Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2013, 18:35   #1
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
[Weird War] - MACV-SOG - S.O. Quan



- Nienawidzę tego kraju - szepnął pod nosem Quan robiąc ostatnie zdjęcia mikroaparatem.
Wokół latało kilkanaście much i komarów. Pot ociekał mężczyźnie z czoła, gdy chowając ręce do wnętrza szafy wyciągał film z aparatu. Schował go do szczelnie zamkniętego metalowego cylindra, który trafił z kolei do niewielkiej walizki.
Oryginały dokumentów, które leżały na biurku zostały pieczołowicie poskładane i schowane do drugiej walizeczki.
Quan rzucił je na łóżko i wyjrzał przez okno. Niemiłosierny żar lejący się z nieba omal nie pozbawił go przytomności. Zapach egzotycznych potraw i sezamowego oleju mieszał się ze fetorem zwierzęcych odchodów. Środkiem ulicy właśnie ktoś przepędzał stado wychudzonych wołu.
Quan zamknął okiennice i usiadł przy biurku. Samochodu nadal nie było. To nie wróżyło nic dobrego. Mieli być tutaj już godzinę temu.
- Co robić? Co robić?
Mężczyzna zdawał sobie doskonale sprawę, że sam ma niewielkie szanse na wydostanie się z miasta. Musiał czekać, albo zacząć opracowywać jakiś plan.
Najpewniej będzie musiał zaczekać do wieczora i dopiero spróbować wyjść z hotelu. Przemykanie się nocą przez miasta było nie tylko śmiertelnie ryzykowne, ale także narażało na szwank całą misję.
Rozmyślania mężczyzny przerwało pukanie do drzwi. Quan sięgnął po swoją “1911” i odbezpieczył ją. Ostrożnie i bez najmniejszego hałasu podszedł do drzwi. Odczekał chwilę, a gdy pukanie powtórzyło się, zapytał:
- Kto tam?
- Panie Quan! Mam wiadomość dla pana - usłyszał w odpowiedzi głos jakiegoś chłopca.
Szybkim ruchem otworzył drzwi i wciągnął go do środka.
Młodzieniec patrzył na niego przerażonymi oczami, a w trzęsących się dłoniach ściskał małą kopertę.
Quan wyrwał mu ją jedną ręką, a drugą nadal trzymał za kołnierz. Mężczyzna szybko przeleciał wzrokiem po wiadomości, po czym uśmiechnął się do chłopca.
- Dobrze się spisałeś mały - rzekł luzując uchwyt. Dobrodusznie poklepał go po głowie i sięgnął do kieszeni.
Chłopak także uśmiechnął się i uspokoił na myśl o czekającej go nagrodzie.
Quan wyciągnął z kieszeni sprężynowca i błyskawicznym ruchem przeciągnął ostrzem po szyi chłopaka. Od razu też doskoczył do niego, aby zdusić dłonią krzyk.
Ciało chłopca w parę chwil zwiotczało, a życie uciekało wraz z wyciekająca krwią. Gdy mały przestał się ruszać Quan położył go na podłodze, a następnie sięgnął po walizeczki leżące na łóżku. Wsadził obie do wiklinowego kosza i przykrył je specjalnie przygotowaną słomą, a na wierzch położył jajka. Założył na głowę szeroki bambusowy kapelusz i wyszedł z pokoju.


***
Trzech oficerów weszło do hotelowego pokoju numer osiem. Widok zamordowanego chłopca, leżącego na podłodze obok łóżka niespecjalnie ich zaskoczył, czy też przeraził.
Każdy z nich ruszył w inną część pokoju i zaczęli się rozglądać po szufladach, półkach i szafach.
- To on- zawyrokował jeden z mężczyzn.
- To nie ulega wątpliwości - odparł drugi najstarszy stopniem - Trzeba mu przyznać, że jest ostrożny i umie zacierać ślady. Hong sprawdź chłopca.
- Tak jest.
Oficer imieniem Hong zbliżył się do ciała chłopca i przyklęknął nad nim. Położył dłoń na głowie chłopca w ten sposób, że dwa palce dotykały jego zamkniętych powiek. Sam pochylił głowę i wyszeptał coś pod nosem. Dwaj pozostali stali w milczeniu obserwując cały spektakl.
Hong w stał po kilku minutach i chwiejąc się na nogach zbliżył się do łóżka. Opadł na nie wyraźnie zmęczony.
- Możemy ruszać - wydusił z siebie.

***
- To Jim Phu’ong DaiCong - na rozsuwanym białym ekranie, pojawił się kolejny slajd.
- To syn emigrantów z Wietnamu. Urodził się już w Stanach, tutaj kończył szkołę i studia. Gdy tylko wybuchła wojna, sam zgłosił się do nas z ofertą współpracy. Przeszedł krótkie wojskowe szkolenie oraz kurs wywiadowczy. Początkowo pełnił rolę tłumacza, a z czasem samodzielnego wywiadowcy. Ostatnia jego misja niestety zakończyła się niepowodzeniem.
I tutaj oczywiście wchodzicie wy. Wasze zadanie jest dwuetapowe.
Prowadzący odprawę pułkownik, jak zwykle był konkretny i nie tracił czasu na czczą gadaninę.
- Po pierwsze macie odszukać zabezpieczone przez DaiConga materiał. Ostatni meldunek jaki zdołał nadać, określał jego położenie oraz miejsce ukrycia zdobytych materiałów. Musicie się spieszyć. Wiemy, że DaiCong wpadł w łapy Vietcong. Znając ich metody i specjalistów od przesłuchań możemy być pewni, że złamanie DaiConga to tylko kwestia czasu. Dopóki DaiCong jest dla nich wartościowy dopóty jest szansa na jego uratowanie.
I to jest druga część waszego zadania. Jeżeli uda wam się odzyskać materiały i je zabezpieczyć, podejmiecie próbę odbicia DaiCong.
Pułkownik wyłączył rzutnik i stanął przed zebraną grupą żołnierzy. Nie było ich wielu, ale jak na oddział SOG można było powiedzieć, że to mały tłum. Wszyscy mieli za sobą już po kilka patroli i wiedzieli, jak wygląda wietnamska rzeczywistość. Misja, której mieli się podjąć nie była łatwa, z resztą jak żadna, która przypadała w udziale oddziałom SOG. Ta jednak była wyjątkowa pod każdym względem. Nie dość, że mieli działać w sercu wrogiego terytorium, to jeszcze od powodzenia tej misji prawdopodobnie zależał dalszy los wojny.
- W teczkach macie niezbędne materiały dotyczące misji. Zapoznajcie się z nimi, a potem zniszczcie. Gdyby pojawiły się jakieś pytania wiecie, gdzie mnie szukać. Odlatujecie za dwie godziny. Rozejść się i powodzenia.



Witam!
Powyższym wstępem rozpoczynam rekrutację do sesji, która jest wynikiem sondy.
Wygrał Wietnam i jest Wietnam. Mam nadzieję, że poza tym którzy głosowali w sondzie znajdą się też inni chętni.
Sesja będzie opowiadać o misji specjalnej, której podjął się jeden z oddziałów jednostki specjalnej Studies and Observations Group, w skrócie SOG. Misja jest całkowicie fikcyjna, ale w tle na pewno pojawi się historia.
Zgodnie także z zapowiedziami w sesji będzie obecny element nadprzyrodzony, więc można spodziewać się nie tylko horroru wojennego, ale także takiego bardziej fantastycznego.
Nie będzie on jednak dominował, więc nie będzie bitw z oddziałami zombi, czy innych tego typu cudów.
W sesji, jak to u mnie bywa, chciałbym się skupić na psychice żołnierzy i tego jak warunki pola walki wpływają na nich.

Krótka notka o SOG
Military Assistance Command, Vietnam - Studies and Observations Group (MACV-SOG), Elitarna jednostka specjalnego przeznaczenia podlegająca bezpośrednio Połączonemu Komitetowi Szefów Sztabów w Pentagonie. Terenem ich działania był Wietnam, Laos, Kambodża i Tajlandia.
Jednostkę utworzono 24 stycznia 1963 roku i złożona była z różnego rodzaju wojsk. W skład jednostki wchodzili m.in. Green Berets, żołnierze SEAL, a także komandosi jednostek powietrznych.
Istnieniu SOG zaprzeczał zarówno Pentagon, jak i Biały Dom. O działalności tej jednostki wiedziało w Wietnamie zaledwie kilku oficerów.
Działania SOG w początkowej fazie istnienia jednostki polegały głównie na przeprowadzaniu rozpoznania wrogiego terytorium. Dopiero z czasem zaczęto wykorzystywać jednostkę do bardziej brawurowych zadań.
To oni odnajdywali zestrzelonych pilotów, odbijali jeńców, czy odszukiwali zwłoki zaginionych żołnierzy.
Często w skład patroli SOG wchodzili także przeszkoleni Wietnamczycy, którzy pełnili rolę przewodników i tłumaczy.
Ponieważ większość operacji z udziałem SOG była tajna, dlatego też z mundurów usuwano wszelkie oznaki i symbole umożliwiające identyfikacje, a z broni usuwano numery seryjne. Żołnierze SOG, jako jedyni mieli prawo do dowolnego uzbrojenia. Często także dla zmylenia wroga posługiwano się mundurami, czy to południowych Wietnamczyków, czy Vietcongu.
Jednostki SOG charakteryzowały się bezwzględną lojalnością wobec siebie, a na dowódcy patrolu spoczywał największy ciężar i odpowiedzialność. To on jako pierwszy opuszczał pokład śmigłowca na lądowisku i jako ostatni wsiadał do niego. To on w momencie strachu, czy poważnej rany zwiadowcy, zastępował go. I to on musiał swoim osobistym przykładem pociągnąć za sobą pozostałych żołnierzy.
Żołnierze SOG nigdy nie pozostawiali rannych kolegów na terytorium wroga.
Główną zasadą postępowania było przede wszystkim najlepsze wykonanie postawionego zadania, a w drugiej kolejności wyjście z niego cało.
W czasie patrolu tudzież misji żołnierze posługiwali się głównie szeptem oraz umówionymi znakami i gestami dłoni.
Oddziały SOG miały specjalne procedury do zacierania śladów, czy to po lądowaniu, czy już w trakcie przemarszu przez dżunglę. Często tworzono fałszywe ślady, zmieniano kierunek marszu, aby zmylić przeciwnika. Często posługiwano się taktyką “dużego koła”, czyli wykonaniu dużego koła przemarszu i powrocie w to samo miejsce, aby stwierdzić, czy za patrolem nie podąża nieprzyjaciel.
Specjalne procedury obowiązywały także w momencie wyszukiwania obozu na nocleg. Wybierano miejsca trudno dostępne, często wśród cierni, czy trujących roślin. Cały oddział spał na małej powierzchni i w pełnym oporządzeniu i bronią gotową do strzału. Wszystko po to, żeby zmniejszyć ryzykowo wykrycie przez wroga. Obowiązywała ciągła czujność i wyczulenie na najmniejszy szelest, czy dźwięk.
Zmniejszona czujność w nocy mogła oznaczać śmierć


Bohaterowie Graczy
Wasi bohaterowie są oczywiście członkami SOG (typ wojsk dowolny). Wchodzą w skład grupy patrolowej Idaho, czyli jednej z pierwszych jaka powstała. Są oni doświadczonymi żołnierzami i mają za sobą co najmniej kilka udanych patroli.
Potrzebuje chętnych, którzy obejmą następujące funkcję:
- dowódca - oznaczony kodem 1-0 (one-zero) - najczęściej był to Green Berets, ale może być i inny typ jednostek specjalnych. Najważniejsze, aby taka postać charakteryzowała się charyzmą, doświadczeniem bojowym, odwagę i wysokimi umiejętnościami bojowymi.
- zastępca dowódcy - oznaczony kodem 1-1 (one-one)
- radiooperator - oznaczony kodem 1-2 (one-two)
reszta składu patrolu dowolna, snajperzy, zwiadowcy, specjaliści od materiałów wybuchowych, medycy itd.

Relacje pomiędzy waszymi bohaterami określicie sami na początku sesji, ale zakładam, że znacie się całkiem dobrze.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby już na etapie rekrutacji dogadywać się i tworzyć powiązane postacie.

Chcę, aby wasze postacie były jak najbardziej to możliwe żywymi ludźmi. Aby mieli rodziny, żony, dziewczyny, aby do czegoś tęsknili, czegoś pragnęli. Jednym słowem, aby nie był to kolejny klon Rambo, czy innego Punishera, któremu wybito całą rodzinę i z żalu i złości pojechał mordować Żółtych w Wietnamie.

Mechanika
Myślę, że jakaś się pojawi ale w tej chwili jeszcze nie zdecydowałem jaka dokładnie, więc na etapie rekrutacji się nią nie zajmujemy.

Inne techniczne sprawy
KP proszę przesyłać na PW.
Wszelkie pytania oraz rozmowy okołosesyjne w tym wątku.
Korzystanie z doca jest kwestią do uzgodnienia.

Czas rekrutacji to wstępnie tydzień, czyli do 13.11

Ilość graczy jaką przyjmę to od 3 do 6.


Gooooood morning Vietnam!!!



Pozdrawiam i zapraszam brody
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.

Ostatnio edytowane przez brody : 07-11-2013 o 00:07.
brody jest offline