Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2007, 14:48   #3
Doerner
 
Doerner's Avatar
 
Reputacja: 1 Doerner ma wyłączoną reputację
Okolica nie sprawiała najlepszego wrażenia. Sam klub jak i parking pilnowany przez ludzi z ostrymi psami, wyglądały raczej nieprzyjemne. Alessandro nie do końca pojmował dlaczego Ci tańczący ludzie znajdowali przyjemność w łomocie, który nazywali muzyką. Zawieszone pod sufitem klatki, również wypełnione tańczącymi, wyglądały raczej jak elementy wyposażenia izby tortur. Dowiedziawszy się, ze pomylił wejścia, z ulgą wyszedł z głównej sali, stwierdzając, że klub znajduje coraz więcej amatorów, kolejni goście zmierzali ku wejściu. On z radością minął ochroniarzy i przepchnął się przez rzekę ludzi, którzy uformowali kolejkę do głównego wejścia. Okropne miejsce. Gdyby nie wiadomość od przyjaciela w ogóle by go tu nie było. Nie mógł znaleźć usprawiedliwienia dla spotkania w takim miejscu. No cóż, oby powód spotkania był wart tej całej fatygi. W jego sytuacji każdy przyjaciel był cenny. Ostatecznie tę podróż, chodź nie planowaną, można potraktować jako kolejną lekcję poglądową na XXI wiek.

Alessandro poprawił skórzaną kurtkę i przyjrzał się budynkowi. Budowla robiła wrażenie. Architektura industrialna mogła się podobać. Masywne mury, bryła przypominająca jakieś średniowieczne zamczysko, to mogło znaleźć swoich amatorów. Ale żeby niszczyć potencjalnie użyteczny budynek umieszczając w nim ten przybytek zgiełku i straszliwego jazgotu?! Chyba lepiej nie próbować podążać szlakiem logiki tych dziwnych ludzi. Warto za to doprowadzić tą sprawę do końca. Jeden z barmanów, całkiem przystojny chłopak, wskazał mu właściwe wejście. Rzeczywiście zgodnie z jego opisem wejście znajdowało się na uboczu i było chronione przed postronnymi uczestnikami zabawy. Przy drzwiach stali ochroniarze, szybkie spojrzenie upewniło Alessandra, że ci tutaj, w przeciwieństwie do pilnujących parkingu i tych na głównej Sali, zostali ubrani w garnitury lepszej klasy. Ich obycie również nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości co do ich wyższej jakości. Oczywiście jeżeli to określenie było właściwe w stosunku do ludzi. Podszedł śmiało dwójki mężczyzn strzegących drzwi. Uśmiechnął się nieznacznie i przedstawił się:
- Witam panów, zdaje się, że mam mieć tutaj spotkanie. Nazywam się di Brivio. Alessandro przeklął w duszy samego siebie. Patrizio wielokrotnie powtarzał mu, że w stosunku do takich ludzi, jak ci tutaj, nie trzeba być już zbyt oficjalnym. Nadmierna galanteria może być nawet podejrzana. Mimo wszystko nic nie wskazywało, że jego słowa zrobiły na nich jakieś większe wrażenie. Najwyraźniej byli przyzwyczajeni do dziwnych manieryzmów gości. Może nawet nie uznali go za dziwaka. Zresztą jego strój też był bez zarzutu. Wybrał dwurzędową kurtkę z brązowej skóry z szerokimi pagonami i kołnierzem oraz nieco przetarte jeansy. Ubrania zostały kupione u dobrych projektantów, faktycznie materiały nie pozostawiały wątpliwości co do ich wysokiej jakości. Choć ciągle pewne zdziwienie sprawiał fakt, że spodnie amerykańskich górników uszyte z ciężkiego płótna, można uznać za pożądany element garderoby. Zapewnie przed Alessandrem niejedna niespodzianka. Ochroniarz zareagował bez zarzutu:
-Oczywiście proszę pana, jeden z moich kolegów doprowadzi pana do stolika.
Alessandro znowu uśmiechnął się do ochroniarza. Zdecydowanie musi pochwalić gust właścicieli. Zatrudniali naprawdę przystojnych mężczyzn. Ten, który go doprowadził do miejsca spotkania był również atrakcyjny, z tą różnicą, że w przeciwieństwie do wysokiego bruneta o ciemnej karnacji, który pozostał przy drzwiach, był atrakcyjnym murzynem, o długich włosach splecionych przy czaszce w warkoczyki. Cóż, egzotyka też była w cenie. Wnętrze sali znacznie różniło się od głównego parkietu. Zdecydowanie atmosfera była tutaj o wiele przyjemniejsza. Brak irytującej „muzyki” z pewnością był wielkim plusem pomieszczenia. Również obecni stanowili inny gatunek ludzi. Po chwili miało okazać się, że nie tylko ludzi. Ochroniarz doprowadził Alessandra do stolika, który już był zajęty i ku jego zdziwieniu miejsce przy nim nie było zajęte przez osobę z którą miał się spotkać. Zanim ochroniarz odszedł, Alessandro zatrzymał go i powiedział:

- To jakaś pomyłka, przyprowadziłeś mnie do złego stolika. Nie znam tego człowieka.
Ochroniarz nie okazał zmieszania ani zaskoczenia.
- Nie proszę pana, wszystko w porządku. Jesteśmy we właściwym miejscu.
- Doprawdy?
- Wykonujemy przekazane nam instrukcje.


Alessandro nie poświęcał już uwagi strażnikowi który odszedł w kierunku drzwi. Odwrócił się i zlustrował siedzącego przed nim mężczyznę. Teraz było jasne, ze niepotrzebnie zastanawiał się, czy jego zachowanie może zostać odczytane jako nietypowe. Oczywiste było, że w kategorii „ekscentryzm” w zestawieniu z tym dodatkowym uczestnikiem jego dotychczas prywatnego spotkania musiał ustąpić pola już w przedbiegach. Jego ubranie i postawa, były ponadczasowo dziwaczna. Choć może nie powinien tak nieostrożnie i przedwcześnie go oceniać. Cóż, już niedługo przynajmniej część tej zagadki stanie się jasna.

- Nadal nie jestem pewien czy to nie pomyłka. Kim pan jest, jeżeli mogę zapytać. Moje nazwisko brzmi di Brivio. Doprawdy nie wydaje mi się, żebyśmy byli sobie przedstawieni, a wedle moich informacji miałem się tutaj z kimś spotkać. Nie chcę pana urazić, ale to nie miał być pan.
 
Doerner jest offline