś z gości ucieknie. Byli w końcu martwi.
Tak było tutaj na co dzień, lecz... nie dziś. Dziś tę harmonię śmierci zakłóciły 3 istnienia - 3 ciała, które nie powinny się poruszać, a... ruszały się! Choć serca przestały bić, a płuca wypełniać oddech - one były zdolne do ruchu... i myślenia.
Wszystkie 3 znajdowały się w jednym pomieszczeniu i jak na komendę zaczęły wierzgać w plastikowych workach, w które je przyodziano. Ciała te były nagie, jedynymi ich - wątpliwej jakości - ozdobami były wstążeczki z karteczkami, zawierającymi krótkie informacje:
William King - upadek z 10-tego piętra, liczne obrażenia, zmiażdżona klatka piersiowa, podejrzenie samobójstwa
Wayne Anderson - zatrucie w trakcie konsumpcji toksyną Xiacuis B Realleniux 01, podejrzenie samobójstwa
Katherine Dullahan - rana postrzałowa, otwór wlotowy pod żuchwą, otwór
wylotowy na ciemieniu, podejrzenie samobójstwa
Pierś znowu tchnęła, lecz pierś lodowata,
Usta i oczy stanęły otworem,
Na świecie znowu, ale nie dla świata;
Czymże ten człowiek? - Upiorem.