Sesja, generalnie, in plus, choć tempo zabijające :/ Ale że do końca dobrnęliśmy, to więc czepiać się nie ma o co. Tym bardziej, że czasami łatwiejsze (bardziej kuszące) wydaje się porzucenie sesji, niż jej domknięcie. Więc tu plus dla MG.
Jako MG rzekł – najpierw grałam, potem się wycofałam (nie wyrabiałam z przerwami), potem wróciłam, Cohen ssie, podobnie jak Wiedźmin (świat akurat ogarniam). A MG w uprzejmości swojej przyjął mnie na powrót.
Cohen dobrze prowadzi – szybko, krótko i bez zbędnego pitolenia, po natłoku sesji głęboko intrapsychicznych
, miałam ochotę na coś lżejszego, z większa ilości akcji. D@D pewnie by było idealne, ale nie ogarniam tworzenia postaci.Czasem miewałam wrażenie, ze Cohen prowadzi momentami bez czytania postów graczy, ale to może tylko moja wrodzona wredność
Co do fabuły: pomysł z porwaniem, uwięzieniem itp. postaci wydaje się nośny, ale w perspektywie zawsze okazuje się niewypałem. Szczególnie, jak człowiek nie ma żadnych możliwości manewru. Jeśli mogę kombinować, jak się wydostać, szukam, sprawdzam, gadam, to coś się dzieje, jest jakaś akcja. Jak jestem kompletnie unieruchomiona – to dramat, bo jak niby mam grać?
Graczy do końca niewielu dotrwało, więc tym bardziej cześć im i chwała, za cierpliwość i zaangażowanie.
Z Lechem i Radagastem grywałam, zawsze warto, sprawdzają się, każdy ma swój indywidualny styl, do Radagasta mi bliżej, Lecha entuzjazm bywa porażająco przytłaczający
. Inni tez dawali rade, na pewno wyrabiali się bardziej z terminami niż MG
Co do kontynuacji – zależy od wielu czynników. Choć raczej na tak jestem.