Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2013, 14:29   #9
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację

4 nad ranem 10 Młot 1972RD Twierdza Starego Bagna, miasto Jeziorzan szeryf: Morchold.


Dawno już przebrzmiał Nocny Dzwon. Twierdza oraz miasto pogrążone były w ciszy i śnie. W ciszę tą nagle wdarły się ostre gwizdy strażników.
Hemri Ellenson dziesiętnik pochodzący z Waterdeep rozejrzał się ze zdziwieniem, próbował przeniknąć ciemność, lecz niczego nie dojrzał. Tej nocy dowodził dziesiątką wojów z Twierdzy wspomaganą przez dziesiątkę milicji.
- Szykować się wróg w mieście, krzyknął do swoich ludzi.
Coraz to w nowych uliczkach rozbrzmiewały się gwizdki.
Nagle oddział strażników i milicji miejskiej został zaatakowany. Szybkie cienie zaatakowały oddział.
- Zewrzeć szeregi.
- O matkoooo!!!!

Strażnicy zwarli szyki tworząc mur z tarcz. Próbowali osłonić towarzyszących im kuszników z milicji. Jeden z milicjantów padł z przekłutym rapierem gardłem, dławiąc zalewającą go krwią.
Szkolenie jednak dało znać nawet wśród milicji. Pozostali wstrzelili z kusz lub próbowali. Tylko jeden z bełtów opuścił łoże kuszy nieszkodliwie odbijając się od muru pobliskiego domu. Wśród milicji rozległy się jęki. Tylko jedna z dziesięciu kusz była sprawna. Trzech milicjantów padło martwych, zabitych rozpryskami własnych kusz i bełtów. Pozostali zostali tylko ranieni.

Dwa cienie sprawnie przeskoczyły nad zwartym szeregiem wojowników, wykorzystując jak trampolinę tarcze strażników. Szybko jak wiatr pognały w kierunku twierdzy.

- Za mną gonić psubratów, Micho zostajesz z milicją – zakrzyknął dziesiętnik.
Zdarzyli przebiec tylko kilkadziesiąt metrów uliczkami miasta, gdy ciszę nocną rozdarł magiczny wybuch. Ognie objęły północne skrzydło Twierdzy Stare Bagno. Kawałki rozerwanych murów doleciały, aż do oddziału, chociaż znajdował się w odległości strzału z łuku od jej murów.

Południe tego samego dnia to same miejsce.

Umo Rani przewodniczący Rady Miejskiej Jeziorzan zasiadał przy stole w sali narad twierdzy.
Pod ścinami, wartę wraz z towarzyszącymi im psami, pełniło dwóch strażników twierdzy.
Bez anonsów szybkim krokiem kroczył następny z członków rady Rik Gewdan, zamożny zbrojmistrz.

- Tak, jak myślałem Umo to sabotaż. Z siedmiu setek kusz będących na wyposażeniu milicji, połowa jest nieodwołanie zniszczona. Tylko siedemdziesiąt dziewięć kusz było w pełni sprawnych. Jak wyglądają straty w twierdzy i mieście?
- Z pięćdziesięciu milicjantów pełniących w nocy służbę tylko piętnastu wyszło cało, w nich liczę patrol, który nie napotkał wroga. Tylko pięć kusz wystrzeliło, przypadkiem jeden z strzałów zabił napastnika, stąd wiem, że były wśród nich Drowy. Osiemnastu milicjantów zabitych przez kusze ze składów milicji. Zginął tylko jeden ze strażników, coś poderżnęło mu gardło. Podpalono kościół Mystry i zabito kapłana rezydenta. Na szczęście w porę udało się pożar ugasić, więc zniszczenia kościoła nie są wielkie. Większe zniszczenia i straty odnotowałem w twierdzy. Dwa ostatnie piętra północnego skrzydła zostały zniszczone w różnym stopniu. Od całkowitej destrukcji struktur murów po wypalanie wyposażenia. Zginął główny rządca twierdzy. Znaleziono ciała dwudziestu trzech strażników twierdzy, nie odnaleźliśmy ciał trzydziestu strażników i pięciu dziesiętników. Nigdzie nie ma też Szeryfa Morcholda jego małżonki oraz asystenta czarodziejki. Z opowieści wynika, iż był to tylko dwa oddziały dziesięcioosobowe i zjawiły się od strony twierdzy. W prawdzie milicjanci mówili o dziesiątkach cieni szybkich jak demony i tak śmiercionośnych. Nie potwierdzają tego przekazu towarzyszący im strażnicy twierdzy, ci trzeźwiej oceniają siły z którymi ścierali się na grupki dwu trzy osobowe, czyli łącznie wrogów można oszacować na dwa oddziały i czarodziej być może i kapłana. Wysłałem już raport to rady magów z prośbą o wyznaczenie i przysłanie nowego Szeryfa.



10-20 Młot 1972RD Twierdza Starego Bagna, miasto Jeziorzan szeryf: Morchold.


Miasto i Twierdza poniosły wielkie straty. Utrata szeryfa głównego rządcy Twierdzy i pięciu oddziałów Straży Twierdzy stworzyło wyrwę w systemie obronnym szeryfowstwa. Ocalałe cudem dwa oddziały lekkiej jazdy Straży Twierdzy. Z trudem utrzymywały porządek na szlakach, doszło nawet do grabieży na szlaku, co już od ponad roku nie miało miejsca.
Rada Miejska pracował w pocie czoła aby szkody zostały jak najszybciej naprawione. Kościół został szybko odnowiony lecz nadal brakowało w nim kapłana Mystry. Napraw szkód w Twierdzy szła znacznie wolniej. Zostało jeszcze do odbudowy cześć ostatniego piętra Twierdzy zniszczonej wybuchem.
W mieszkańców wstąpiła jednak nowa nadzieja, gdyż Netiarcha mianował nowego szeryfa.
Ogłoszono, iż funkcję tymczasowo w ramach próby pełnić będzie szacowny Ansimon Gedreghost, pełniący do tej pory rolę Bajlifa przy wielmożnej Arastianne Shieldheart.

***

20 Nocal 1971RD – 18 Młot 1972RD Szeryfowstwo: Kastoel, szeryf: Marcus Bloodrain

Miasteczko rozrastało się powoli, a i twierdza był już na ukończeniu. Nie jest to zbyt wielka twierdza, lecz wzbogacona o system stanic, oddawała nomadyczny duch plemienia Lwów, w którym wychował się szeryf. Dzięki dużej ilości nomadów szlaki były bezpieczne od napaści bandytów. Dobre trawy i łagodny klimat płaskowyżu przedgórskiego służył zarówno cennym koniom nomadów jak i samym nomadom. Wydarzeniem było niewątpliwe ustanowienie w pobliżu twierdzy Kaostel stałego Teleportu prowadzącego na ziemie Shar. Zabezpieczanie teleportu odsiały plewy o czystego ziarna. Nikt kogo charakter był zły nie przeszedł przez bramę teleportu. Tak też Marcus przeprowadził oczyszczanie plemienia Lwa ze zła, przynajmniej tej części rodzin z plemienia Lwa, które postanowiły wraz nim zamieszkać na żyźniejszych i obfitszych w pasze ziemiach Halruaa.

Wieczór 18 Młot 1972RD Szeryfowstwo: Kastoel, szeryf: Marcus Bloodrain

Spotkanie szeryfów Bloodrain i Shieldheart.

Kolacja upływała w miłej atmosferze, kilka pomysłów współpracy rozpaliło wyobraźnię szeryfów.
Kolacja dobiegała końca gdy gospodyni został odwołana dyskretnie przez zarządcę.
Liriel po chwili wróciła zaaferowana do gości.
- Ściany zamków i namiotów mają uszy. Marcusie nas zarządca poinformował mnie właśnie, iż jeden z naszych pomysłów jest już realizowany. W Złotej Kiści szeryf Tiran utworzył szkołę powszechną oraz Kolegium Bardów. Chociaż nazwa jest myląca jest to właśnie taka Akademia Magów. Szkoła jest powszechna uczy podstaw wiedzy wszystkie dzieci następnie prowadzony jest szkoleni przed terminowe magów. Ci co je przejdą trafiając już do konkretnego szkolenia. Wprawdzie jest szkoła i kolegium dostosowane do wielkości i zapotrzebowania szeryfowstwa Złotej kiści, wiem ze wiele rodzin mających rokujących na szkolenie magiczne dzieci przenosi z terenów naszych domen. Musimy pomyśleć o tym aby rodziny nie były zmuszane do przeprowadzki z tego powodu. Wystarczyło by pewnie tylko dzieci rokujące magicznie wysyłać. Lecz z pewnością będzie to wymagało rozmowy z szeryfem Tiranem. Wiem, że na razie niema możliwości przyjmowani magicznie uzdolnionych dzieci z poza szeryfowstwa jeśli nie towarzyszą im osiedlające się rodziny. Atuty szkoła już powstał posiada dużą bibliotekę dzieł magicznych oraz innych, laboratoria magiczne i alchemiczne. Zbliża Święto Śródzzimia, w czasie którego odnawia się i zawiera nowe umowy. Byłby to najlepszy czas na ustaleni takich kwestii moi drodzy.

***

20 Nocal 1971RD - 20 Młot 1972RD Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf: Rovan Tiran

W mieście wszystko szło jak w zegarku. Udane winobranie zapowiadało niezłe dochody, zwłaszcza, iż sztandarowy wyro winnic, wino Złota Kiść zaczęło zdobywać popularność na stolach zamożnych Halruaańczyków. Wezyr Jordainski Tabitha główny zarządca miasta i twierdzy nie miała potrzeby zaprzątać codziennymi sprawami Szeryfa. Tiran miał zatem czas na prowadzenie badań. Ostatnimi czasy cześć kotek i suk wydało dziwne maluchy. Skóra ich miał jakby tatuaże mieniące się lekką poświatą. Po kilku godzinach badań w przepastnych bibliotekach potwierdzi, swoje pierwsze przypuszczenie magia węzłów działa na żywe stworzenia. Na szczęście dla wszystkich jest to jednak dobroczynne działanie. Istoty objęte mocą Farzes potrafią samoistnie wykrywać węzły ziemi oraz są znacznie skuteczniejsze w walce. „Trzeba będzie je tylko zabezpieczyć przed niechęcią pospólstwa zapewne prawem”, takie przemyślenia można znaleźć w notkach Szeryfa.

Wieczór 20 Młot 1972RD Szeryfowstwo: Aelienthe; Twierdza: Kamienna Łza; miasto: Złota Kiść; szeryf: Rovan Tiran

Każdego dwudziestego dnia miesiąca było zwyczajem, iż szeryf wysłuchiwał petycji skargi i wydawał sądy w ważniejszych sprawach.

Jako pierwszy z petycją wystąpił dyrektor szkoły i przewodniczący Kolegium Bardów Teodor Dzwięczna Nuta.
- Wielmożny Szeryfie, Wezyrze - skłoniwszy głowę przed Tirainem i Tabitchą.
Przedstawię sprawę prostych słowach i zbędnych ozdobników. Szybkimi korkami zbliża się Święto Śródzimia. Uczniowie kolegium wespół przygotowującymi się w freblówce poznając podstawy sztuk magicznych, przygotowali wspaniały występ okraszony pokazami magicznymi. Proszę zatem uniżenie, abyście szeryfie uczynili w tym czasie festyn na którym te oto sztuki mogły by być przedstawione dla publiczności.


Jako wtóry wystąpił przejezdny kupiec z Cormyru.

-Panie, kompania handlowa rodu Torryn, prosi o zezwolenie na utworzenie faktorii handlowej. Nasza propozycja to pięć tysięcy złotych Lwów za prawo założenia faktorii oraz siedem od sto jako podatek.

Przed trzecią rozprawą wystąpił wezyr Tbitha.

- Panie ta sprawa jest nietypowa gdyż odnosi się do wielu praw zwyczajowych i decyzja w tej sprawie ustanowi normę rozparzania spraw podobnych.
Oddaję głos stronom.


Przed sąd wystąpiła matrona.

-Zwiem się Ren Song Wielmożny Panie proszę byście nakazali mej córce poślubić wyznaczonego przeze mnie kupca Harima Lenga, a tego barda niecnotę Joryma wygnać z miasta.
Szeryfie jest tak jak mówi. -wyjaśniła wezyr – To rodzice wybierają według prawa Halruaa dzieciom małżonków, a te winny się podporządkować. Co do drugiej prośby osoba ta nie popełniła żadnego przestępstwa zatem nie można go w żaden sposób karać.

Na salę weszła okutana w zwiewne materiały młoda kobiet w zaawansowanej ciąży, niektórzy powiedzieli by, że dziecko, podtrzymywana przez młodzieńca w strojnych szatach.
Tbitha gestem rozkazał by przynieść petentce krzesło. Strażnik piłujący drzwi szybko dostarczył wymagany mebel.

- Podaj swój wiek imię i nazwisko oraz opisz sprawę – głos Tabithy przerwał ciszę
- Wein Song Wielmożna Pani , Panie, w Święto Śródzimia skończę czternaście lat. Jestem już kobietą dorosłą i chcę wyjść za swojego ukochanego Toma Hellera barda, którego dziecko noszę.
- Szeryfie zgodnie z prawem Halruaa kobieta zdolna do rodzenia dzieci uznawana jest za dorosłą, może decydować o wyborze małżonka. Dochodzi tu po trosze sprawa powinności w stosunku do mistrza. Wein ma predyspozycje magiczne i przygotowuje się w freblówce do zostań uczniem czarodzieja. Niejako wszyscy z Freblówki są Twoimi uczniami, lecz nie do końca bo nie łącza Szeryfie ich z Tobą normalne więzy mentorskie.
Trzeba ustalić na ile mogą sobie pozwalać uczniowie szkoły dla magów aby te kwestie nie wypłynęły już więcej razy.


Tyradę wezyra przerwał jęki młodej matki. Rozszerzająca się wokół krzesła plama nie pozostawiała złudzeń, dziewczyna zaczęła rodzić. Tabitha stanęła na wysokości zadnia polecając przetransportować kobietę do Lzaretu.

Tak zakończyło się posiedzenie sądu.
Po dwóch godzinach do apartamentu anonsując się pukaniem wszedł jeden z strażników.

- Panie dziewczyna urodziła trojaczki. Wezyr Tabitha prosi Wielmożnego Pana o przybycie do lazaretu.

Dotarłszy na miejsce Rovan wyczuł moc magiczną emanująca od dwóch dziewczynek, charakterystyczna dla przyszłych czarodziejów, ich brat bliźniak nie promieniował żadną aurą.
Nie to było jednak było najciekawsze. Skóra dzieci była naznaczona jakby promieniującym pomarańczowo tatuażem charakterystycznym dla istot naznaczonych przez Farzes.

***

20 Nocal 1971RD - 19 Młot 1972RD Twierdz i osada: Gryfii Kamień; szeryf: Arastianne Shieldheart.

Osada Gryfii Kamień zgodnie z poleceniem Króla-Maga w tym czasie została przygotowana dla przyjęcia nowych osiedleńców. Rozpoczęto budowę szkoły oraz kościoła Azutha. Wybudowano siedziby dla dwudziestu nowych rodzin. Zebrano obfite plony winogron, które natychmiast przerobiono na wino. Odział Jeźdźców Gryfów przegonił dwudziestoosobowy oddział jeźdźców Crinti zabijając jednego z nich.


Południe 20 Młot 1972RD Twierdz i osada: Gryfii Kamień; szeryf: Arastianne Shieldheart.

Arastianne Shieldheart w eskorcie oddziału Strzelców Konnych powraca ze spotkania z szeryfem Marcusem Bloodrainem i jego żoną. Podróż poprzez ziemi dwóch szeryfowstw była spokojna, co jakiś czas napotykali jak nie patrole wojsk szeryfów to nomadów z plemienia Lwów, żyjących na terenie szeryfowstwa Kastoel.

Dwa wystrzały z armat Twierdzy Gryfi Kamień oraz wyprężona jak struny straż przywitały czarodziejkę, gdy orszak minął bramy i wjechał do osady.
Wzdłuż głównej drogi prowadzącej do twierdzy gromadzili się mieszkańcy osady ciekawi powrotu ich Pani ze spotkania. Rozbawiona dzieciarnia otoczyła asystentkę czarodziejki Veisse.
Dziewczyna zaś wychodząc na przeciw oczekiwaniom dzieciarni zmieniła maluchom kolor włosów na fioletowy, czym wywołała salwy śmiechu wśród dzieci. Po czym wyjęła z sakwy jeszcze torbę z łakociami, pewnie kandyzowanymi owocami i podała wyglądając na najbardziej rezolutna dziewczynce.

- Rozdziel, a sprawiedliwie bo inaczej na zawsze włosy wasze będą miały taki kolor. - po tych słowach Veissa roześmiała się.

Orszak powoli posuwał się przez osadę zewsząd słychać było okrzyki witające powracającą szeryf. Od strony twierdzy przygalopował rządca Gerin Fridrik.

- Witaj Wielmożna Pani.

Tylko tyle zdołał powiedzieć, gdy gdy czarodziejki poczuły impuls mocy świadczący o niewprawnym użyciu mocy.
Z zabudowań gospodarczych, jednego z nowo wybudowanych domostw wybiegła zataczając się dziewczynka. Zataczając się, płacząc, biegła przed siebie prawie wpadając pod konia asystentki.
Przy nim to zachwiał się i pewnie padła by na ziemię, gdyby nie szybka rekcja młodej czarodziejki. Porwała dziecko na ręce i ostrożnie ułożyła na drodze. Od razu było widać że dziewczynkę zgwałcono, Twarz zamieniona w maskę przez sklejone krwią blond włosy i złamany nos. Rozerwana koszula, duża krwaw plam na znoszonej sukni w okolicach krocza, nie postawiała co do tego żadnych złudzeń.

- Mocno krwawi – asystentka szybko wyjęła flakonik z jakimś eliksirem leczącym.

W zabudowaniach rozległ się hałas przewracanych sprzętów.

- Wiedźmia gamratko zaraz cię dopadnę, zaraz tylko przejrzę na oczy, a wtedy tak cie wychędożę, że ani ręką ani nogą nie ruszysz.

Ze stodoły wytoczył się, macając drogę przed sobą, rudowłosy drab z podrapana twarzą, w rozchełstanym dublecie i ledwie co podciągniętych, niezawiązanych nogawicach. Długo nie szedł, gdy jeden z eskorty najeżdżając na niego, obalił go koniem.

- Nie pomaga – powiedziała Veissa po czym zakrwawionymi dłońmi splotła czar. Zmaltretowana dziewczynka uniosła się nad drogą na przezroczystym dysku, po czym asystentka ruszyła w kierunku twierdzy śpiesznym krokiem.

- Nic nie wiedzę, puszczajcie zbóje. - darł się drab, gdy wojownik z eskorty sprawnie krepował ramiona sznurem, po czym zarzucił mu, przytroczony do siodła arkana na szyję. Celny cios rękojeścią szabli pozbawił go głosu, w powietrzu poleciały zęby oraz jucha złoczyńcy.

- Cóż rozkażecie Wielmożna Pani, włóczyć go za koniem?
- Szeryfie wstrzymajcie się – zawołał rządca. - To jeden z naszych najemników, trzeba dać przykład grozy i sprawiedliwości. Gwałt, mord to są jedne z przestępstw karanych gardłem. Czy ktoś wie ile to dziecko ma lat?
- Chyba dziewięć, to sierota. - Odpowiedział jeden z rzemieślników przyglądających się wjazdowi orszaku.
- Zatem sądzić trza, za to śmierć poprzedzona publicznymi torturami winna być zadana. Zaś pokrzywdzonym czyli dziewczynce należy się cały majątek drania. Pani jakie twe polecania. - po tych słowach zarządca przywołał gwizdem strażnika z bramy. Przybiegł wraz dwoma psami obronnymi.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-11-2013 o 11:34.
Cedryk jest offline